MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Łakomy: Angola może pomóc

Janusz Kaźmierczak
Do zajęcia miejsca w czołowej ósemce mistrzostw, gwarantującego awans do turnieju kwalifikacyjnego przed IO w Pekinie, drużynie trenera Zenona Łakomego zabrakło niewiele.
Do zajęcia miejsca w czołowej ósemce mistrzostw, gwarantującego awans do turnieju kwalifikacyjnego przed IO w Pekinie, drużynie trenera Zenona Łakomego zabrakło niewiele. Andrzej Szkocki
Zenon Łakomy, trener reprezentacji Polski piłkarek ręcznych, analizuje występ reprezentacji na mistrzostwach świata.

- Polki zajęły jedenaste miejsce na mistrzostwach świata, które w miniony weekend zakończyły się we Francji. Czy to pana satysfakcjonuje?

- Chyba tak, choć nie w pełni. Gdy porównamy mistrzostwa świata w Sankt Petersburgu, na których zajęliśmy 19. miejsce to widać postęp. Poza tym we Francji dziewczyny toczyły zacięte pojedynki z tymi najlepszymi. Nie było już porażek 10-15 bramkami. Walka była wyrównana. Czasami brakowało trochę wytrzymałości by zanotować sukces.

- Dotknął pan istotnego problemu. Gdy oglądało się w akcji biało-czerwone to widać było, że brakowało im sił i świeżości w drugich odsłonach. W czym tkwi przyczyna? Czy popełniono jakiś błąd w przygotowaniach?

- Nie da się w ciągu 12 dni trwania zgrupowania kadry przygotować zespół do 8 meczów, które się rozgrywa w 11 dni. To musi być wcześniej zrobione w klubach. Trener reprezentacji nie ma na to czasu. Odpowiedź ciśnie się sama na usta. Kadrowiczki i ich trenerzy muszą poświęcić więcej czasu na pracy nad tym elementem - wytrzymałością

- Czy mogło być lepiej, gdyby mógł pan skorzystać z optymalnego składu?

- Istotnie mogliśmy uzyskać lepszy wynik gdybym mógł skorzystać z tak dobrych piłkarek jak Karolina Siódmiak, czy Iwona Niedźwiedź - Cecotka. Na miejscu mieliśmy dodatkowe problemy. W ostatnim meczu przeciwko Macedonii nie grała Kudłacz, która przed rokiem na mistrzostwach Europy rzuciła temu zespołowi 17 bramek. Ale zostawmy ten temat. Nie chcę się tym usprawiedliwiać, bo każda drużyna borykała się z jakimiś kłopotami kadrowymi. Cieszę się, że pokazałem światu wielkie talenty. Myślę tu o Klaudii Pielesz i najmłodszej uczestniczce mistrzostw 18-letniej Kindze Byzdrze.

- Satysfakcja chyba tym większa, bo pan je prowadził w kadrze młodzieżowej?

- Nie zaprzeczam. Cieszą też opinie fachowców, którzy gratulowali nam, że prezentujemy coraz ładniejszą piłkę.

- Wróćmy do drugiej rundy. Sporo szumu medialnego było wokół meczu z Hiszpanią. Twierdzono, że powinniśmy przegrać z tą "siódemką", bo wówczas Polska miałaby większe szanse na załapanie się do turnieju kontynentalnego, na którym będzie szansa wywalczenia awansu na Igrzyska Olimpijskie w Pekinie ?

- To był skandal. Nigdy nie będę namawiał reprezentacji Polski do przegranej. Te spekulacje to wielka bzdura. My i tak mamy szanse gry w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk. Jest już taka decyzja władz Międzynarodowej Federacji Piłki Ręcznej. Jest jednak jeden warunek. Angola musi zostać mistrzem Afryki. Jeżeli tak się stanie, co jest bardzo prawdopodobne, to my znajdziemy się w grupie kwalifikacyjnej z Rumunią, Węgrami i Japonią.

- Jak pan ocenia rozstrzygnięcia na szczycie mistrzostw?

- Rosja i Norwegia dominują na świecie dość wyraźnie. Za nimi plasuje się grupa, w której są Niemcy, Rumunia Węgry, Korea. Do tej grupy my już pukamy. Jesteśmy coraz bliżej.

- Która porażka polskiej "siódemki" na czempionacie boli pana najbardziej?

- Były dwie. Jedna po dobrym meczu z Węgrami. Długi czas prowadzenie, ale później z braku sił nie daliśmy rady. Najbardziej dramatyczny mecz to była gonitwa po dziesięciu bramkach straty po pierwszej połowie z Niemkami. W drugiej odsłonie straty zmalały do jednego trafienia. Później mieliśmy rzut karny i dobrą sytuację z koła. Mogliśmy wygrać. Tak się nie stało. Na osłodę pozostał fakt, że przegraliśmy z późniejszymi brązowymi medalistkami mistrzostw. Jeżeli chodzi o ciężar gatunkowy to najważniejsze było dla nas spotkanie w grupie z Chinkami, w którym decydował się awans do drugiej rundy.

- Które z pana podopiecznych zasłużyły na najwyższe noty w przekroju całego turnieju?

- W bramce bezsprzecznie klasą dla siebie była Magda Chemicz. W polu palmę pierwszeństwa przyznałbym Kindze Polenz. Jest nie tylko ładna ale i elegancko grała. Gdy się porówna jej występ na poprzednich mistrzostwach świata do tego we Francji, to jest niebo i ziemia. Wiele uznania mam dla gry Małgorzaty Majerek i Doroty Malczewskiej. To dzięki przede wszystkim tej ostatniej zakwalifikowaliśmy się na mistrzostwa po wygraniu rywalizacji z Serbią. W kraju nad Sekwaną też pokazała klasę. Tak na dobrą sprawę to do żadnej z zawodniczek nie mam pretensji. Zagrały jak umiały. W kontekście słabej polskiej ligi, z której żadna drużyna nie ma większych szans w europejskich pucharach wyniku reprezentacji nie powinniśmy się wstydzić. Niektórzy nawet żartują, że Polska lepiej gra niż ją na to stać.

- Plany reprezentacji?

- Czekamy na rozstrzygnięcia jakie zapadną na mistrzostwach Afryki. Jeżeli wygra Angola to przygotowania będą poprowadzone pod kątem udziału w marcowym turnieju kwalifikacyjnym w Rumunii.

- Jest pan znany z tego, że lubi często wojażować na imprezy szczypiorniaka. Rozpoczyna się właśnie Turniej o Puchar Śląska?

- Wszystko ma swoje granice. Właśnie wróciłem do rodzinnego domu i chciałbym trochę odpocząć oraz podreperować zdrowie. Przez większość pobytu we Francji cierpiałem na bóle kręgosłupa i codziennie brałem zastrzyki. Odpoczynek mi się chyba należy. Przecież idą święta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński