Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każdy urzędnik ma swój przepis

Dorota Kozicka, 22 kwietnia 2005 r.
Nie wystarczy raz odwiedzić Biuro Obsługi Interesantów w Urzędzie Miasta w Szczecinie, aby wymienić dowód rejestracyjny samochodu na nowy. Kiedy jedna urzędniczka zaleca uciążliwe formalności druga, już po sprostaniu im, podważa sens wszystkich tych starań.

Z instrukcji zamieszczonej na internetowych stronach miasta wynika, że wymiana jakiegokolwiek dokumentu na nowy nie powinna stanowić żadnej trudności. Sprawa wyglądała na prostą, bo chodziło tylko o wymianę na nowy dowodu rejestracyjnego samochodu, w którym skończyło się miejsce na przystawianie kolejnych pieczątek, potwierdzających sprawność auta.

Po odstaniu kilkudziesięciu minut w kolejce w końcu wezwano zainteresowaną do właściwego okienka. Urzędniczka rzuciła okiem na dowód rejestracyjny, poprawnie wypełniony wniosek i odmówiła przyjęcia dokumentów.

- Musi pani mieć upoważnienie pisemne od męża - stwierdziła.

- Przecież jestem wpisana w ten dowód jako współwłaściciel samochodu - tłumaczyła petentka. - Nie sprzedaję auta, ani nie zmieniam niczego w dokumencie. A upoważnienie będzie mi trudno zdobyć, bo mąż pracuje za granicą.

Jednak urzędniczka była nieprzejednana.

Podpis z zagranicy

Kiedy petentka zdobyła upoważnienie i zakupiła, zgodnie z instrukcją dwa znaczki skarbowej o wartości 15 zł, znowu stanęła w kolejce.

- Po co to wszystko? - spytała zdziwiona już inna urzędniczka. - To niepotrzebny wydatek. Przecież pani figuruje jako współwłaściciel auta na dowodzenie rejestracyjnym. Macie też państwo ten sam adres.

Można sobie wyobrazić samopoczucie petentki. Na jej uwagę, że przecież sama sobie tego nie wymyśliła, urzędniczka uśmiechnęła się tylko z politowaniem.

To był błąd

- Upoważnienie można było żądać, jeśli by doszło do zgubienia dowodu rejestracyjnego lub gdyby urzędnik nabrał wątpliwości po przestudiowaniu dokumentu - zapewnił Piotr Gonerko, zastępca dyrektora BOI w Szczecinie, kiedy opowiedziałam mu tę historię. Dodałam też, że dowód nie zaginął, a obie urzędniczki oglądały ten sam dokument.

- W takim razie był to błąd ze strony pierwszej urzędniczki, za który przepraszamy - powiedział Gonerko. - Wyciągniemy z tego wnioski i pouczymy personel.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński