MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Duran: Coraz bliżej do światowej czołówki

Kamil Miler
Katarzyna Duran już nie raz wysłuchała Mazurka Dąbrowskiego.
Katarzyna Duran już nie raz wysłuchała Mazurka Dąbrowskiego.
Katarzyna Duran, reprezentantka Polski w piłce ręcznej, która karierę rozpoczynała w Gryfinie opowiada o swoim powołaniu do kadry.

SYLWETKA

SYLWETKA

Katarzyna Duran - Urodzona 2 kwietnia 1983 roku.
Przebieg kariery: Hermes Gryfino, SMS Gliwice, Montex Lublin, Vitaral Jelfa Jelenia Góra, SPR Lublin.
Największe sukcesy: dwa mistrzostwa Polski z SPR Lublin i jedno z Montexem Lublin. Dwa razy zdobyty Puchar Polski z SPR Lublin. Dwa brązowe medale mistrzostw kraju z SPR.

- Powołanie na mistrzostwa świata było dla Ciebie zaskoczeniem czy może spodziewałaś się tego?

- Udział w przygotowaniach do mistrzostw nie był dla mnie zaskoczeniem, bo od pewnego czasu trener dawał mi sygnały, że pojawię się na zgrupowaniu kadry. Ale powołanie na mistrzostwa świata, czyli to, że znalazłam się w tej szesnastce było dla mnie miłym zaskoczeniem. Bardzo się z tego cieszę, bo gra na mistrzostwach to dla mnie nowe doświadczenie.

- Mecze na mistrzostwach we Francji rozpoczynałaś jako rezerwowa, ale kończyłaś grając praktycznie w podstawowym składzie.

- Z meczu na mecz trener dawał mi coraz więcej grać. Wcześniej nie dostawałam tak wielu szans. Myślę, że po tych mistrzostwach trener Zenon Łakomy będzie miał do mnie większe zaufanie. Cieszę się, że występowałam na mistrzostwach nie tylko w słabszych meczach, ale i w tych ważnym momentach. Szczególnie dużo grałam w obronie, w ataku trochę mniej.

- Sądzisz, że te mistrzostwa mogą być kolejnym przełomowym etapem w Twojej karierze?

- Mistrzostwa globu to taki duży rynek, bo cały świat, który interesuje się piłką ręczną ogląda tę imprezę. Na pewno jest to promocja własnej osoby. Na pewno to też nowe doświadczenie, bo graliśmy w świetnych halach, przed dużą publicznością i z najlepszymi zawodniczkami na świecie. Takie imprezy to podbudowanie własnego ego sportowca, dzięki czemu jest się pewniejszym na boisku, a to procentuje później również w lidze.

- Zajęłyście 11 miejsce. To nie jest zły wynik, ale mogło być lepiej.

- Uważam, że ten wynik nie jest adekwatny do naszej gry. Według mnie powinniśmy zająć wyższe miejsce i myślę, że wielu ludzi się ze mną zgodzi. Wiem, że później nikt nie pamięta wyników i przebiegu meczu, tylko miejsce na koniec turnieju. Ale nasza gra była naprawdę dobra. Jeśli już przegrywałyśmy to nieznacznie i trochę pechowo. Bardzo zbliżyłyśmy się do czołówki i można się tylko z tego cieszyć. Myślę, że teraz może być już tylko lepiej i światowa czołówka jest coraz bliżej nas.

- Czego zabrakło, byście przechyliły szalę zwycięstwa na swoją korzyść w decydujących meczach? Mówi się o tym, że zabrakło wam ogrania na arenie międzynarodowej.

- Dużo jest takich aspektów. Czasami wydaje mi się, że utarło się coś takiego, że Polska jest gorsza i na starcie stoi na straconej pozycji w walce z najlepszymi. Nie wiem czy to jakaś bojaźń, czy czasami brak wiary w siebie. Mogłyśmy wygrać z Rumunkami czy z Niemkami, ale się nie udało. Myślę, że problem po części leży gdzieś w psychice. Duże znaczenie ma też to, że większość naszych przeciwniczek gra w najlepszych ligach, a nasza, polska liga znacznie im ustępuje. Gdyby wzrósł poziom naszej ligi to rzutowało by to pozytywnie na naszą reprezentację. W przypadku nas, dziewczyn z SPR Lublin, procentuje gra w europejskich pucharach.

- Mówi się o tym, że jesteście perspektywiczną drużyną, ale dużo osób twierdzi przy tym, że należy dać szansę trenerowi Łakomemu.

- Zgodzę się z tym, bo trener nie osiągnie czegoś jeśli pracuje z drużyną rok, bo to krótki okres czasu. Tym bardziej, że my w kadrze spotykamy się tylko trzy, cztery razy w roku. W przeciągu tak krótkiego czasu trudno stworzyć dobrą drużynę. Trener Łakomy podpisał długotrwały kontrakt i to daje szansę stworzenia ciekawej drużyny i zrealizowania planów. Tym bardziej, że przyzwyczajamy się do trenera. Każdy trener ma inną myśl szkoleniową, dlatego też częste zmiany trenerów nie są korzystne dla zespołu.

- Co czułaś gdy na mistrzostwach świata grano polski hymn?

- Hymn przed meczem to dla mnie wielkie wydarzenie. Nie zrozumie tego ktoś, kto tego nie przeżył. Trudno to opisać słowami, bo jest to wielkie przeżycie. Parę razy mało nie poleciała mi łezka. Emocje są wtedy wielkie. Nie myśli się o tych wszystkich ludziach w hali czy przed telewizorami. Oczywiście nie wszyscy sportowcy tak samo do tego podchodzą. Niektórzy w tym czasie się modlą, a niektórzy myślą, żeby tylko dobrze wyglądać.

- Czy piłka ręczna w naszym kraju może być bardziej popularna i pójść podobną drogą tak jak w ostatnich latach siatkówka?

- Myślę, że raczej nie. Pokazała nam to w ostatnim czasie piłka ręczna mężczyzn. Faceci osiągnęli duży sukces zostając wicemistrzami świata, a nie oszukujmy się, szum wokół tego trwał może z tydzień, po czym wszystko ucichło. Wiele młodzieży trenuje piłkę ręczną, ale o tym się nie mówi. Tu jest bardzo duża rola mediów, choć oczywiście też wiele zależy od wyników naszych drużyn. W ostatnim czasie piłka ręczna coraz częściej jest pokazywana w telewizji, ale na pewno nigdy nie dogonimy piłki nożnej, która wiedzie prym w prawie każdym kraju. Piłka siatkowa jest teraz bardziej popularna od piłki ręcznej, ale istnieje szansa, że zmieni się to po igrzyskach w Pekinie.

- Gdybyście zajęły miejsce w pierwszej ósemce zagrałybyście w turnieju eliminacyjnym do Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Nie udało wam się, ale nie jest to jeszcze do końca przekreślone. Jeśli w mistrzostwach Afryki zwycięży Angola to zagracie o miejsce na olimpiadzie.

- Tak. Udział na Igrzyskach Olimpijskich na pewno miałby duży wpływ na rozwój naszej dyscypliny w Polsce. Igrzyska to wielkie wydarzenie i mam nadzieję, że będziemy mogły na nich zagrać.

- Jak Ci się gra w Lublinie?

- Przyzwyczaiłam się. To mój czwarty sezon w Lublinie. Tu jest bardzo fajna atmosfera, a drużyna jak wiadomo jest bardzo mocna. SPR to trzynastokrotny mistrz Polski. W Lublinie czuję się dobrze, choć wiadomo, że nie tak dobrze jak w Gryfinie gdzie rozpoczynałam karierę.

- Myślisz o zmianie klubu? Może w przyszłości jakiś zespół zagraniczny?

- Mój kontrakt jest ważny jeszcze przez rok. Propozycje są, to jest normalne. Powoli kończę studia i to też pozwoliłoby mi na swobodniejszą zmianę klubu, ale na razie nie myślę o odejściu z Lublina. SPR to ciekawy i perspektywiczny zespół, więc możliwe, że zostanę tu dłużej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński