MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Monika Pyrek: Ania Rogowska była wkurzona

Rozmawiał: Maurycy Brzykcy
Anna Rogowska (na drugim planie) jest na razie w cieniu Moniki Pyrek. W Szczecinie była bez szans w starciu z tyczkarką MKL-u.
Anna Rogowska (na drugim planie) jest na razie w cieniu Moniki Pyrek. W Szczecinie była bez szans w starciu z tyczkarką MKL-u. Andrzej Szkocki
Monika Pyrek, złota medalistka mistrzostw Polski ocenia zawody i mówi o swoich planach przed igrzyskami olimpijskimi.

- Złoty medal niemal przed samymi igrzyskami to chyba dobry znak?

- Jak najbardziej . Cieszę się, że niemal wszystkie wysokości pokonywałam w pierwszej próbie. Chyba 4,70 m. to jest nawet rekord tego stadionu, a także wyrównany rekord mistrzostw. Rzeczywiście są powody do zadowolenia.

- Trzykrotnie podchodziła pani do wysokości 4,80, ale nie udało się jej przeskoczyć. Chyba wpływ na te skoki miał fakt, że mistrzostwo miała już pani w kieszeni.

- Chyba rzeczywiście tak było. Podeszłam do tej wysokości trochę już rozluźniona. Szkoda mimo wszystko, że się nie udało.

- Dobrą wiadomością jest z kolei fakt, że ustabilizowała już pani swoją formę. Po raz kolejny osiąga pani wysokość 4,70, a to musi cieszyć.

- Tak, stabilizacja formy jest bardzo ważna. Najbardziej cieszyłam się, gdy za pierwszym razem przeskoczyłam wysokość 4,40. To zawsze dodaje wiary we własne umiejętności. Przyznam szczerze, że obawiałam się trochę tego konkursu ze względu na wiatr. Właśnie przez niego rozgrzewkę miałyśmy mocno utrudnioną. Na szczęście później już tak mocno nie dmuchało.

- Anna Rogowska zaliczyła tylko wysokość 4,40, a później płakała jak bóbr. Pocieszyła ją pani?

- Rozmawiałam z Anią po zawodach. Była mocno wkurzona i trudno jej się dziwić. Od dłuższego czasu chce wrócić do poważnego skakania. Widać po niej, że forma gdzieś się kręci, ale ciężko jej to pokazać na konkretnych zawodach. To ją boli najbardziej.

- Jak pani oceni te mistrzostwa?

- Ze wszystkich stron słyszę same pochwały. A najbardziej cieszą te, które wydobywają się z ust samych zawodników. Chwalą przede wszystkim organizację i mają rację. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Do tego doszły dobre rezultaty lekkoatletów, piękna pogoda, no i pełne trybuny kibiców.

- Jakie są pani plany na te ostatnie tygodnie przed igrzyskami?

- Mam dość pracowity lipiec. Już w piątek wezmę udział w mityngu Złotej Ligi w Rzymie, gdzie powinna stawić się cała czołówka żeńskiej tyczki. Później jadę na 10-dniowy obóz do Formii, a pod koniec lipca czekają mnie jeszcze zawody w Londynie, Sztokholmie i Monte Carlo. Wszystko staraliśmy się ustawić tak, by igrzyska było moimi 9 lub 10 zawodami w sezonie. I tak się właśnie stanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński