Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Energa Basket Liga: King Szczecin jednym punktem przegrał z Anwilem Włocławek

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
King Szczecin - Anwil Włocławek 76:77 w 2. ćwierćfinale ekstraklasy koszykarzy.
King Szczecin - Anwil Włocławek 76:77 w 2. ćwierćfinale ekstraklasy koszykarzy. Andrzej Szkocki/Polska Press
King Szczecin w drugim meczu fazy ćwierćfinałów Energa Basket Ligi przegrał na swoim parkiecie z Anwilem Włocławek 76:77. Stawia to szczeciński zespół w trudnej sytuacji.

To na pewno nie było ciekawe, ładne dla oka widowisko. Zespoły od początku męczyły się w ataku pozycyjnym, zawodnicy grali jacyś usztywnieni i zdobycze punktowe były mizerne. Pod koniec III kwarty oba zespoły łącznie zdobyły 100 punktów, co wystawia im słabą notę. Dominowała defensywa? Nie zupełnie, bo zawodnicy masę rzutów oddali z czystych pozycji. Przez nerwy jednak pudłowali.

King lepiej rozpoczął spotkanie, ale goście szybko odzyskali wigor i przejęli inicjatywę. Potrafili długo trzymać 6-8 punktową przewagę, ale na moment nie mogli pozwolić sobie na luz. King naciskał, ale do przerwy nie grał tego, co potrafi. Gracze odpowiedzialni za punktowe zdobycze na niskich pozycjach mieli po 1-2 punktach do przerwy. W szeregach gości wcale nie było lepiej. Większość graczy zacięła się. Niby próbowali, ale na sztywnych nogach.

W trzeciej kwarcie King zaczął prowadzić. Odskakiwał nawet na 5 oczek, ale włocławianie wtedy odpowiadali celnymi rzutami. W 33. minucie kapitan Kinga Filip Matczak trafił za trzy i był remis 60:60.

Po 90 sekundach Anwil uciekł na 5 oczek, ale z pewnym wysiłkiem szczecinianie zdołali doprowadzić do kolejnego remisu. Trwała walka nie tylko w obronie, ale o płynność ataku. Gdy goście prowadzili 69:65, to trójką odpalił najlepiej dysponowany we wtorek Tony Meier. Po dwóch akcjach King wyprowadził kontrę, którą wykorzystał Zac Cuthbertson, ale skrzydłowy nie trafił dodatkowego rzutu osobistego.

100 sekund przed końcem spod kosza trafił Phil Fayne i King prowadzuł 72:71. Akcję gości skutecznie, w ostatniej sekundzie wykończył Michał Nowakowski i znów prowadzili goście, ale na chwilę, bo po rzucie Matczaka było 74:73. Pozostawała minuta do końca.

Publiczność już na stojąco oglądała spotkanie. Goście swoją akcję zmarnowali, a przy wjeździe pod kosz Andrzeja Mazurczaka sędziowie dopatrzyli się fauli. Rozgrywający Kinga spudłował oba rzuty, a taką okazję rywal wykorzystał. Na 17 sekund przed końcem spod kosza rzucił Luka Petrasek (74:75) i jeszcze z faulem (niecelnym).

Trener Arkadiusz Miłoszewski poprosił o czas. Akcja była nerwowa, pod kosz w końcu wbił się Cuthbertson i był sfaulowany na 4 sekundy przed końcem. Trafił dwa razy i King odzyskał prowadzenie. Tym razem Anwil miał czas. Ostatni rzut oddał Victor Sanders i trafił po wjeździe. King miał 0,9 sekundy więc musiał oddać błyskawiczny rzut. I goście dali szansę Kingowi na wygraną, bo nie upilnowali pod koszem Fayne’a, ale ten nie opanował piłki i goście cieszyli się z wygranej.

Po dwóch meczach w Szczecinie – remis. To oznacza, że we Włocławku też będą dwa mecze – w piątek i niedzielę. By rywalizacja wróciła do Szczecina – King musi tam wygrać raz. Rywalizacja trwa do 3 wygranych.

2. mecz ćwierćfinału play-off

King Szczecin – Anwil Włocławek 76:77
Kwarty: 14:18, 21:23, 20:11, 21:25.
King: Fayne 17, Meier 17 (3), Cuthbertson 10 (1), Mazurczak 2, Brown 2 – Kostrzewski 12, Hamilton 8 (1), Matczak 6 (1), Borowski 2, Żmudzki 0.
Anwil: Petrasek 12, Greene 11 (3), Łączyński 6, Nowakowski 3, Sobin 0 – Williams 15 (2), Moore 14 (2), Sanders 9 (1), Słupiński 6 (1), Bojanowski 1.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński