Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grała Wielka Orkiestra

mp,gap,ech,p,ha
Serce - symbol Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy było widoczne na każdym kroku.
Serce - symbol Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy było widoczne na każdym kroku. Marek Holiat
Prawie pół miliona złotych zebrała wczoraj w naszym województwie Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Dziesięć milionów złotych - to pierwsze ostrożne szacunki X finału w kraju. Pieniądze zbierano też za granicą - m.in. w Nowym Jorku a nawet w Kongu.
Grali non stopNa specjalnie zbudowanej scenie na Walach Chrobrego w Szczecinie wystąpilo blisko 30 zespolów.

Tak grała Orkiestra

- Pieniądze przeznaczymy na zakup sprzętu medycznego dla dzieci z wadami wrodzonymi - mówi Jurek Owsiak.
W województwie zachodniopomorskim, w momencie oddawania gazety do druku w kasie WOŚP znalazło się prawie pięćset tysięcy złotych, ale dopiero dzisiaj będzie wiadomo, ile udało się zebrać. Kwestowaniem zajmowała się rekordowa liczba wolontariuszy -1600 osób w sześćdziesięciu sztabach.
Kwestom i licytacjom towarzyszyły koncerty, pokazy ratownictwa oraz wiele innych - na co dzień nieosiągalnych -atrakcji.
W Szczecinie największa impreza odbyła się na Wałach Chrobrego. Za pieniądze wrzucone do puszki można było przejechać się z kierowcą rajdowym.
- Ze strachu mi się nogi trzęsą. Mam prawo jazdy od wielu lat, ale tak szybko nigdy nie jeździłam - powiedziała Katarzyna Bierszacka ze Szczecina.
Cały dzień po ulicach miasta jeździł orkiestrowy tramwaj. Pasażerowie nie płacili za bilet- wystarczyła symboliczna opłata na Orkierstrę. W Policach zlicytowano konia za ponad 3 tys.zł.
Imprezy towarzyszące odbywały się na Deptaku Bogusława, w trzech sztabach harcerskich oraz szkołach średnich. Na Deptaku szczecinainie mieli okazję znaleźc się na wspólnym zdjęciu. Zrobił je fotoreporter Głosu".
Na Orkiestrę zbierali także celnicy i funkcjonariusze straży granicznej - W samym Kołbaskowie zebraliśmy ponad 5 puszek monet - mówi Janusz Wilczyński, rzecznik prasowy Urzędu Celnego w Szczecinie.
Niemcy przyzwyczaili się, że na początku stycznia na polskiej granicy zbierane są pieniądze dla potrzebujących dzieci. Wrzucali do puszek nawet banknoty o nominale 50 euro.
Podobne imprezy odbywały się w całym regionie. W Dziwnowie za 600zł zlicytowano tort. W Rewalu zebrano 7 kilogramów zagranicznych walut.
Nie obeszło się bez incydentów. W województwie doszło do 5 napadów na kwestujących- w Szczecinie, Stargardzie i Międzyzdrojach i Pyrzycach.

Zabawa na Wałach: Pieniędzy na kilogramy

Klkadziesiąt tysięcy hojnych szczecinian bawiło się na Wałach Chrobrego. Atmosfera była bardzo gorąca. Do godz. 21 udało się zebrać 76 tys. złotych oraz ponad 60 kg zagranicznych monet. Dopiero dzisiaj dowiemy się, jaką kwotę udało się zebrać. Na pokład Nawigatora XXI, pływającego banku, na którym liczono pieniądze, do późnych godzin nocnych wolontariusze przynosili kolejne puszki. Po godz. 20, na Wałach Chrobrego zapłonęło "Światełko do nieba".
Najmłodszy wolontariusz w Szczecinie - sześcioletni Krzysztof Fabisiak - kwestował razem z rodzicami koło sklepu Real.
- Pierwszą puszkę miał pełną już po dwóch godzinach - wyjaśnia Anna Fabisiak, mama Krzysia. - Karetka pogotowia zakupiona za pieniądze z fundacji uratowała mu życie. Gdy się urodził, miał poważne problemy ze zdrowiem. Był w stanie śmierci klinicznej. Ważna był każda sekunda. Dzięki fundacji Owsiaka udało się go uratować.
Krzyś dzielnie zbierał pieniądze od samego rana. Na licytację przekazał także złote serduszko, które sześć lat temu kupili jego rodzice. - Niech to serce krąży i pomaga innym - mówi Grzegorz Fabisiak, ojciec Krzysia. Złote serce sprzedano za 3.300 zł.
Najwięcej emocji budziła licytacja koszulki z autografem piłkarza Emanuela Olisadebe. Ostatecznie za 900 zł kupił je Leszek Szaciłło. Za dwie piłki z podpisami piłkarskiej reprezentacji Polski uzyskano prawie dwa tysiące złotych. - Ludzie są niesamowici - twierdzi Anna Drozdowska, organizator festynu na prawobrzeżu. - Od ośmiu lat zbieram pieniądze dla Orkiestry. Co roku są bardziej hojni. Przychodzą całe rodziny. Do puszki wrzucają nawet banknoty stuzłotowe.
W siedzibie szczecińskich harcerzy przy ul. Ogińskiego udało się zabrać ponad 20 tys. zł. - Mamy kilkanaście kartonów monet zagranicznych - wyjaśnia Joanna Haponiuk z Hufca Szczecin. - Nie jesteśmy w stanie tego teraz policzyć. Zebraliśmy także trochę złotej biżuterii.
Ponad 5 tys. złotych zebrano podczas zabawy na Deptaku Bogusława w Szczecinie.
40 wolontariuszy zbierało pieniądze już od godz. 9. Ze sceny ustawionej na deptaku aktorzy teatru "Pleciuga" prowadzili licytacje. Wspomagali ich piłkarze Pogoni i politycy. Zlicytowano m.in. zegar Orkiestry, koszulki piłkarzy Pogoni, biżuterię, obrazy, kubki. Za 100 zł prezydent Szczecina Edmund Runowicz kupił obraz młodej szczecińskiej artystki. Jedna z mieszkanek naszego miasta podarowała orkiestrze sprzęt medyczny do zwalczania katarakty i jaskry, wart kilka milionów złotych.
- Będziemy chcieli go przekazać jakiejś placówce medycznej -poinformował Dariusz Rosłoński, organizator orkiestry na deptaku.
Punktualnie o godz. 15 fotoreporter "Głosu" zrobił zdjęcie wszystkim osobom, które znajdowały się na deptaku. Licytacji towarzyszyły występy zespołów muzycznych. Punktualnie o godz. 20. rozbłysło światełko do nieba - ponad dwa tysiące zimnych ogni zapalonych przez mieszkańców Szczecina.
Kilka godzin przed rozpoczęciem imprezy na deptaku, skradziono kable zasilające sprzęt nagłaśniający. Bez nich impreza nie mogłaby się odbyć. Po 20 minutach policjanci z komisariatu Szczecin-Śródmieście odnaleźli złodziei wraz ze skradzionym sprzętem.

Tramwaj-orkiestra

Ponad tysiąc złotych udało się zebrać w specjalnym tramwaju, który przez całą niedzielę kursował po ulicach Szczecina.
Zbiórką zajmowali się harcerze z 76 drużyny starszo-harcerskiej Hufca Szczecin. Tramwaj zatrzymywał się na każdym przystanku. Pasażerowie nie musieli kasować biletów. Wystarczyła drobna opłata na rzecz Orkiestry. Tramwaj udekorowany był symbolami orkiestry i balonami. Chętnych do przejażdżki orkiestrowym tramwajem nie brakowało.
- To kapitalny pomysł. Jazda takim wagonem to przyjemność - mówiła szczecinianka Sylwia Okonek.

W Stargardzie zlicytowali dwudziestoletnie wino reńskie

Do godziny 18 w głównym stargardzkim sztabie zbiórek pieniędzy było około 13 tysięcy złotych.
Na licytacjach, prowadzonych przez Elżbietę Woźniak i Małgorzatę Kucharską ze Stargardzkiego Centrum Kultury - głównego organizatora WOŚP, został sprzedany m.in. ogromny szampan, który osiągnął cenę 100 zł oraz wino reńskie z 1983 roku, podarowane przez Czytelnika "Głosu". Nowym właścicielem wina stał się pan Piotr, płacąc 40 zł.
- Jutro są urodziny mojej żony Adrianny - mówił po zejściu ze sceny. - Wypijemy je na tę właśnie okazję.
Finał WOŚP spowodował, że ulice Stargardu przez cały dzień tętniły życiem. Szczególnie Rynek Staromiejski, gdzie odbywały się koncerty, których gwiazdą był zespół "2+1" i licytacje, był tłumnie oblegany przez stargardzian.
- W tym roku ludzie mniej chętnie wrzucają pieniądze do puszek - mówi Grażyna z Gimnazjum nr 4. - Trzeba ich namawiać. Dają najczęściej po dwa złote. Pewna starsza pani odmówiła wsparcia akcji, mówiąc, że prowadzi ją sekta.
- Ciekawe jest to, że do puszek trafia sporo marek - dodają wolontariuszki Iwona i Judyta. - Zdarzają się także bransoletki i pierścionki.
Bardzo zadowolony jest z przebiegu finału Orkiestry właściciel pubu "Katakumba", Artur Słowik, który przygotował osobną imprezę.
- Młodzież bardzo chętnie wrzuca pieniądze - mówił A. Słowik. - Zlicytowaliśmy na razie litrowy kufel za czterdzieści złotych.
W "Katakumbie" do późnych godzin występowały zespoły rockowe ze Stargardu i Szczecina.

Świnoujście: Pomagali marynarze

W Świnoujściu do godz. 16 zebrano ponad 17 tys zł, 20 USD, 85 DM, 100 koron szwedzkich oraz wiele złotej i srebrnej bizuterii.
Orkiestra zaczęła grać już w sobotę. Tylko na "aukcji rzeczy dziwnych" zebrano ponad 5 tys. zł. Natomiast w niedzielę na ulicach miasta kwestowało 170 wolontariuszy, głównie harcerzy, wspomaganych i ochranianych przez 30 marynarzy z 8 Flotylli Obrony Wybrzeża.
Wszyscy mogli liczyć na ciepły posiłek w siedmiu lokalach gastronomicznych, które nieodpłatnie karmiły kwestujących. Na morskim i pieszym przejściu granicznym pieniądze na WOŚP zbierali także funkcjonariusze Pomorskiego Oddziału Straży Granicznej. Przez kilka godzin w sali widowiskowo - sportowej można było oglądać m.in. popisy karateków oraz miejscowych solistów i zespołów muzycznych. O godz. 20 na placu przed Urzędem Miasta świnoujskie światełko do nieba dołączyło do innych w kraju.

Koszalin: Zwariować z Owsiakiem...

W Koszalinie do godziny 20 zebrano 62 tys. złotych i 4 worki zagranicznych monet, po 12 kilogramów każdy.
Kwestowanie, nawet na tak szczytny cel, jak ratowanie życia dzieciom, wcale nie jest łatwe. Przekonałem się o tym krążąc po Koszalinie z jedną z kilkudziesięciu grup wolontariuszy. Przed południem szło nam lepiej. Przechodnie z uśmiechem kwitowali prośbę o datek, a często sami podchodzili do skarbonki. Kilka osób ofiarowało po dwadzieścia złotych.
Młody Niemiec spytał, czy może dać marki, ale później zorientował się, że zostawił pieniądze w hotelu. Godzinę później odnalazł nas pod ratuszem i wrzucił dwadzieścia marek. Zapytał, czy może sfotografować się z dwoma młodymi wolontariuszkami, a po błysku flesza dołożył do skarbonki jeszcze pięć marek. Lekko wstawiony jegomość próbował natomiast utargować z nami rozmienienie dwudziestu złotych na pół. Nie zamierzał przy tym pozbyć się którejkolwiek z połówek. "Kolegom jestem winien po dychu - tłumaczył. - Macie tam drobniaki. Otwórzcie, rozmieńcie i zamknijcie". Skarbonka do końca pozostała zamknięta.
W miarę jednak upływu czasu, gdy większość przechodniów była już udekorowana nalepkami z serduszkiem, kwesta stała się trudniejsza.
-Już dałam, więcej nie dam - uznała dystyngowana pani w kapeluszu.
- W tej waszej orkiestrze, partię solową powinien zaśpiewać fiskus - oznajmił filozoficznie kolejarz z czarną aktówką.
- Nie przesadzacie? - zapytał młody mężczyzna. - Można zwariować z tym Owsiakiem!
Z serdecznością podeszli do akcji żołnierze. Kilku po cywilnemu szło do kina. Na widok skarbonki przystanęli, przeliczyli kasę i wrzucili w sumie trzydzieści złotych.
- Miało być na colę i popcorn - wyjaśnili.
Zaskoczyła nas starsza pani wracająca z nabożeństwa w katedrze.
- Miałam do wyboru, dać na tacę albo na Owsiaka - wyjawiła. - Pomodliłam się i wybrałam Owsiaka - dodała wrzucając do skarbonki pięć złotych.
Uzbieraliśmy czterysta złotych. Niektóre grupy przyniosły do kasy sztabu jeszcze raz tyle.
- Liczy się każda złotówka. Każda może uratować życie - stwierdził Jurek Owsiak w wywiadzie dla radia.
To podniosło nas na duchu.

Napadli na kwestujących

W naszym województwie doszło do kilku napadów na kwestujących. W Szczecinie przy ul. Łokietka do wolontariuszy podeszła grupa nastolatków. Jeden z nich udając, że wkłada pieniądze do puszki wyrwał ją kwestującej dziewczynie. Sprawcy zbiegli. Podobna sytuacja miała miejsce w Stargardzie przy ul. Piłsudskiego. Dwa przypadki kradzieży puszek zdarzyły się w Międzyzdrojach. Sprawców ujęto.
Zdaniem policji kradzieży można było uniknąć, gdyby niepełnoletni wolontariusze zbierali pieniądze pod opieką dorosłych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński