Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasze dziewczyny w "Idolu"

Emilia Chanczewska, 18 lutego 2005 r.
Przedwczoraj w telewizji Polsat rozpoczęła się IV edycja popularnego programu muzycznego "Idol". Występują w nim trzy stargardzianki: Dominika, Joanna i Karolina. Dziewczyny znalazły się w ćwierćfinałowej 100, wybranej spośród ponad 8 tysięcy kandydatów na "Idola".

Zostać idolem chciało ponad 8 tysięcy młodych ludzi z całej Polski. Do ćwierćfinału weszło 100 osób. W półfinale zobaczymy już tylko 35 uczestników. Walczyć będą o zakwalifikowanie się do ścisłej finałowej 10, a potem o jeden jedyny tytuł "Idola". Czwartego już idola poznamy dopiero w kwietniu.

- Tak zwane małe castingi były otwarte, przyjść mógł na nie każdy - mówi przedstawiciel firmy FremantleMedia, produkującej polsatowski program. - Odbyła się wstępna selekcja i spośród wszystkich chętnych zostało wybranych ponad 100 osób. Do półfinału wejdzie 35 osób. Będzie to etap klubowy, w którym podzieleni zostaną na pięć 7-osobowych grup. Z każdej grupy dalej zakwalifikują się po 2 osoby. Jednak biorąc pod uwagę liczbę osób, które wzięły udział w castingach, wejście do 100 to już jest wyczyn! Dziewczyny ze Stargardu są teraz śliczne - choć wcześniej też były - bo przeszły już stylizację.

Naprawdę jaka jesteś?

Dominika Pawłowska ma 22 lata, studiuje na II roku psychologii na Uniwersytecie Gdańskim. Nie chce mówić, jaka jest, bo właśnie po to wybrała takie studia, by dowiedzieć się czegoś więcej o sobie.

Chętnie za to opowiada o muzyce, którą kocha. Miała zresztą studiować na wydziale jazzu i muzyki rozrywkowej w Akademii Muzycznej w Katowicach, ale przyjęli tylko 2 osoby. Trzy lata uczyła się gry na wiolonczeli w stargardzkiej szkole muzycznej. Od IV klasy szkoły podstawowej śpiewa. Ma za sobą festiwale w Stargardzie, Szczecinie, Włocławku, Krakowie. Jest obyta ze sceną. W ubiegłym roku śpiewała w dwóch stargardzkich zespołach - bluesowym Słowik Brothers&Sisters i funkowo-acidjazzowym Feeling Electric.
Teraz - oprócz występów w "Idolu" - tylko słucha...

- Słucham bardzo różnej muzyki, w liceum moim ulubionym zespołem była Metallica - opowiada Dominika Pawłowska, drobna blondynka o delikatnej buzi. - Trzeba słuchać różnej muzyki, bo to zmienia punkt widzenia. Bardzo lubię jazz, słucham go dużo na co dzień, podobnie jak muzyki smooth jazzowej. Najbliższa jest mi muzyka soul i funky, ciepłe, czarne brzmienia. Żałuję, że nie urodziłam się na czarnym Lądzie!

Dominika bardzo ceni sobie Whitney Houston, Darren Hill, Arethę Franklin, Kayah, uwielbia George'a Michaela. Ostatnio w kółko słuchała płyty SiStars.

- W "Idolu" zaśpiewałam między innymi piosenkę Arethy Franklin, "Serce jak szafa" z repertuaru Kayah, "I Have Nothing" Whitney Houston i jeden utwór, który był narzucony z góry - zdradza Dominika.

- Trzeba było wybrać to, czego ludzie będą chcieli słuchać. Coś, co będzie sceniczne, efektowne. Oczywiście w granicach rozsądku! Bardzo miło odbieram jury, tym bardziej, że Kuba Wojewódzki szczególnie mnie sobie upodobał. Nie usłyszałam żadnych nieprzyjemnych uwag. Zresztą, to nie jest "Szansa na sukces", czy "Droga do gwiazd", gdzie nie mówi się prawdy w oczy. Poza tym te spotkania z jurorami nie są tak długie i częste, jak to wygląda w TV. Tylko się wydaje, że są to ciągłe interakcje.
Teraz najważniejsze są dla niej studia.

- I moi bliscy, by jak najczęściej się z nimi widywać... - dodaje Dominika. Występ w "Idolu" to - jak mówi - tylko dodatek, choć wymagający wiele wysiłku i poświęcenia. Jednak największym jej marzeniem od dawna jest nagranie płyty.

- To właśnie jest dla mnie celem "Idola", uważam, że niekoniecznie trzeba wygrać program - twierdzi. - Wygrywa ten, kto zostanie "kupiony". Kiedyś myślałam, że o własnej płycie można pomarzyć tylko gdy się mieszka w Stanach, a najlepiej w Bevery Hills. Dlatego dopiero teraz zdecydowałam się wziąć udział w "Idolu".

Wszystko robię po swojemu

Joasia Stach w maju skończy 19 lat, jest uczennicą III klasy liceum o profilu muzycznym w Zespole Szkół nr 1. Jak mówi, że śpiewaniem związana jest od dzieciństwa i nigdy się z nim nie rozstaje. Jako dziecko śpiewała w zespołach z Młodzieżowego Domu Kultury: w Rupakach, potem w AVIE. W tym czasie chodziła też na tańce towarzyskie w Domu Kultury Kolejarza. Przez ostatnie kilka lat śpiewała w trio TAO, pod muzyczną opieką Iwony i Zbigniewa Aładowiczów. Ostatnio zrezygnowała ze śpiewania w tej grupie. Teraz nie jest związana z żadnym zespołem. Zapewnia jednak, że nie z powodu "Idola".
- Wyciszyłam się - wyznaje Joasia Stach, tegoroczna maturzystka o miłym uśmiechu. - "Idola" traktuję jako zabawę i nowe doświadczenie, na razie nic więcej. To na pewno pozytywne i ciekawe przeżycie. Bardzo podobało mi się podejście jury, ich opinie były bardzo ciekawe. Najdziwniejsze i najśmieszniejsze są oczywiście uwagi Kuby Wojewódzkiego. Jednak nie było źle, bo on traktuje wszystkich na równi. Program jest bardzo dobrze przygotowany, wszyscy martwią się o uczestników, nie jesteśmy pozostawieni sami sobie. Zaszłyśmy wysoko, teraz widzowie zadecydują.

Asia najbardziej lubi śpiewać dynamiczne i przebojowe piosenki. Na scenie czuje się bardzo dobrze, ma za sobą występy w wielu koncertach i festiwalach w całej Polsce, występowała także na Węgrzech i w Niemczech. Zapewnia, że każdy koncert jest dla niej tak samo ważny. Słucha bardzo różnej muzyki, w domu ma płyty zarówno rockowe, popowe, także "damskiego hip-hopu", czyli r'nb i klasyczne.

Jaka jest druga stargardzka kandydatka do "Idola"?

- Staram się zawsze robić wszystko po swojemu, staram się odbiegać od tego, co jest akurat modne, na topie - opowiada Asia. - Wymyślam coś innego, bo nie lubię brać przykładu z innych.

Teraz najważniejsza jest matura, którą będzie zdawać za trzy miesiące. Joanna Stach zapewnia, że nie będzie problemu, bo uczy się na bieżąco. Nie chce jeszcze zdradzać, na jakie uczelnie się wybiera, na pewno złoży papiery na studia związane z piosenką.

Napyskowałam Wojewódzkiemu!

Karolina Szarubka to niewątpliwie najbardziej żywiołowa stargardzka kandydatka do "Idola". Ma 21 lat. W tamtym roku skończyła technikum, teraz jest na drugim już stażu w stargardzkim urzędzie miejskim, w wydziale promocji, rozwoju gospodarczego, turystyki i integracji europejskiej. Zapewnia, że jak nie wyjdzie jej w "Idolu", może zostać urzędniczką.

- Trochę napyskowałam Wojewódzkiemu, choć jeszcze nie zdążył mi nic powiedzieć, ale Zapendowska od razu mnie uciszyła - nie kryje Karolina Szarubka, dla znajomych "Szara", która lubi takie ozdoby jak tatuaże, czy kolczyk w brodzie. - Potem okazało się, że najlepiej mnie ocenił z całego jury. Zwariowałam!

Karolina na początku myślała, że Wojewódzki będzie chciał ją pogonić z programu, więc gdy śpiewała utwór "Tatuaż" Edyty Bartosiewicz zmieniła tekst z "gdy w jednej chwili zmieniasz się..." na "gdy w jednej chwili wyrzucasz mnie..." i wyśpiewała go patrząc na Kubę. Ten jednak powiedział, że wcale nie ma zamiaru jej wyrzucać.

Karolina walczy w "Idolu" już drugi raz. Wcześniej nie spodobała się jej interpretacja piosenki "Miłość ci wszystko wybaczy". Czepiali się też, że naśladuje Agnieszkę Chylińską. Nie sposób jednak uniknąć tego porównania. Karolina podobnie śpiewa, podobnie się zachowuje, na co teraz zwrócił uwagę jeden z jurorów, Robert Leszczyński.

- Edyta Bartosiewicz i Agnieszka Chylińska, to wokalistki, które cenię najbardziej, bardzo też lubię Krystynę Jandę - przyznaje Szarubka.

Karolina cały mijający tydzień siedziała w Kołobrzegu na warsztatach wokalnych. To był urodzinowy prezent od Stargardzkiego Centrum Kultury, przy którym działa Zespół Piosenki Literackiej "De Facto", w którym śpiewa. Przez jakiś czas była też wokalistką w zespołach rockowych.

- Dałam sobie z tym spokój, szkoda głosu, żeby ciągle śpiewać za browara - wyznaje szczerze.

Warsztaty w Kołobrzegu prowadziła jedna z jurorek "Idola" - Elżbieta Zapendowska. Była okazja, żeby sobie porozmawiać o "wybryku" Karoliny przed komisją, ale przede wszystkim, by dużo się nauczyć - zajęcia trwały 8 godzin dziennie, z uczestników wyciskane były siódme poty.

Karolina ma na swoim koncie wiele sukcesów. Zawsze podkreśla zasługi swojej muzycznej przewodniczki - Cecylii Sadowskiej-Gładysz z SCK.

- Karolina nie jest łatwym człowiekiem do współpracy, ja też nie jestem "do rany przyłóż". Lecą iskry i drzazgi, ale opłaca się, są efekty - mówiła w ubiegłym roku na łamach "Głosu" Cecylia Sadowska-Gładysz po zdobyciu przez Karolinę grand prix na IV Ogólnopolskim Konkursie Piosenki Poetyckiej "O złote koło młyńskie".

Oglądajcie dziewczyny

"Dzisiaj nieustraszona czwórka jurorów - Elżbieta Zapendowska, Jacek Cygan, Robert Leszczyński i Kuba Wojewódzki - zmierzy się z niespotykanym w dotychczasowej historii IDOLA Zmasowanym Atakiem Kosmitów. Już wkrótce dowiecie się, czy jurorom udało się pokonać nieprzyjaciela, do czego przydają się nadnaturalne zdolności, oraz co ma wspólnego z tym wszystkim Michał Wiśniewski". - taki tekst można było przeczytać na stronie programu (www.idol.interia.pl) w środę, gdy zamykaliśmy ten numer "Głosu".

Dziś nasi Czytelnicy już widzieli pierwszy odcinek IV edycji "Idola".
Przez ponad miesiąc nadawane będą odcinki z castingów, następnie z etapu teatralnego, gdzie ostatni raz to jurorzy podejmą decyzję i wybiorą 35 ze 100 osób. Dopiero za kilka tygodni okaże się więc, czy ze "złotej setki" - jak mówią producenci programu - nasze zdolne dziewczyny ze Stargardu wejdą do "klubowej trzydziestki piątki". My już to wiemy, ale ciii..., nie będziemy psuć radości oglądania tego popularnego programu muzycznego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński