Trzebież zawsze mnie fascynowała - mówi Andrzej Kowalik. - Nawiązałem kontakt z Niemcami, żeby wiedzieć o jej historii jak najwięcej. Nie żal mi ani czasu, ani pieniędzy na moją pasję. To sens mojego życia.
Zaczął od fotografowania portu rybackiego w Trzebieży, przystani, brzegu Zalewu Szczecińskiego. Potem na trochę zarzucił aparat. W tym czasie poznawał historię osady, zbierał wszystko, co z nią związane.
Wspomnienia w kliszach zaklęte
![Andrzej Kowalik bardzo lubi fotografować współczesnych rybaków z Trzebieży. Niekiedy ich ciężka praca może wydawać się niezwykle romantyczna.](https://d-pt.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/a0/b5/55c4dd2a886ab_o,size,445x270,q,71,h,bc4bc6.jpg)
Na wielu zdjęciach zobaczyć można dawnych mieszkańców osady.
(fot. Archiwum domowe)
- Mam kolekcję ponad 100 pocztówek przedwojennego Ziegenort, dzisiejszej Trzebieży - mówi pan Andrzej. - Najstarsze są z 1903 roku. Zdobyłem też mnóstwo zdjęć z tego okresu. Wiele kupiłem na internetowych aukcjach, głównie z Niemiec, ale zdarzało się że i od kolekcjonerów z Anglii.
Odwiedza antykwariaty, kupuje mapy, książki, publikacje, ryciny, kserokopie dokumentów.
- Udało mi się zdobyć unikatowe zdjęcie portu z 1948 roku - dodaje. - Mam też zdjęcie pierwszych powojennych osadników, państwa Kiezików sprzedających ryby. Fotografia pochodzi z 1947 roku. Mam kserokopie dokumentu utworzenia gminy. Ciekawostką może być fakt, że w Trzebieży funkcjonowała tuż po wojnie żydowska spółdzielnia Rybak Szczeciński. Krótko, co prawda. Żydzi nie chcieli łowić ryb, chcieli zarządzać portem, zakładać sklepy. Zgubiły ich kredyty, spółdzielnia upadła po roku.
Wiele zebranych zdjęć pochodzi z rodzinnych albumów mieszkańców Ziegenort. - Nawiązałem kontakt z wieloma - wyjaśnia nasz bohater.
- Z ich wspomnień powstała cenna dokumentacja. Spotykam się z nimi. Przyjeżdżają do Trzebieży. Poznałem między innymi Erykę Jensen, która mieszka obecnie w USA. Jej opowieści są bardzo cenne.
Ciągle coś przybywa
Andrzej Kowalik bardzo lubi fotografować współczesnych rybaków z Trzebieży. Niekiedy ich ciężka praca może wydawać się niezwykle romantyczna.
(fot. Archiwum domowe)
Prywatne archiwum pan Andrzej ulokował na poddaszu swojego domku. To jego królestwo. Dwa komputery, mnóstwo albumów, książek, płyt CD.
- Część tego bogactwa wprowadziłem do elektronicznego archiwum, które udostępniam na stronach www.trzebież.pl - kontynuuje. - Reszta musi poczekać. Brakuje mi czasu. Ciągle też zdobywam nowe materiały. Chciałbym je uporządkować, ująć w książce, ale tego jest bardzo dużo. Obawiam się, że przed emeryturą nie zdążę.
Korespondencje, godziny w archiwach, odwiedzanie antykwariatów, spotkania z byłymi mieszkańcami pożerają mnóstwo czasu. Miłość do Trzebieży bije także mocno po kieszeni. Nasz bohater nie chce zdradzić ceny najkosztowniejszych zdobyczy.
- Żona przeczyta, będzie awantura - tłumaczy żartobliwie.
Rybak z Trzebieży śledził też drzewo genealogiczne swojej rodziny. Doszedł do XVIII wieku. Rodzina Długich, ze strony matki, mieszkała w Rewie nad Zatoką Pucką. Jan Długi, który urodził się w 1726 r., był okrętnikiem w Rewie. Jego następcy byli armatorami, właścicielami żaglowców, szkut.
- Model szkuty mojego pradziadka do dziś znajduje się w Muzeum Morskim w Szczecinie - mówi pan Andrzej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?