Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Energetyk czeka na pomoc z miasta

Aleksander Stanuch
Sebastian Wołosz
Klub z Gryfina pod względem sportowym wykonał zadanie. Awans do III ligi to jedno, ale teraz trzeba liczyć na wsparcie finansowe z miasta.

Walka o awans z Bałtykiem Koszalin toczyła się dosłownie do ostatnich sekund, choć wydawało się, że koszalinianie przebrnęli już przez najtrudniejsze mecze. Zdobycie jednego punktu na boisku zdegradowanego Dębu Dębno miało być tylko formalnością.

- Przyznaję, że nasze morale spadły, gdy Bałtyk nas wyprzedził. Przez długi czas musieliśmy uciekać, ale początek maja mieliśmy słabszy i w końcu nas dopadli – mówi Łukasz Cebulski, grający trener Energetyka. - Bałtyk później grał jeszcze z Iną i Hutnikiem, więc liczyliśmy, że stracą punkty. Za to my wygraliśmy ostatnie pięć spotkań, choć nie było łatwo. Prawie każde spotkanie wygrywaliśmy w końcówkach.

W ostatnim czasie na piłkarzach z Gryfina ciążyło piętno tego, że w dwa lata zaliczyli oni dwa spadki, mimo że każdy zdawał sobie sprawę z potencjału drużyny. O dziwo gra w wojewódzkiej okręgówce nikogo nie zniechęciła i dzięki zatrzymaniu większości zawodników liga ta została przez nich wygrana w cuglach. Cierpliwość piłkarzy i zarządu opłaciła się. Rzadko zdarza się, że beniaminek jest jednocześnie jednym z faworytów do awansu, a tak było w IV lidze.

- Presja była odczuwalna w każdym spotkaniu. Przede wszystkim ze względu na to, że mamy w drużynie wielu młodych chłopaków. Na wyjazdach mieliśmy lepszy bilans niż u siebie. Wiązało się to z tym, że drużyny przyjeżdżały do nas z myślą o remisie, a my musieliśmy męczyć się w ataku pozycyjnym. W dodatku czuliśmy na plecach oddech Bałtyku. Łatwiej jest atakować z drugiego miejsca niż uciekać. W to, że awans jest możliwy, uwierzyliśmy dopiero w przerwie ostatniego meczu – dodaje Cebulski.

Na półmetku rozgrywek na jaw wyszły problemy finansowe Energetyka. W klubie nie było tak kolorowo, jak wydawało się większości, dlatego pojawiły się głosy, że ewentualny awans mógłby Energii tylko zaszkodzić.

- Mieliśmy budżet 190 tys. złotych na pierwszą drużynę, rezerwy i juniorów. Nie jest to wiele, więc awans możemy uznać za ogromny sukces. W dodatku nie mieliśmy przewidzianych premii za awans. Teraz piłka jest po stronie Urzędu Miasta. Mieliśmy sygnały, że mamy walczyć do końca, a teraz czekamy na pomoc, bo jest ona potrzebna. Przekazaliśmy swój plan i mam nadzieję, że wystartujemy w III lidze – zaznacza szkoleniowiec.

Przygotowania do sezonu ruszą 5 lipca, a trzy dni później będzie można zobaczyć pierwszy sparing z Kotwicą Kołobrzeg. Później gryfinianie zagrają jeszcze z Gwardią Koszalin, Morzyckiem Moryń, Chemikiem Police, Hutnikiem Szczecin i Kluczevią Stargard. Zespół potrzebuje wzmocnień na kilku pozycjach m.in. w bramce, ponieważ Patryk Brzozowski wyjechał na obóz z Pogonią Szczecin i jego przyszłość jest nieznana. To samo dotyczy Mateusza Klakli wypożyczonego ze Świtu Skolwin.

- Zawsze staramy się dodać 2-3 zawodników, ale na pewno nie będzie rewolucji. Jesteśmy bardzo zżytą kadrą, wiele razem przeszliśmy i to nas scementowało. Tym składem graliśmy w okręgówce i teraz możliwość gry w III lidze jest dla nas wspaniałą nagrodą – kończy Cebulski.

Zobacz także: Magazyn Sportowy GS24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński