Pogoń Szczecin - Pogoń Barlinek 4:0 (2:0)
Bramki: Walburg (3), Ropiejko (26), Przewoźniak (66), Kowal (73)
Czerwone kartki: Walburg (90, Pogoń S.) - Muskała (90, Pogoń B.)
Niespodziewanie goście nie stawili praktycznie żadnego oporu.
- Zabrakło umiejętności - mówił po meczu trener zespołu Barlinka Ryszard Ostapiuk.
Należy dodać, że gościom zabrakło też trochę odwagi i jakby siły.
Trzeba przyznać, że spotkanie świetnie potoczyło się dla gospodarzy. Już w 3 minucie po dośrodkowaniu Tomasza Parzego z rzutu rożnego do piłki dobrze wyszedł Marek Walburg. Stoper Pogoni uderzył głową i choć niezbyt mocno, to bramkarz gości Krystian Piwiński tylko patrzył, jak piłka wpada do siatki.
Plan obronny gości legł w gruzach. Mimo to jednak drużyna Barlinka nie zagrała śmielej: nadal skupiała się na obronie własnej bramki. A ponieważ Pogoń Szczecin jak na IV ligę atak pozycyjny ma niezły, to można było spodziewać się, że sytuacji pod bramką gości nie zabraknie. I w 26 minucie szczecinianie podwyższyli na 2:0. Po prawej stronie boiska piłkę dopadł Ferdinand Chifon i dośrodkował wzdłuż końcowej linii. Maciej Ropiejko umiejętnie wyszedł na krótki słupek, schylił się do lecącej na wysokości około metra piłki i głową posłał ją do siatki.
2:0 do przerwy to miało być hasło do ataku dla Pogoni Barlinek po przerwie. Jednak nic z tego - nadal goście pilnowali dostępu do własnego pola karnego, niespecjalnie przeszkadzając podopiecznym trenera Mariusza Kurasa utrzymywać się przy piłce. Na boisku w zespole portowców pojawił się Radosław Biliński, który mądrymi podaniami uruchamiał ofensywnie grających kolegów.
W 66 minucie piłka trafiła do Cezarego Przewoźniaka. Ten w polu karnym zwlekał ze strzałem, ale po interwencji obrońcy, piłka jakoś się od niego odbiła i mijając bramkarza gości wpadła do siatki - 3:0. Gol na 4:0 to koronkowa akcja szczecinian i po zagraniu z boku Marek Kowal z kilku metrów posłał piłkę do siatki.
W 90 minucie, choć mecz był rozstrzygnięty sędzia pokazał dwie czerwone kartki. Najpierw Walburg naprawiając błąd sfaulował przed swoim polem karnym Jarosława Świderskiego. Potem goście mieli najlepszą okazję w meczu do zdobycia bramki. Wyszli trzech na bramkarza, ale biegnący z piłką Tomasz Muskała bardzo chciał sam zakończyć akcję. Za daleko ją sobie jednak wypuścił, ratował się wślizgiem i za trafienie w interweniującego skutecznie golkipera szczecinian Damiana Wójcika zobaczył drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?