Michał Marcinkiewicz popadł w niełaskę szefa przed wyborami parlamentarnymi. Bez uzgodnienia z partią i przed otwarciem kampanii, zaczął wieszać w mieście swoje billboardy. W ostatniej chwili został za to skreślony z listy kandydatów do Sejmu.
W zamian publicznie zarzucił Stanisławowi Gawłowskiemu, że ten wiedział o kradzieży danych z komputera byłego posła. Zapowiedział, że poda Gawłowskiego do prokuratury. Nigdy jednak tego nie zrobił. Ponoć liczył na to, że w partii zostanie.
Wczoraj Gawłowski zapowiedział, że w PO nie powinno być miejsca dla Marcinkiewicza.
- Każdy popełnia błędy, ale jakaś pokuta musi być. Wniosek o wykluczenie Marcinkiewicza z partii zostanie złożony - mówi szef zachodniopomorskiej PO.
Ale jego przeciwnicy w partii komentują, że wpływy Gawłowskiego maleją, bo w nowym rządzie Donalda Tuska nie będzie już wiceministrem środowiska.
- Będę miał więcej czasu na zajmowanie się partią - mówi Gawłowski.
Od dawna jest skonfliktowany z europosłem Sławomirem Nitrasem, szefem szczecińskiej PO. Marcinkiewicz jest jednym z najbliższych współpracowników europosła. W piątek szczecińska PO podjęła próbę ocieplenia stosunków wewnątrzpartyjnych. Przyjęto uchwałę, w której dziękują Gawłowskiemu za zaangażowanie w zdobywaniu środków na inwestycje w Szczecinie.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?