Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Międzyzdroje: Monika Szwaja spotkała się z czytelnikami

Anna Starosta
Pisarka na zdjęciu z dyrektor biblioteki Andżeliką Gałecką.
Pisarka na zdjęciu z dyrektor biblioteki Andżeliką Gałecką. Fot. Anna Starosta
- Może porozmawiamy jak starzy znajomi. Jestem szczera i odpowiadam na wszystkie pytania, z wyjątkiem tego, ile ważę - mówiła z uśmiechem pisarka na spotkaniu z Czytelnikami, które odbyło się wczoraj wieczorem z bibliotece miejskiej.

Opowiadała o warsztacie pisarskim, cudownych ludziach, których spotkała, doświadczeniach w pracy reporterskiej, naszym regionie, w którym "nie ma brzydkich kawałków", górach, lotnikach, ratownikach, jedzeniu, muzyce, swoim dzieciństwie oraz pomyśle na kolejną książkę.

Do biblioteki przyszło kilkadziesiąt osób. Nie tylko mieszkańcy Międzyzdrojów, Świnoujścia, Dziwnowa czy Kamienia Pomorskiego. Byli też turyści. Pani Kasia z Lublina, która przyjechała odwiedzić okoliczne miejscowości właśnie ze względu na książki Moniki Szwaji.

- I pierwszego dnia jak tu przyjechałam, dowiedziałam się, że jest spotkanie z moją ulubioną pisarką. Nie mogłam się nadziwić, jestem bardzo szczęśliwa - tłumaczyła.

Wbrew pozorom na sali nie było samych kobiet. Byli też panowie zainteresowani literaturą pisarki.

- Nie lubię dzielenia książek na męskie i kobiece, a jak już słyszę, że coś (literatura, filmy czy nawet poglądy) jest babskie, to moje łagodne z natury usposobienie zamienia się w bojowe - przyznaje Monika Szwaja.

Książki pisarki biją rekordy popularności. Zapytana o to, jak to się stało, że zaczęła pisać, odpowiada, że z dość trywialnego (literacko, jak sądzę), choć wcale niebłahego (życiowo) powodu.

- Potrzebowałam gwałtownie pieniędzy - mówi. - Miałam talię kart kredytowych do spłacenia. Okazało się, że jedno z wydawnictw ogłosiło konkurs na książkę o polskiej Bridget Jones. Do wygrania było 15 tysięcy złotych. Pomyślałam: ja nie napiszę? Zaproszono mnie na ogłoszenie wyników, rozdanie nagród. Byłam pewna, że ją dostanę. Zainwestowałam w płaszcz, buty, pojechałam i nic. Byłam wściekła.

Zaraz po tym pisarką zainteresowało się inne wydawnictwo. Potem wypadki potoczyły się jak lawina. Po sukcesie książki "Jestem nudziarą" propozycje same się posypały.

- Pierwsze trzy książki poszły na spłatę długów, kolejna na remont i potem już zarabiały na siebie. Siedem napisałam dla wydawnictwa Prószyński i spółka. Potem odeszłam, aby założyć z przyjaciółmi swoje. Spłaciłam dług, który miałam wobec nich. Wypromowali mnie, zarobiłam, ale oni też na mnie nie zubożeli.

Autorka jest pracowita. Jak sama mówi: jak mróweczka. Od 2003 roku, kiedy ukazała się pierwsza książka, napisała w sumie 11 powieści. Ostatnia to "Gosposia prawie od wszystkiego".

Akcję z reguły osadza w Szczecinie i terenach całego województwa (wiele wątków dzieje się w Międzyzdrojach właśnie, a także w Świnoujściu). Pisarka określa się jako patriotka lokalna.

- Jest tyle pięknych miejsc w naszym regionie, po prostu nie ma brzydkich kawałków - opowiada.

Czytaj więcej na blogu Między wyspami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński