Podczas jednego z rejsów, kupiliśmy półlitrową butelkę spirytusu i bez problemu znieśliśmy ją potem na ląd. Niektórzy pasażerowie wynieśli natomiast po kilkanaście butelek i nawet kilkadziesiąt paczek papierosów. Tymczasem prawo na to nie pozwala. Alkohol bez akcyzy można kupić jedynie do spożycia na statku i nie wolno znosić go na ląd.
Teraz mamy zapasy
Popłynęliśmy w rejs statkiem białej floty Renata, należącym do polskiego armatora Żeglugi Pomorskiej, żeby naocznie sprawdzić, jak wygląda sytuacja. Alkohol sprzedawany jest w barze na statku, otwieranym po odpłynięciu daleko na wody Zatoki Pomorskiej.
W długiej kolejce po zakupy ustawiło się kilkadziesiąt osób. Większość z nich to turyści, ale byli też mieszkańcy Świnoujścia.
- Płynę drugi raz. Nikt nie pilnuje, można wynieść w torbie, ile się tylko zmieści - mówi pan Marian ze Świnoujścia.
Tym razem kupił sześć butelek spirytusu. Zawinął je dokładnie w gazety.
- Tak na wszelki wypadek - dodaje. - Lepiej nie kusić losu. Nie wiadomo, jak zareaguje strażnik, gdy będzie mi w torbie dzwonić.
Znacznie więcej od niego kupili natomiast turyści. Jeden z mężczyzn zapakował do czarnej torby podróżnej dziewięć butelek i 36 paczek papierosów.
- Pojutrze wracamy z żoną do Bydgoszczy. O tym, że mogę kupić taniej spirytus powiedział mi znajomy, który był tu wcześniej. Skoro nikt nie pilnuje, to czemu nie wykorzystać okazji? - zapytał z uśmiechem.
Niektórych turystów dziwiło, że sprzedawcy odkręcali każdą butelkę wódki przed sprzedażą. To sposób armatora na spełnienie wymogu, że alkohol sprzedawany jest tylko do spożycia na statku.
Więcej w papierowym wydaniu "Głosu"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?