Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fatalna druga kwarta

Grzegorz Drążek
Tym razem zawiódł nawet lider Spójni. Stanisław Prus (z piłką) trafił 5 z 11 rzutów z gry, miał 5 strat.
Tym razem zawiódł nawet lider Spójni. Stanisław Prus (z piłką) trafił 5 z 11 rzutów z gry, miał 5 strat. Grzegorz Drążek
Sportowiec Częstochowa, po dziesięciu porażkach, wygrał mecz w I lidze. W Stargardzie pokonał Spójnię.

Spójnia Stargard - Sportowiec Częstochowa 73:84 (25:25, 8:25, 23:14, 17:20)

Składy:
Spójnia: Soczewski 15, Prus 14 (raz za 3 pkt), Sudowski 14, Baszak 11, Nizioł 7 (1), Gliszczyński 5 (1), Szatkowski 4 (1), Pytel 3 (1), Łukomski, Zarzeczny.
Sportowiec: Nogalski 25 (5), Szymański 22 (1), Klocek 19, Mrówczyński 7, Bąk 6, Trepka 5, Czajkowski, Jankowski, Sośniak.

Ten mecz miał być spacerkiem dla koszykarzy ze Stargardu. A jednak najsłabsza drużyna w I lidze postawiła twarde warunki, którym gospodarze nie sprostali.

Nogalski punktował

Zdaniem trenera

Ireneusz Purwiniecki, trener Spójni
- Moi zawodnicy najwidoczniej już przed meczem uznali, że go wygrali. Nie wiem tylko na jakiej podstawie do tego doszli. Sportowiec zajmuje wprawdzie ostatnie miejsce, ale my jesteśmy niewiele wyżej. Pozwoliliśmy sobie rzucić w pierwszej połowie aż 50 punktów, co mówi samo za siebie. Potem goniliśmy, ale nie udało się 0 odrobić strat. Kilku 0 zawodników przeszło obok meczu.

Zaczęło się od remisów. Było 2:2, później 4:4 i 6:6. Spójnia zdobywała punkty przede wszystkim w strefie podkoszowej Sportowca, gdzie Arkadiusz Soczewski, który w podstawowym składzie zastępował kontuzjowanego Andrzeja Molendę, czy Maciej Sudowski byli nie do powstrzymania dla rywali.

Po 5 minutach stargardzianie wygrywali 10:9, chwilę później było 14:13. W 7 minucie goście wyszli na pierwsze prowadzenie w tym spotkaniu. Skutecznym wejściem pod kosz popisał się Sławomir Klocek, który był jeszcze faulowany i wykorzystał dodatkowy rzut osobisty. Spójnia przegrywała wtedy 14:16.

W ostatniej minucie tej kwarty podopieczni Ireneusza Purwinieckiego odzyskali prowadzenie. Najpierw za 3 punkty trafił wprowadzony chwilę wcześniej Sławomir Pytel, a w następnej akcji udanym wejściem pod kosz popisał się Tomasz Baszak.

Na pierwszą przerwę drużyny schodziły jednak przy remisie, bo w ostatniej akcji stargardzianie nie upilnowali przeciwników.

Drugą kwartę od trafienia za 2 punkty rozpoczął Przemysław Szymański. Spójnia odpowiedziała skuteczną dobitką Arkadiusza Soczewskiego, który zebrał piłkę po niecelnym rzucie z dystansu Baszaka. W kolejnych 3 minutach przeważali zawodnicy Sportowca. W 14 min., po "trójce" Tomasza Nogalskiego, stargardzianie przegrywali 27:34. W kolejnej akcji, po błędzie naszych koszykarzy, o kolejne 2 punkty przewagę gości powiększył Szymański.

Spójnia miała problemy z wyprowadzeniem piłki. W dwóch następnych akcjach stargardzianie tracili piłkę, a Sportowiec dalej trafiał, między innymi dwukrotnie za 3 punkty. W 17 minucie drużyna z Częstochowy prowadziła już 47:27. Stargardzianie w ogóle nie mieli pomysłu na zatrzymanie Nogalskiego, który w 20 minut rzucił 22 punkty.

Niemoc strzelecką gospodarzy przełamał dopiero w 18 minucie Stanisław Prus, który wykorzystał 2 rzuty osobiste.

Odrobili za mało

Nasz komentarz

Grzegorz Drążek
- Kto uważnie śledzi formę stargardzkich koszykarzy w ostatnich meczach, ten nie powinien być zaskoczony porażką ze Sportowcem. Spójnia bez walki przegrała dwa ostatnie wyjazdowe mecze w Łańcucie i Tarnobrzegu, a u siebie tylko przez przypadek, a konkretnie przez fatalny błąd zawodnika Politechniki Poznań, pokonali poznańską drużynę. Dlaczego więc Spójnia miała ograć Sportowca? Miejsca w tabeli o niczym jeszcze nie przesądzają, co niejeden raz udowodnili sami koszykarze Spójni wygrywając choćby dwa razy w tym sezonie z Basketem Kwidzyn. Szkoda, że stargardzianie o tym zapomnieli.

Trzecią kwartę stargardzianie rozpoczęli dobrze, bo za 3 punkty trafił Artur Gliszczyński. Niepotrzebnie jednak tylko rzutami zza linii 6,25 m nasza drużyna chciała zniwelować straty. Skuteczność w tym elemencie była bowiem kiepska.

Sam Baszak spudłował wszystkie cztery takie rzuty w tej kwarcie. Kiedy tylko stargardzianie grali pod kosz, to punktowali przeciwnika. W 25 min. było 41:55, a chwilę później już tylko 47:58. Skutecznym wejściem popisał się wtedy Stanisław Prus.

Sportowiec zaczął grać nerwowo, po kłótniach z sędziami zawodnicy tej ekipy dwukrotnie zostali ukarani przewinieniem technicznym, przez co Spójnia wykonywała dodatkowe rzuty osobiste. W końcówce tej części gospodarze zmniejszyli stratę do 8 punktów. Skutecznie kontratak wykończył wtedy Baszak. A równo z syreną kończącą trzecią kwartę do kosza gości trafił Maciej Sudowski.

Po 32 minutach gry w Spójni na ławce rezerwowych za faule siedziało już trzech zawodników. Marek Łukomski i Artur Gliszczyński musieli opuścić parkiet już w trzeciej kwarcie, a Maciej Sudowski na początku czwartej. W 35 min., po akcji 2 plus 1 Baszaka stargardzianie przegrywali 65:74. Minutę później Arkadiusz Soczewski celnym osobistym zmniejszył stratę do 7 punktów (67:74).

Na więcej ostatnia w tabeli drużyna już stargardzianom nie pozwoliła. Spora w tym zasługa samych gospodarzy, a przede wszystkim Baszaka, który oddawał nieprzemyślane i niecelne rzuty z dystansu, a w samej końcówce w dwóch kolejnych akcjach stracił piłkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński