Energa Basket Liga: PGE Spójnia Stargard nie utrzymała rytmy z pierwszej kwarty

Spójnia bardzo dobrze rozpoczęła spotkanie. Już w 5. minucie po trójce Brody’ego Clarke’a goście prowadzili 16:5, a jeszcze w tej odsłonie potrafili odskoczyć na 15 punktów. 31 rzuconych punktów bardzo dobrze świadczyło o ofensywie, a 16 straconych o defensywie. Wydawało się, że Spójnia jest na dobrej drodze, by przedłużyć kiepski okres Twardych Pierników.

Początek II kwarty należał do Dominika Grudzińskiego. Skuteczny wsad, po chwili trójka i Spójnia prowadziła 36:18. Tyle, że gospodarze przebudzili się, zaczęli agresywniej bronić, a goście zaczęli popełniać błędy lub pudłować. Różnica utrzymywała się na poziomie 12-14 oczek.

W III kwarcie torunianie szybko zmniejszyli straty do 9 oczek, ale Spójnia odpowiedziała świetną serią. W 25. minucie prowadziła 70:52. Tyle, że w kolejnych minutach goście oddali dwa celne rzuty. Za trzy trafili Karol Gruszecki i Paweł Kikowski. Pierwszy na stan 73:55, a drugi na 76:69 na koniec odsłony. Goście przewagę roztrwonili zbyt łatwo, co miało swoje konsekwencje w ostatniej odsłonie.

Torunianie grali z większym poświęceniem, na wyższej skuteczności i w 32. minucie doprowadzili do remisu 76:76, a po niespełna minucie prowadzili 78:76. Spójnia zmuszona była gonić i rolę egzekutorów przejęli na siebie Courtney Fortson oraz Barret Benson. Jeszcze dwie minuty przed końcem goście prowadzili 88:86, ale wtedy za trzy trafił Sterling Gibbs, a 23 sekundy przed końcem ten zawodnik trafił jednego osobistego i było 90:88. Ostatnie akcje to błędy w rozegraniu po obu stronach, a wynik ustalił po rzutach osobistych Gibbs.

Twarde Pierniki Toruń – PGE Spójni Stargard 92:88
Kwarty: 16:31, 28:23, 25:22, 23:12.
Spójnia: Benson 23, Fortson 19, Gruszecki 15 (5x3), Clarke 5 (1), Brenk 2 – Grudziński 5 (1), Mathews 5 (1), Kikowski 5 (1), Sulima 5, Śnieg 4