Polecony jej montażysta obiecał złote góry i więcej się nie pojawił.
- Ten montażysta Krzysztof był bardzo grzeczny, taki wymarzony pracownik - opowiada Lilia Nogal, która w lipcu ubiegłego roku zleciła wykonanie mebli kuchennych na wymiar. - Później okazał się oszustem.
To sprzeczne z prawem
Jeszcze przed rozpoczęciem prac firma Amar zażądała od pani Nogal zapłacenia całości pieniędzy przed wykonaniem usługi.
- Takie są u nas zasady - wyjaśnia Marcin Kowalewski z firmy Amar, której zlecona został usługa.
- To sprzeczne z prawem - komentuje ten fakt Longina Kaczmarek, miejski rzecznik praw konsumenta. - Można wziąć zaliczkę, nawet 50 proc., ale nie całość. Nie można bowiem żądać zapłaty za usługę, które nie jest wykonana.
Polecony pracownik
- Montażu miał dokonać wskazany przez Amar pan Krzysztof - opowiada pani Lilia. - Gdy zaczęły być z nim kłopoty, interweniowałam w Amarze. Tam jednak stwierdzili, że oni też mają z nim kłopoty, bo nie jest solidny. To po co mi go polecali?
- Ten człowiek pracował u nas na zlecenie, ale to pani Nogal zdecydowała się na niego - twierdzi Marcin Kowalewski. - My nie mamy własnych montażystów, tylko współpracujących, których polecamy.
- Sprzedawca odpowiada za usługę - komentuje ten fakt Longina Kaczmarek, miejski rzecznik praw konsumenta. - Od sprzedawcy więc trzeba wymagać wykonania usługi w terminie, a nie od jakiegoś podwykonawcy. To nie podlega dyskusji.
Wprowadzenie w błąd
Nasz komentarz
Marek Rudnicki
Jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości co do działania firm, z usług których chcemy korzystać, od razu najlepiej zadzwońmy do rzecznika praw konsumenta. Nie dajmy się brać na lep słodkich słówek i zapewnień, że wszystko będzie O.K., a trudności są przejściowe. Trzymajmy się starej zasady: klient płaci - klient wymaga.
Wspomniany montażysta dokonał na rzecz firmy Amar wszystkich wymiarów przyszłej kuchni, według których firma wykonała meble.
- W praktyce okazało się, że wiele rzeczy nie jest dopasowane, a wymiary nie zgadzają się - mówi pani Lilia. - Są też kłopoty ze sprzętem. Okap od początku był popsuty. Trzy razy naprawiali i nadal nie działa. W Amarze odesłali mnie do serwisu, a przecież to oni mi montowali ten sprzęt.
- Gdyby ta pani zgłosiła się do nas od razu, wymienilibyśmy sprzęt na nowy - zapewnia Marcin Kowalewski z Amaru.
- Pani Nogal miała prawo żądać wymiany na nowy od sprzedawcy, a nie od serwisanta - wyjaśnia Longina Kaczmarek. - Jeżeli jej zasugerowano, że powinna udać się do serwisanta, to wprowadzono ją świadomie w błąd.
Nadal bez kuchni
W rozbabranej kuchni brakuje ciągle półek, frontów szuflad wewnętrznych, zawiasów i innych części. Przedstawiciel firmy Amara twierdzi, że wszystkie części zostały przekazane panu Krzysztofowi.
- Gdy przyjechałem do pani Nogali zobaczyć, jaki jest stan pracy montażysty, to się przeraziłem - przyznaje Marcin Kowalewski z firmy Amar.
Mimo to twierdzi, że jego firma za pracę montażysty nie odpowiada.
- I co ja mam teraz zrobić? - pyta zrozpaczona działaniem niesolidnej firmy pani Lilia Nogal. - Zapłaciłam ponad 30 tysięcy, później mnie naciągano jeszcze na dodatkowe opłaty, a kuchni przez siedem miesięcy nie dokończyli?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?