- Rok temu w Helsinkach pana zawodnicy wywalczyli na krótkim basenie cztery medale. Ile będzie ich w Debreczynie?
- Ile? Zobaczymy. Trudno jest mówić o medalach, bo przecież do tego wszystkiego dochodzą jeszcze przeciwnicy. Zobaczmy w jakiej są formie. Damy z siebie wszystko i będziemy walczyli o jak najlepszy wynik. Na pewno największe szanse na medal ma Kasia i Mateusz. Przemek jest po chorobie. Było widać to osłabienie jeszcze podczas mistrzostw Polski w Gorzowie na początku grudnia. Ale już teraz obserwuję, że dochodzi do siebie i zaczyna pływać nawet szybciej od Mateusza. Nabiera świeżości. Dobrze wygląda to też wytrzymałościowo.
- Na listach startowych nie ma Rosjanina Jurija Priłukowa. Przemek i Mateusz mieliby z nim w Debreczynie rachunki do wyrównania (obaj przegrali z Rosjaninem w zeszłym roku na 400 i 1500 m - red). To oznacza, że o medal będzie łatwiej?
- Nie wiem w jakim systemie Priłukow się szykuje do Igrzysk. Nie startował na ostatnim Pucharze Świata w Moskwie, ale tam wystartował tylko pierwszego dnia a drugiego już go nie było. Być może teraz ciężko trenuje a my zamiast trenować startujemy. Być może to jest nasz błąd.
- Nie chciał pan jechać do Debreczyna? To znaczy, że krótki basen traktujecie ulgowo?
- Ja od początku w swoich planach treningowych nie traktowałem tego startu poważnie. My szykujemy się na marcowe ME w Eindhoven na basenie 50 metrowym, bo tam będzie można robić olimpijskie minima. Start w Debreczynie traktujemy jak ostatni sprawdzian w tym roku.
- Zamiast o medalach zawodnicy i pan mówią, że najważniejsze są rekordy życiowe, bo to oznacza postęp. Spodziewa się pan w Debreczynie rekordów Polski?
- Mamy już bardzo wyśrubowane rekordy życiowe, więc coraz trudniej jest je poprawiać. W tym sezonie troszeczkę za mało było czasu na ten właściwy trening. We wrześniu pół miesiąca odpoczywaliśmy a przez drugą połowę było rozpływanie. Solidnie trenowaliśmy przez październik, trochę w listopadzie. Potem trzeba było odpoczywać, bo czekały nas starty na mistrzostwach Polski i minima. Trochę tego było za mało, by budować wielką formę i marzyć o rekordach życiowych. Jak będą to będą. Tym razem nie mogę niczego obiecywać.
- Myślami jesteście już na wakacjach? Pan jedzie do Debreczyna samochodem by prosto z zawodów pojechać z Mateuszem i Przemkiem do Włoch. Będą mogli szaleć na snowboardzie? To może skończyć się kontuzjami
- Wiem, że chłopcy z pewnością chcieliby sobie poszaleć, ale muszą być ostrożni na stoku. Nie mogłem jednak nie pozwolić im na ten wyjazd, bo oni nie wyobrażają sobie by nie pojechać w góry. Jedziemy na tydzień na odpoczynek do Livigno. Potem święta i zaczynamy przygotowania do mistrzostw Europy w Eindhoven. Kasia wraca do Szczecina, bo ma tu do załatwienia różne prywatne sprawy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?