Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia. Z Kołobrzegu planowano zagładę Polski

Łukasz Gładysiak
Naczelny dowódca wojsk Republiki Weimarskiej, feldmarszałek Paul von Hindenburg (na pierwszym planie, przodem) podczas defilady zorganizowanej 16 kwietnia 1919 r. w Kołobrzegu
Naczelny dowódca wojsk Republiki Weimarskiej, feldmarszałek Paul von Hindenburg (na pierwszym planie, przodem) podczas defilady zorganizowanej 16 kwietnia 1919 r. w Kołobrzegu Fot. Archiwum M. Wyszkowski
Zawieszenie broni na froncie zachodnim 11 listopada 1918 roku nie oznaczało zakończenia wojny. W Europie Środkowej wybuchły nowe walki, którymi kierowano między innymi z Kołobrzegu.

W Poznaniu 27 grudnia 1918 roku wybuchło antyniemieckie powstanie.W krótkim czasie objęło niemal całą Wielkopolskę. Polacy chwycili za broń, by raz na zawsze zakończyć ponad stuletnie panowanie Berlina w regionie i przyłączyć się do odrodzonej ojczyzny. Z końcem stycznia 1919 roku przeciwko wojskom niemieckim na wschodzie stanęła już regularna armia wielkopolska, a północny odcinek frontu biegł na pomorskim pograniczu przez obsadzony przez polski batalion Czarnków, Nakło aż po tereny podbydgoskie. Główny ciężar obrony dawnej domeny Hohenzollernów spoczął na V Korpusie ze sztabem we Frankfurcie nad Odrą oraz, znajdującej się de facto na pierwszej linii, 4. Dywizji Piechoty, z dowództwem w zdominowanej przez Niemców Bydgoszczy. Wojna z niechcianym wschodnim sąsiadem toczona była także na innej niż typowo militarna płaszczyźnie. Jak w obszernej monografii zrywu napisał prof. Antoni Czubiński, z Weimaru – ówczesnej stolicy Niemiec w świat słano depesze, przedstawiające powstanie wielkopolskie jako przejaw polskiego imperializmu. Zryw miał też być zamachem na rzekomo bezbronną i pragnącą pokoju republikę. Równocześnie na terenach jeszcze kontrolowanych przez wojska i bojówki niemieckie, za sprawą zdemoralizowanych maruderów i niesławnych jednostek Grenzschutzu, szerzyły się grabież oraz terror. Jego ostrze wymierzono w Polaków.
22 stycznia 1919 roku na posiedzeniu rządu w Weimarze podjęta została decyzja o przeniesieniu Naczelnego Dowództwa Armii (Oberste Heeresleitung) z Kassel w Hesji do Kołobrzegu. Posunięcie to miało przede wszystkim umożliwić odpowiednio szybką reakcję decydentów wojskowych, dzięki położeniu ich kwater stosunkowo blisko linii frontu. 3 lutego w sposób oficjalny ogłoszono, że owiany legendą naczelny wódz, feldmarszałek Paul von Hindenburg oraz jego najbliżsi współpracownicy przejmują kontrolę nad całością zadań związanych z prowadzeniem działań przeciwko Polsce. Nadano im eufemistyczną nazwę „ochrony niemieckie wschodu”.

Dziewięć dni później pociąg specjalny wiozący bohatera spod Tannenbergu wtoczył się na kołobrzeski dworzec główny. Po uroczystym powitaniu ze strony władz i mieszkańców miasta przybyszów odprowadzono do Hotelu Bellavue. Jeszcze tej samej doby przed gmachem stanęły wartownie, w których straż trzymali grenadierzy i członkowie Freikorps Hindenburg. Warto zaznaczyć, że obie formacje zaangażowano wkrótce do tłumienia wystąpień lewicowych na Pomorzu Środkowym. Ostatnia z wymienionych wzięła udział między innymi w pacyfikacji wiosennego strajku robotników w Świdwinie. W ciągu kolejnych dni nad ujściem Parsęty zameldowali się także pozostali oficerowie Naczelnego Dowództwa Armii. Na ich siedzibę wybrano Pałac Nadbrzeżny – Strandschloss.
Pierwszym posunięciem Hindenburga było wydanie 14 lutego odezwy „Do synów Niemiec”, w której wszystkich obywateli Republiki Weimarskiej wezwano do walki z Polakami. Znamiennym pozostaje fakt, iż wezwanie nie przeszkadzało w prowadzeniu fasadowych­ rokowań pokojowych w Berlinie, na które zaproszono delegację Wielkopolan z Wojciechem Korfantym na czele.
Zahamowanie przejawów otwartej agresji nastąpiło dwie doby po opublikowaniu odezwy. Wiązało się to z podpisaniem w Trewirze polsko-niemieckiego rozejmu. Odtąd Kołobrzeg stał się miejscem dyskusji politycznych nad dalszym kształtem dawnych wschodnich rubieży cesarstwa. Miasto odwiedzili między innymi prezydent Republiki Weimarskiej Friedrich Ebert, premier Philippe Scheidemann oraz minister wojny Gustav Nosske. Znad ujścia Parsęty jeżdżono też do Poznania, gdzie pod okiem mediatorów Ententy toczyły się dalsze rozmowy w sprawie granicy. W samym Kołobrzegu pojawiła się także duża grupa urzędników i uchodźców z Wielkopolski, co w istotny sposób wpłynęło na wzrost antypolskich nastrojów w regionie. O tym, że Niemcy, nadal gotowi są do wojny przypomnieć miała defilada, która 16 kwietnia 1919 r. przeszła ulicami miasta.

Zawieszenie broni w Wielkopolsce sztab feldmarszałka Hindenburga wykorzystał na opracowanie koncepcji nowej wojny, która raz na zawsze zmieść miała Polskę z mapy Europy. Jej podstawę stanowiła idea tzw. Oststaatu - autonomicznej prowincji, której autorem był nadprezydent Prus Wschodnich Adolf von Batocki-Friebe. Przeważająca część generałów uznawała ją za słuszną, przychylając się nawet do tego, by w razie oporu polityków ogłosić region niezależnym od Weimaru. Równocześnie liczono na wsparcie lokalnych grup etnicznych: Mazurów i Warmiaków na północy oraz Ślązaków w sektorze południowym. Dodatkowym bodźcem do ich zbliżenia z Niemcami miało stać się zagrożenie bolszewickie. Pierwszym planem nakreślonym w nadbałtyckim Strandschlossie była tzw. wojna pozycyjna. Zakładała ona przygotowanie jak największej liczby żołnierzy do zdławienia powstania wielkopolskiego i trwałego odebrania kontrolowanego z Poznania terenu Polakom. Nową granicą miała być Wisła, a siłą sprawczą – nacierająca od zachodu 19. Dywizja Piechoty.

Zdecydowanie szerszy zakres miał drugi z militarnych projektów, ukryty pod kryptonimem „Wiosenne Słońce”. W celu jego realizacji, skutkującej zniszczeniem Rzeczpospolitej, rozpoczęto rozmowy z przedstawicielami Włodzimierza Lenina. Kartą przetargową stało się 5 tys. oficerów oraz podoficerów oddanych do dyspozycji sztabu robotniczo-chłopskiej Armii Czerwonej; w zamian bolszewicy związać mieli walką jak największą liczbę polskich jednostek. Z drugiej strony atak przypuściliby Niemcy, zmierzając z Mazur, Kujaw i Dolnego Śląska wprost na Warszawę. W związku z powyższym w Kołobrzegu podpisano rozkazy utworzenia dwóch dowództw armijnych: „Północ” w Królewcu oraz „Południe” we Wrocławiu. To one koordynować miały manewry atakujących oddziałów.
Posunięcia Hindenburga i jego podkomendnych nie uszły uwadze Paryża i Londynu. Wiosną 1919 r. na Bałtyk wpłynęły cztery niszczyciele Royal Navy. Skierowały się w stronę ujścia Parsęty i gdyby walne uderzenie przeciwko Polsce rzeczywiście się rozpoczęło, ostrzelać miały siedziby Naczelnego Dowództwa Armii Republiki Weimarskiej. 17 czerwca 1919 r. przedstawiciele Ententy przekazali delegacji niemieckiej ultimatum, w myśl którego, jeśli Weimar odrzuciłby efekty międzynarodowej konferencji w Wersalu, znad Renu miała ruszyć ofensywa sojusznicza. Jedenaście dni później podpisano traktat ostatecznie kończący wielką wojnę. Nakreślone w Kołobrzegu plany straciły moc. 2 lipca, podczas obchodów rocznicy obrony miasta przed Napoleonem, Paul von Hindenburg wygłosił ostatnie przemówienie. Sztabowcy zaczęli wyjeżdżać. Ostatnim aktem związanym z pobytem feldmarszałka było nadanie mu honorowego obywatelstwa oraz ochrzczenie jego imieniem nowej ulicy (obecnie ul. Kościuszki). On sam wkrótce region opuścił.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści (5) - oszustwo na kartę NFZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Historia. Z Kołobrzegu planowano zagładę Polski - Głos Koszaliński

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński