Do domu przy Gałczyńskiego na os. Pyrzyckim wprowadzili się nowi właściciele. Zostawili zaparkowane bmw i wyjechali. Pod koniec tygodnia w samochodzie włączył się dźwiękowy alarm.
- Nie możemy spać, mamy małe dzieci! - denerwowali się okoliczni mieszkańcy, którzy dzwonili i na komendę policji i do reporterów "Głosu". Policja na gorąco tłumaczyła, że nie mogą wejść do samochodu, bo jest na prywatnej posesji. Nie mogą też zidentyfikować właściciela, bo jest nowy i samochód jeszcze nie został przerejestrowany. Jedynym wyjściem pozostawało czekać na... rozładowanie się akumulatora. I tak też się stało.
- Akumulator rozładował się, ale dopiero w poniedziałek - informują mieszkańcy. - W sobotę i niedzielę alarm wył non stop. Tak się z nami przywitał nowy właściciel! Podłożył nam kukułcze jajo i wyjechał!
- Policjanci od razu ustalili, że samochód przed kilkoma dniami został kupiony przez mieszkańca Stargardu od mieszkańca Pyrzyc, ustalone zostały adresy, jednak nie udało się znaleźć właściciela - tłumaczy nadkom. Adam Dąbrowski, naczelnik sekcji ruchu drogowego KPP Stargard. - Auto stało na prywatnej posesji, za ogrodzeniem i nie mieliśmy prawa tam wchodzić czy wywieźć gdzieś ten samochód. Zawiodło urządzenie elektroniczne, które miało być zabezpieczeniem przed kradzieżą, a stało się udręką dla sąsiadów. I nikt tu nie zawinił.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?