Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ME piłkarek ręcznych - rywale Polek bez tajemnic

Paweł Pązik
- Pracuję głównie z materiałami wideo. Dzielę mecz na około 180 części i przypisuję im odpowiednie wartości, aby ostatecznie stworzyć obszerny materiał - twierdzi Paulina Adamska.
- Pracuję głównie z materiałami wideo. Dzielę mecz na około 180 części i przypisuję im odpowiednie wartości, aby ostatecznie stworzyć obszerny materiał - twierdzi Paulina Adamska. Andrzej Szkocki
Paulina Adamska, analityk wideo reprezentacji Polski kobiet, opowiada o swojej pracy

Gdy przed rokiem Polska walczyła o awans do finału mistrzostw świata w Serbii, to pani chyba jeszcze nie przypuszczała, że na kolejnej dużej imprezie będzie w sztabie szkoleniowym polskiej kadry?

Zgadza się, w ogóle nie brałam czegoś takiego pod uwagę. Wtedy nie przypuszczałam, że tak się potoczy moja kariera. Cieszę się, że tak się stało i nie mogę się już doczekać rozpoczęcia mistrzostw.

Przed znalezieniem się w sztabie reprezentacji zajmowała się pani rozpracowywaniem gry rywali w Pogoni Baltica Szczecin.

Na taki pomysł wpadły władze klubu. Byłam wtedy jeszcze czynną zawodniczką i przyjęłam to z żalem, ze łzami w oczach. Jednak bardzo szybko się wkręciłam, zaczęło mi to sprawiać przyjemność, coraz mocniej się angażowałam. Widziałam efekty mojej pracy. W trakcie Final Four Pucharu Polski w Szczecinie podszedł do mnie Kim Rasmussen, selekcjoner reprezentacji Polski. Zapytał, czy nie mogłabym jechać na najbliższe zgrupowanie kadry do Portugalii. Zgodziłam się bez wahania, ale dopiero po powrocie do domu uświadomiłam sobie, że to już za kilka dni. Wszystko potoczyło się bardzo szybko, ale sam wyjazd bardzo mi się podobał, atmosfera w kadrze jest świetna. Nauczyłam się bardzo wiele. Czuję, że zrobiłam ogromny postęp.

Pani w funkcja w Pogoni nazywała się "trener taktyczny", a w reprezentacji oficjalnie jest pani "statystykiem". Czym to się różni?

"Trener taktyczny" to bardzo niefortunna nazwa. Nigdy nie miałam aspiracji, aby być trenerem. Nie interesuje mnie to kompletnie. Podczas meczów pogoni słyszałam głosy z trybun, że co ze mnie za trener, jak nic nie mówię, nie mam wpływu na grę zespołu w trakcie meczów. Podkreślam - w Szczecinie nie byłam drugim trenerem, robiłam tylko analizy; rozpracowywałam przeciwnika przed spotkaniem, a także pomagałam w analizie naszej gry po meczu. Także w kadrze mam niefortunne określenie - "statystyk". Ja się statystykami nie zajmuję, choć umiem to robić. Pracuję głównie z materiałami wideo. Dzielę mecz na około 180 części i przypisuję im odpowiednie wartości tak aby ostatecznie stworzyć obszerny materiał dla trenerów i zawodniczek. Podczas kilkudniowego turnieju z Reprezentacją spędzam sporo godzin przed komputerem. W klubie jest inaczej. Między meczami są często tygodniowe przerwy, a to pozwala się spokojnie przygotować. Reasumując: nie jestem ani trenerem taktycznym, ani statystykiem. Nazwałabym siebie raczej analitykiem wideo.

Zdajemy sobie sprawę, że nasza grupa jest bardzo silna. Znaczenie będą miały niuanse

Jeśli chodzi o statystyki, to ma pani w trakcie spotkań dostęp do analiz, które mogłyby w kilka sekund selekcjonerowi pokazać słabości obu zespołów?

W Pogoni nie byłam w stanie robić tego na bieżąco. Najpierw nie miałam odpowiedniego programu, który by to umożliwiał, a gdy już mieliśmy licencję, to nie było czasu, aby się go nauczyć, bo akurat mieliśmy sporo ważnych spotkań w krótkim czasie. Gdy zaczęłam pracę w kadrze, to sama się zmobilizowałam do jego nauki. Szybko go opanowałam i obecnie jestem w stanie pokazać selekcjonerowi po dwóch kliknięciach wszelkie informacje na temat danej zawodniczki. Jak się zachowuje na boisku, dlaczego sobie z nią nie radzimy i co możemy z tym zrobić.

Jak wygląda codzienna praca analityka wideo reprezentacji Polski kobiet w piłce ręcznej?

Codziennie się tym nie zajmuję (śmiech). To zwykle wygląda tak, że Kim Rasmussen ma oczekiwania odnośnie analiz meczów czy turniejów, które już były. Muszę wtedy przygotować fragmenty z elementami do poprawy, nad którymi musimy pracować. Chodzi np. o daną zagrywkę albo fragmenty gry obronnej. Wycinam odpowiednie fragmenty, selekcjonuję i wysyłam do trenera. Przed tak dużą imprezą, jak zbliżające się mistrzostwa Europy, trzeba opracować mnóstwo materiałów. Musimy być przygotowani na sto procent. Taka analiza może mieć ogromne znacznie w trakcie meczu, gdy wynik jest na styku. Chociażby bramkarka znając preferencje rzutowe danej zawodniczki, może rzucić się z interwencją w odpowiednią stronę. Takie niuanse są bardzo istotne. Analizy wykonuję nie tylko dla reprezentacji. Współpracuję też z innymi klubami w kraju i za granicą.

Na jakim etapie jest pani praca nad analizami wideo pod kątem mistrzostw Europy?

Praktycznie jest na ukończeniu. Opracowane są mecze, które mieliśmy dostępne. Ostatnio otrzymałam sporo materiałów od pewnego sympatycznego Niemca, który w reprezentacji pełni podobną funkcję do mojej (śmiech). Powymienialiśmy się tym, co mamy pod kątem mistrzostw. Nasza baza danych jest spora. Nic tylko nad tym pracować i wyciągać odpowiednie wnioski. Oczywiście nie jest to żadna gwarancja sukcesu, bo to byłoby zbyt piękne.

Jak więc wyglądają szanse Polek na tle Węgierek, Hiszpanek i Rosjanek, czyli naszych rywali w grupie?

Ostatnio opracowywałam nasz mecz z Rosją, który odbył się w Kwidzynie. Wówczas pokonałyśmy tę rosyjską maszynę, pełną wysokich zawodniczek. To bardzo mocny i solidny zespół, ale nasza wygrana pokazuje, że jest do pokonania. Zdajemy sobie jednak sprawę, że grupa jest bardzo trudna. Oczywiście, można mówić, że tej czy innej zawodniczki nie będzie z powodu kontuzji czy ciąży, ale nie patrzmy na to. Mamy w grupie potężne reprezentacje. Węgierki grają u siebie, Hiszpanki są mocne na każdej pozycji i w każdym turnieju, o Rosjankach wspominałam. Dlatego też tak duże znacznie będą miały niuanse, które musimy wychwycić.

Nie ma pani chyba nic przeciwko, aby z tych mistrzostw wrócić akurat na święta Bożego Narodzenia?

Oczywiście, że nie (śmiech). Przed nami tygodnie pełne pracy: zgrupowanie, turniej w Maladze, powrót na dwa dni do kraju i wyjazd na mistrzostwa (rozmowa została przeprowadzona 21.11). Wszystko jednak jest już ustawione pod ten turniej i mam nadzieję, że tak zostanie już do świąt. Z bólem serca, choć pod wspaniałą opieką zostawiam w kraju swoje trzyletnie dziecko, ale bardzo się cieszę, że jadę na te mistrzostwa.

Od początku tego sezonu nie pracuje pani już w Pogoni. Dlaczego ta współpraca się skończyła, bo chyba można było połączyć analizę wideo w klubie i w reprezentacji?

Oczywiście, że dało się to połączyć, pracowałam zarówno w klubie jak i w reprezentacji przez cztery miesiące, reprezentacja w niczym nie przeszkadzała, była wręcz nobilitacją dla klubu. Niestety, nie doszłam do porozumienia z klubem w kwestii naszych oczekiwań, jak ta współpraca miałaby dalej wyglądać. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że teraz moje życie jest spokojniejsze, mniej stresujące. Praca w klubie wiąże się z napiętą atmosferą i ogromnym ciśnieniem. To nie sprzyja wstawaniu co dzień rano z uśmiechem na ustach, a raczej z głową pełną problemów.

Nie ma miejsca na sentymenty, tego nauczyłam się m.in. w Pogoni Szczecin

Jak przeżywa pani teraz mecze Pogoni?

Jest ogromna różnica. Jako zawodniczka czy później jako trener taktyczny bardzo emocjonalnie podchodziłam do każdego spotkania. Teraz mecze oglądam bez większych emocji. Jestem zwykłym widzem, który na dodatek pół meczu spędza biegając za dzieckiem. Najbardziej zajmują mnie mecze z udziałem drużyn, dla których robię analizy. Czerpię ogromną satysfakcję gdy te drużyny wygrywają. Mam świadomość, że choć odrobinę przyczyniłam się do zwycięstwa. Byłoby hipokryzją, gdybym nie kibicowała klubom, dla których aktualnie pracuję. Nie ma miejsca na sentymenty, tego nauczyłam się m.in. w Pogoni. Mimo wszystko cały czas ściskam kciuki za indywidualne kariery moich koleżanek.

Wokół mistrzostw

Europejski czempionat na Węgrzech i w Chorwacji rozpoczyna się w niedzielę. Polki zagrają na inaugurację imprezy. O godz. 18 rozpocznie się ich mecz z Hiszpankami. Oprócz nich w naszej grupie są także Węgierki i Rosjanki. Z gospodyniami imprezy reprezentacja Polski zagra 9 grudnia (godz.20.45), a z Rosją dwa dni później (godz. 18.15). Do drugiej rundy grupowej awansują po trzy najlepsze ekipy.

Wszystkie mecze grupy A zostaną rozegrane w hali Audi Arena w Gyor. To nowy obiekt, oddany do użytku w listopadzie. Może pomieścić, niemal podobnie jak Arena Szczecin, 5,5 tys. widzów. Na co dzień w tej hali występuje klub Gyori ETO KC, tegoroczny triumfator Ligi Mistrzyń.

W kadrze Polski jest jedna zawodniczka Pogoni Baltica Szczecin. Monika Stachowska, 33-letnia obrotowa, występuje w reprezentacji od 2010 roku. Przed rokiem w biało-czerwonych barwach zajęła 4. miejsce na mistrzostwach świata w Serbii.

Transmisje z mistrzostw będzie można oglądać na kanałach Telewizji Polskiej. TVP Sport i sport.tvp.pl pokaże 23 mecze - 9 fazy wstępnej, 10 fazy zasadniczej, oba półfinały, mecz o 3. miejsce i finał. Wszystkie spotkania Polek będzie można zobaczyć w TVP2.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński