MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kto zapłaci za pękniętą szybę?

Marek Rudnicki
- W salonie traktowano mnie, jak zło konieczne - opowiada o swojej przygodzie Andrzej Witkowski. - Dopełnieniem wszystkiego było uszkodzenie szyby i sugestia, że przecież i tak bym musiał ją wymienić na nową.
- W salonie traktowano mnie, jak zło konieczne - opowiada o swojej przygodzie Andrzej Witkowski. - Dopełnieniem wszystkiego było uszkodzenie szyby i sugestia, że przecież i tak bym musiał ją wymienić na nową. Andrzej Szkocki
Andrzej Witkowski oddał swojego uszkodzonego opla do salonu firmowego. Gdy odbierał samochód zauważył, że szyba jest pęknięta.

Pracownicy serwisu przyznają się, że pękła w czasie prac. Firma jednak nie chce jej wymienić na nową.

- O wszystko w trakcie naprawy musiałem się upominać - opowiada Andrzej Witkowski. - O każdy drobiazg, który spartolili i nie chciało im się naprawić. Tylko raz usłyszałem od pracownika "przepraszam".

Dwa niewielkie odpryski

Pan Andrzej stawia samochód na dużym podwórku między budynkami przy ul. Bolesława Krzywoustego, a ul. Małkowskiego.

Pewnego razu wyjechał na kilka dni w delegację. Gdy wrócił, na szybkie były dwa małe odpryski, na dachu lekkie wgniecenia, a lakier auta był porysowany. Domyślił sie, że to uboczny skutek niefortunnych zabaw dzieci, obrzucających się kamieniami.

- Jestem ubezpieczony. Mam AC. Oddałem więc 4 lutego moją corsę do serwisu - opowiada. - Samochód miał być gotowy za 7 dni. Przyjmujący nawet pytał mnie, co z szybą, bo zauważył te dwa niewielkie odpryski. Nie chciałem wymiany, bo i tak w najbliższej przyszłości zamierzam opla sprzedać. Nie chciałem inwestować.

Kierownik nie zgodził się

Moim zdaniem

Marek Rudnicki
- Głos nagrany na sekretarce informuje, że "w trosce o bezpieczeństwo i jakość usług rozmowy są rejestrowane". To miłe, że ktoś dba o nasze bezpieczeństwo. Czy równie dobrze dba o jakość wykonywanych usług? Przypadek pana Witkowskiego może budzić w tej mierze pewne wątpliwości.

Po siedmiu dniach auto nadal nie było naprawione. Pracownicy serwisu stwierdzili, że być może będzie gotowy w kolejnym tygodniu. Radzili przyjść dopiero 26 lutego.

- Pracownik zapewnił mnie, że jeśli nie uda się im naprawić auta, to dostanę zastępcze.

Przyszedł w umówionym terminie. Auto było gotowe. Oglądając dokonane przy nim naprawy stwierdził z przerażeniem, że szyba jest pęknięta. Nie w tym miejscu, gdzie były drobne odpryski, ale znacznie wyżej.

- Interweniowałem u pracownika, który zadzwonił do nieobecnego kierownika. Z pół godziny trwała nasza wymiana zdań. Ja, że żądam wymiany na nową szybę. On, że to nie ich wina. Stanęło w końcu, że samochód zostawiam jeszcze na jeden dzień i mam zgłosić się nazajutrz.

- Gdy przyszedłem usłyszałem, że wprawdzie szyba pękła podczas naprawy samochodu, ale kierownik nie ma zamiaru wymienić jej na nową.

Ach, ci zapominalscy

Pan Andrzej miał już dość serwisu i wezwał rzeczoznawcę. Zapowiedział jednocześnie, że odda sprawę do sądu.

Odbierając samochód nie mógł uruchomić radia. Po interwencji w serwisie okazało się, że po naprawie nie podłączono go.

- W warsztacie wymiany szyb, gdzie pojechałem zwrócono mi uwagę, że brak specjalnej listwy w górnej części szyby - opowiada. - Wróciłem więc do tego niesolidnego serwisu i dopiero wówczas jeden z pracowników przyniósł mi, ale nową, bo starą zniszczyli. Musiałem się też upomnieć o tylną półkę, bo też o niej "zapomnieli".

Przez cały dzień próbowaliśmy skontaktować się dzwoniąc na każdy z dwóch telefonów salonu Opel Bogacki. Nikt nie podnosił słuchawki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński