- On już w marzeniach dwa koncerty tam zagrał - komentowało jego zachowanie jury oceniające projekty budynku filharmonii.
Już wiadomo, jak będzie wyglądała nowa filharmonia w Szczecinie. Projekt wyłoniono w międzynarodowym konkursie Stowarzyszenia Architektów Polskich. Zgłoszono 44 projekty. Zwycięski miał numer 13.
Koncepcja młodych architektów z Barcelony urzekła formą i atmosferą obiektu.
- To jest filharmonia. To jest sztuka. Dynamika światła i cienia symbolizuje rozwój. Budynek mówi, że jest to świątynia muzyki, która stanie się ikoną miasta i da siłę nowej architekturze w Szczecinie - uzasadnia werdykt arch. Marek Dunikowski z Krakowa, przewodniczący sądu konkursowego.
To już Europa
Budynek filharmonii wzbudzał i nadal wzbudza wiele emocji. I trudno się mieszkańcom Szczecina dziwić, bowiem filharmonia będzie drugim po wojnie zbudowanym obiektem kultury w tym mieście (po kinie Kosmos). Stanie na miejscu przedwojennego domu koncertowego, tuż obok komendy wojewódzkiej policji przy ul. Małopolskiej. Ma mieć dwie sale koncertowe: dużą na co najmniej 800 osób i kameralną z 300-osobową widownią. Będą podziemne garaże.
Fundusze na budowę miasto chce uzyskać z Unii Europejskiej, a pieniądze na konkurs i wkład własny już zostały zapisane w Wieloletnim Planie Inwestycyjnym. Włodarze Szczecina liczą, że filharmonia stanie do 2010 r.
Nowy duch miasta
"Hiszpańska" filharmonia może stać się pierwszym obiektem architektonicznym, który będzie identyfikowany tylko i wyłącznie ze Szczecinem. Już teraz zdjęcia projektu ukazują się niemal na całym świecie: w Stanach Zjednoczonych, Chinach, Japonii czy wreszcie w Europie.
- Chcemy obudzić ducha tego lekko uśpionego miasta, stworzyć miejski symbol, z którym mieszkańcy mogliby się identyfikować i za jego pomocą orientować w swojej przestrzeni. Jednocześnie chcemy za pomocą kontrastu podkreślić to, co nas w Szczecinie najbardziej zachwyca - zapewniają architekci ze zwycięskiego Estudio Barozzi Veiga.
Współczesna, odważna forma architektoniczna, została doceniona nie tylko przez jurorów, architektów, ale również uzyskała poparcie przyszłych użytkowników. Już teraz krążą opowieści, jak to w trakcie obrad sądu konkursowego Zygmunt Rychert, dyrektor filharmonii, odłożył na bok plansze z numerem 13, zasiadł przy nich i pisał, pisał, pisał. Pozostali członkowie jury skwitowali krótko: - On już tam dwa koncerty zagrał.
Diabeł tkwi w szczegółach
Ogromny wkład w sukces konkursu miał Jerzy Bajor, przewodniczący Centrum Międzynarodowej Organizacji Scenografów, Techników i Architektów Teatru OISTAT. To on opracował warunki konkursu tak, by były nie tylko ideowe, ale i praktyczne. A to niesie za sobą realizację dobrej bryły, funkcji i technologii. Wielu członków sądu na początku oceniło zwycięski projekt jako dobry, ale niemożliwy do zrealizowania.
- Ale nam się to podoba - podkreślał Zygmunt Rychert. - Nie sztuka chwalić buty, że piękne, kiedy uwierają - ripostowali inni.
- Jestem na duże "tak". Jest to projekt i prosty, i oryginalny - tłumaczy architekt ze Szczecina. - Jest w nim świeżość pomysłu i śmiałość rozwiązań. Postrzępiona góra lodowa nawiązuje do sąsiadujących brył. Natomiast stoi w sprzeczności do funkcji. Poszarpana bryła i niespokojna linia dachów kłócą się z salami koncertowymi, które wymagają ze względu na akustykę, opływowych linii, kształtowania przestrzeni na zasadzie jajowatej, elipsoidalnie zwartej bryły. Nie bardzo wiem, w jaki sposób idea wybroni się w realizacji. Ale ponieważ odbieram projekt jako architekt, oczami, więc podoba mi się . Dobrze się stało, że rozpisany był międzynarodowy konkurs, że napłynęło tyle prac. Ale najgorzej byłoby nie sprostać zadaniu. Bo wtedy ten projekt może stać się karykaturą.
- To bardzo dobry projekt. Życzyłabym mu, by po realizacji lśnił nie mniejszym blaskiem niż koncepcja. A myślę, że jest to możliwe, widząc ogromne zaangażowanie zespołu projektowego. Nie chciałabym, by gdzieś zagubił się ich entuzjazm i pozytywny sposób myślenia o tym, że Szczecin może dorównać architekturą i przestrzenią współczesnym miastom europejskim - podsumowuje Ewa Nosek, prezes szczecińskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich (SARP).
-To strzał w dziesiątkę. Brońcie tego projektu, bo jest tego wart - zapewnia Marek Dunikowski.
- SARP pomoże Hiszpanom do czasu podpisania umowy. Ważne, by się nie spieszyć. A władze miasta potrafią słuchać i chcą pomóc. To najważniejsze - zapewnia Ewa Nosek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?