Ogromne poruszenie wywołały ostatnie decyzje o przyznaniu w gminie komunalnych i socjalnych mieszkań. Mieszkańcy nadmorskich kurortów sugerują, że decyzje o przyznaniu lokali powinny być rozpatrzone ponownie. Czytelnicy, którzy dzwonili do naszej redakcji podejrzewali, że niektóre osoby które dostały klucze do mieszkań, mogą nie spełniać wymaganych kryteriów.
- Jak to się stało, że lokum dostał sołtys Niechorza, któremu Urząd Morski jako pracodawca zapewniał służbowe lokum - pytał anonimowo oburzony mieszkaniec Niechorza. - Prawdopodobnie do jednej z kawalerek wprowadziła się także sekretarka wójta - alarmował kolejny.
W kontekście pojawiających się mieszkaniowych kontrowersji, jak bumerang wróciła sprawa Jadwigi Żywiny i Jerzego Brzęczyka z Niechorza. To para, którą tuż przed świętami spotkaliśmy w zaśnieżonym lesie pod Rewalem. Wówczas to wyszło na jaw, że dwoje mieszkańców najbogatszej gminy w Polsce żyje w skrajnej nędzy.
- Jest kilkanaście stopni mrozu, a my nie mamy co włożyć do pieca - żalili się oboje.
Po naszej interwencji od gminy dostali zaledwie półtora metra drewna. Kiedy reporterzy "Głosu" odwiedzili ich osobiście, zebranymi w okolicy deskami próbowali rozpalić ogień w prowizorycznym piecu. Z ogromnym wstydem przyznali, że w domu nie mają nic do jedzenia.
- Dwa dni temu nagotowaliśmy zupy, ale już się skończyła. Dzisiaj rano napiliśmy się tylko gorącej wody - mówili ze smutkiem.
Ich mieszkanie także sprawiało przygnębiający widok. Widać było, że dwa pomieszczenia, które zajmują już dawno zaatakował grzyb.
- Nie mamy pieniędzy na remont. Z opieki dostaję tylko 351 złotych zasiłku. Nie stać mnie na wykup leków. O remoncie możemy tylko pomarzyć - mówiła pani Jadwiga.
Dlatego jej partner zdecydował, że w gminie złoży prośbę o przydział mieszkania. Mężczyzna liczył na to, że będzie mógł zamieszkać w godnych warunkach. Wymarzonego dachu nad głową jednak nie dostał. Gmina stwierdziła, że Jerzy Brzęczyk nie jest osobą bezdomną.
- Mieszkając w konkubinacie z panią Jadwigą Żywiną tworzy pan podstawową komórkę społeczną jaką jest rodzina - czytamy w odpowiedzi.
Urzędnicy stwierdzili ponadto, że jego konkubina jest właścicielką nieruchomości, którą przy ul. Polnej wspólnie zajmują.
- Aby dostać się na listę mieszkaniową trzeba przez pięć lat być zameldowanym na stałe w naszej gminie. Ten pan nie spełnia tego i wielu innych wymaganych uchwałą kryteriów - twierdziła Ewa Korczyńska, kierownik referatu nieruchomości Urzędu Gminy w Rewalu.
Mieszkańcy Niechorza zapowiedzieli jednak, że będą żądać wyjaśnień dotyczących przydziału mieszkań. Niewykluczone, że pierwszy wniosek w tej sprawie zostanie złożony na najbliższej sesji.
"Głos" podjął próby wyjaśnienia wątpliwości naszych Czytelników. Wójt Robert Skraburski od kilku dni nie odpowiada na prośbę kontaktu z zainteresowanym sprawą dziennikarzem.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?