4 stycznia 2019 roku. Kwadrans po godz. 17 przy ul. Piłsudskiego 88 w Koszalinie rozegrała się tragedia, która wstrząsnęła całym światem. Karolina, Julia, Wiktoria, Małgorzata i Amelia wybrały się na urodzinową imprezę. Jej atrakcją była wizyta w escape roomie. Wybrały pokój „Mrok”, a celem gry było rozwiązanie zagadek i znalezienie w siedmiometrowym zaciemnionym pomieszczeniu klamki. Tylko z jej pomocą dziewczęta mogły wydostać się ze środka. Jedyne okno w pomieszczeniu było od środka zabite deskami, od zewnątrz zaś zakratowane.
Zobacz także Wizja lokalna w escape roomie, w którym doszło do tragicznego pożaru (archiwum)
Kilka minut po rozpoczęciu zabawy w korytarzu lokalu wybuchł pożar. Według ustaleń prokuratury, doszło do zapłonu ulatniającego się z butli gazu. Piecyki na butle gazowe ogrzewały pomieszczenia escape roomu. Późniejsze dochodzenie wykazało wiele nieprawidłowości w prowadzeniu działalności, między innymi brak dróg ewakuacyjnych.
Dziewczęta nie mogły wydostać się z obiektu. Próbowały się ratować - zadzwoniły na numer alarmowy straży pożarnej, jedna z nich dzwoniła do taty. Zmarły z powodu zatrucia tlenkiem węgla.
10 stycznia odbyły się uroczystości pogrzebowe. Według szacunków policji wzięło w nich udział ok. 3 tys. osób. Amelia, Karolina, Julia, Gosia i Wiktoria, uczennice klasy III „d” Gimnazjum nr 9, obecnie SP nr 18, spoczęły obok siebie na cmentarzu komunalnym w Koszalinie.
Jako pierwszy zarzuty usłyszał 29-letni Miłosz S. z Poznania, organizator i projektant escape roomu. Prokuratura zarzuca mu umyślne stworzenie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru i nieumyślne doprowadzenie do śmierci pięciu osób. Miłosz S. został aresztowany 7 stycznia 2019 r. W areszcie przebywał do 10 listopada 2020 roku.
Do października 2019 roku świadkiem w sprawie był Radosław D., pracownik escape roomu. Zeznania złożył kilka dni po pożarze. Został przesłuchany w Zachodniopomorskim Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń w Gryficach. Przekonywał, że gdy wybuchł pożar, chciał otworzyć drzwi do pokoju, w którym zamknięte były dziewczęta, ale drogę odcięła mu ściana ognia. Wtedy wybiegł - jak zeznał, by szukać pomocy.
- Wersja przedstawiona przez pracownika escape roomu przestała znajdować potwierdzenie w zebranych materiałach dowodowych, na które złożyły się między innymi opinie biegłych z zakresu medycyny oraz innych specjalności - tuż po aresztowaniu mężczyzny powiedział nam Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Radosław D. w areszcie spędził rok. Zarówno pracownik, jak też Małgorzata W., babcia właściciela escape roomu i Beata W., jego matka, które pomagały w działalności, usłyszeli takie zarzuty, jak Miłosz S. - umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci pięciu osób. Grozi im do 8 lat więzienia.
Śledztwo w sprawie tragicznego pożaru miało zakończyć się w grudniu ubiegłego roku. Prokuratura Okręgowa w Koszalinie złożyła do prokuratora regionalnego w Szczecinie wniosek o przedłużenie śledztwa do końca lutego 2021 roku.
- Skompletowaliśmy 99 procent materiału dowodowego, brakuje jeszcze jednej opinii biegłych, na którą czekamy od listopada. Ze względu na poważną, obszerną i skomplikowaną materię, ale też pracę w warunkach pandemii, biegli potrzebują jeszcze kilku tygodni na jej sporządzenie -poinformował Krzysztof Kozber, prokurator okręgowy w Koszalinie.
Eksperci z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej PUM w Szczecinie opiniują działanie służb ratowniczych na miejscu tragedii. Jak wyjaśnił prokurator, może ona pomóc w ocenie stopnia odpowiedzialności obecnych podejrzanych.
Prokurator regionalny przychylił się do wniosku i zgodził się na przedłużenie śledztwa do 28 lutego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?