Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mama umarła

Emilia Chanczewska, 12 stycznia 2005 r.
Dyspozytorka pogotowia w Stargardzie nie przyjęła zgłoszenia od 8-letniej dziewczynki, która wzywała karetkę do chorej matki. Kobieta wykrwawiła się i zmarła.

Wczoraj prokurator zarządził sekcję zwłok zmarłej w poniedziałek rano 32-letniej stargardzianki. Policja wszczęła dochodzenie w sprawie podejrzenia o nieudzielenie pomocy.

Policja sprawdzi dlaczego pogotowie nie przyjęło zgłoszenia, a także czemu mąż chorej nie wezwał do niej pomocy.

W poniedziałek rano 8-letnia dziewczynka zadzwoniła na pogotowie ratunkowe w Stargardzie. "Moja mamusia potrzebuje pomocy. Jest cała we krwi" - miała mówić. Dyspozytorka nie przyjęła zgłoszenia, zapytała o dorosłą osobę. Dziecko powiedziało, że w domu jest tato. Ojciec jednak nie podszedł do telefonu.

- Stałem nad żoną, byłem w szoku, miałem skarpety we krwi - tłumaczy mąż zmarłej.

Pogotowie nie przyjechało. Córeczka zadzwoniła więc do dziadków, którzy mieszkają na drugim końcu miasta. Dziadek przyjechał do domu córki i dwukrotnie zadzwonił na pogotowie. Po kilkunastu minutach przyjechał lekarz. Dał kobiecie zastrzyk i zadecydował o wezwaniu "erki". Karetka przyjechała, ale to nic nie dało. Młoda kobieta zmarła w domu z wykrwawienia. Zgon stwierdzono o godzinie 8.05. O godzinie 18 kierownik stargardzkiego pogotowia zawiadomił policję.

Bezpośrednią przyczyną śmierci było wykrwawienie z dróg rodnych.

Więcej w papierowym wydaniu "Głosu".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński