Kiedy udało się wejść do pomieszczenia, okazało się, że okno jest otwarte, a dziewczyna leży na ziemi.
Nie odniosła większych obrażeń. Trafiła na obserwację do gryfickiego szpitala. Jednak sprawę przez kilka dni utrzymywano w tajemnicy. Reporterce "Głosu", udało się jednak odtworzyć przebieg wydarzeń. Około godziny 21.30, do pokoju Karoliny (imię zmienione), przyszedł siedemnastolatek. Miał pretensje, że dziewczyna zaniedbała dyżur w kuchni. Wywiązała się kłótnia, podczas której chłopak miał ochlapać balsamem spodnie dziewczyny i fotografować zabrudzone okolice jej pośladków.
Dyrektorka placówki twierdzi, że sprawdziła telefony obojga wychowanków i nie znalazła takich zdjęć. Aldona Byczkiewicz przekonuje, że jej podopieczna wyskoczyła z okna, bo planowała ucieczkę. Nie wierzy, że przez kłótnię z kolegą, Karolina chciała zrobić sobie krzywdę.
Inaczej sprawę przedstawia nastolatka. Dziewczyna zwierzyła się, że miała dość konfliktu z chłopakiem. Przyznała, że już od dawna wulgarnie wyzywał ją i dokuczał. Gdy tylko dyrektorka placówki odkryła, że dziewczyna rozmawiała z dziennikarzem, zastrzegła, że jako prawny opiekun musi wydać zgodę na publikację jej wypowiedzi.
Chętnie rozmawiali z nami za to okoliczni mieszkańcy. Twierdzili, że już wcześniej dochodziły do nich słuchy o bijatykach i konfliktach między wychowankami.
- Kiedyś przychodził do nas taki chłopczyk i żalił się, że starsi koledzy go zbili - mówiła nam młoda kobieta. Pani Monika, która mieszka bliżej Domu Dziecka, przypomina sobie inną historię z udziałem wychowanków. - Moja mama pracuje w kiosku. Opowiadała, że starsi chłopcy przychodzili i chcieli, żeby dała im pięć złotych na fajki. Kilka razy dała, ale później ich pogoniła - twierdzi kobieta.
Historią nastolatki, która wyskoczyła z okna są wstrząśnięci.
- Skoro dziecko skacze z okna, to tam musi dziać się coś złego - mówią z niepokojem.
Gryficką policję powiadomiła jedna z opiekunek. - Po wstępnym rozpytaniu wychowawczyni, kontaktowaliśmy się z lekarzem. Dowiedzieliśmy się wówczas, że dziewczyna ma lekkie stłuczenie w okolicy kręgosłupa i zostanie kilka dni na obserwacji w szpitalu - poinformowali nas policjanci.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w poniedziałek wydział spraw rodzinnych i nieletnich zawiadomiła także dyrektorka placówki. Na razie nie wiadomo, czy prokuratura będzie badała w jaki sposób sprawowana była opieka w domu dziecka. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa może złożyć zarówno policja, jak i sąd rodzinny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?