Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Malec, obrońca Pogoni: Przez rozluźnienie oddaliśmy inicjatywę ŁKS. Gong był nam potrzebny

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Mariusz Malec przed meczem Pogoń - ŁKS.
Mariusz Malec przed meczem Pogoń - ŁKS. Wiola Ufland/pogonszczecin.pl
Pracuję nad tym, by być zdrowym, cały czas być do dyspozycji trenera i chyba dobrze to ostatnio wychodzi – mówi Mariusz Malec, który wiosną rośnie na lidera obrony Pogoni Szczecin. Z ŁKS Łódź znów był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku.

Ten mecz trzeba było wygrać.
Mariusz Malec: Najważniejszym zadaniem było wygrać u siebie. Dobrze pamiętaliśmy, że poprzednie domowe spotkania niespecjalnie nam wychodziły i chcieliśmy nowy rok na swoim boisku rozpocząć od wygranej, zdobycia trzech punktów. Cieszymy się, że to nam się udało.

Nie było obaw przed rozpoczęciem meczu, bo choć to ostatni zespół w tabeli, to zmienił kilka dni wcześniej trenera i w swojej sytuacji nie ma już nic do stracenia?
Wiedzieliśmy, że musimy być od początku skoncentrowani. Jakieś tam delikatne obawy mogły też być, a to głównie z tego powodu, że nasza dyspozycja w meczach z teoretycznie słabszymi przeciwnikami nie była najlepsza. Trzeba było podejść do ŁKS inaczej, by znów nie stracić punktów.

To co się stało po 25. minucie, gdy ŁKS zaczął przejmować inicjatywę?
Myślę, że to mógł być jakiś problem z naszymi głowami. Odnosiłem wrażenie, że od początku spotkania nie mamy problemów z kreowaniem sytuacji bramkowych, dobrze i szybko się to dla nas ułożyło i ten drugi gol wydawał się być kwestią czasu. Może wkradło się jakieś rozluźnienie, oddaliśmy inicjatywę ŁKS i poszliśmy z nimi w wymianę ciosów. W tej grze akcja za akcję nie wyglądaliśmy najlepiej i musimy tego unikać w kolejnych występach.

Paradoksalnie ten stracony gol na początku drugiej połowy przysłużył się Wam?
No tak. Było to taki gong, który zadziałał dobrze w naszej grze i po meczu możemy się cieszyć. Ale jeszcze lepiej byłoby zagrać na zero z tyłu i szybciej zareagować na lepszą grę przeciwnika niż czekać na tego gonga.

Skuteczność jest, bo w drugim meczu z rzędu Pogoń strzela cztery bramki, ale też straciła dwie pierwsze bramki tej wiosny.
Szkoda, że to się stało. Uważam, że w ofensywnie byliśmy, jesteśmy i będziemy mocni, a w defensywie poprzednie dwa mecze wyglądały dobrze, a z ŁKS straciliśmy dwa gole. Najważniejsze jest oczywiście zwycięstwo końcowe, bo te było nam najbardziej potrzebne.

Benedikt Zech leczy kontuzję, Danijel Loncar nie wytrzymał całego spotkania, niezłą zmianę dał Leo Borges, a Pan robi swoje w kolejnym meczu.
Pracuję nad tym, by być zdrowym, cały czas być do dyspozycji trenera i chyba dobrze to ostatnio wychodzi. Zobaczymy, jakie będzie zestawienie obrony w kolejnych meczach, bo problemów nie brakuje, ale mam nadzieję, że trener dobrze wybierze i będziemy potrafili dobrze się zaprezentować w spotkaniu pucharowym.

Sobota to odpoczynek, a od niedzieli praca taktyczna nad Lechem.
Odpoczynek jest nam bardzo potrzebny, ale w niedzielę rozpoczniemy pracę na całego przed PP. Zdajemy sobie sprawę, że w Poznaniu będziemy musieli zagrać zdecydowanie lepiej niż z ŁKS, żeby przeciwstawić się Lechowi na jego boisku.

Trzy kolejne zwycięstwa chyba Was mocno zbudowały?
Wiadomo, że te zwycięstwa nas nakręcają, ale też wszyscy zdawali sobie sprawę, jak ważny będzie dla nas luty. Tylko ważne spotkania, a mecz z Lechem może będzie takim najważniejszym weryfikatorem. Z drugiej strony później też będą nas czekać ważne mecze i obyśmy cały czas notowali tak dobrze wyniki jak na starcie.

W lidze świetnie idzie, ale nikt chyba nie myśli, by odpuścić Puchar Polski?
Nie, nie ma takiej możliwości. Zaszliśmy już za daleko w Pucharze i chcemy zrobić kolejny krok. Zależy nam, by pojechać w tym sezonie na Stadion Narodowy, czyli w Poznaniu musimy wygrać. Wierzymy w siebie. Wiemy dobrze, że liga nam pokazuje, że może być z każdym ciężko, ale i nieraz tak się to układa, że jest łatwo. My spodziewamy się ciężkiego boju z Lechem, ale zapewniam, że jedziemy po zwycięstwo. Jesteśmy podbudowani wygranymi i oby to się przełożyło na naszą grę i wynik końcowy. U siebie jak zagraliśmy z Lechem to wszystko nam się bardzo dobrze układało i pokonaliśmy go aż 5:0. Lech też rozpoczął dobrze wiosnę, więc nie ma co oczekiwać, że będzie równie gładko. Powalczymy i wiemy, że i kibice będą nas licznie wspierać. Chcielibyśmy wspólnie świętować wygraną.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński