Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Werblińska, kapitan Chemika Police:- Nikt pucharu nie odpuszcza

Rafał Kuliga
Rozmowa z Anną Werblińską, kapitan Chemika Police i najlepszą zawodniczką Pucharu Polski.

- Trener Bogdan Serwiński , szkoleniowiec Muszynianki Muszyna stwierdził, że dawno nie widział Anny Werblińskiej tak zdrowej, z tak dobrą dyspozycją.

- Z dobrą dyspozycją to chyba się zgodzę, ale zdrowiem to już mniej (śmiech). Wciąż boli mnie kolano, przed turniejem miałam jeszcze problemy z achillesem. W trakcie zawodów czułam się już jednak nieźle. Nasi masażyści postawili mnie na nogi.

- Została pani uznana najlepszą zawodniczką turnieju. To znaczy najbardziej wszechstronną, pomagającą drużynie na wszystkich płaszczyznach?

- Trudno powiedzieć. Dziewczyny zostawiły kawał serducha, tak samo jak ja. Na pewno podzielę się z nimi tą nagrodą, to wspólna zasługa.

- Co uważa pani na temat decyzji, w której Puchar Polski nie jest już gwarancją awansu do Ligi Mistrzyń?

- Na pewno szkoda. Kiedyś puchar dawał awans, a teraz pozostaje prestiż i splendor.

- I to nie jest za mało?

- Według mnie nie. Ten turniej jest prestiżowy i zwycięstwo w nim idzie w świat, nie tylko w Polskę. Ostatni taki sukces był w Policach 19 lat temu, dlatego jest to dla nas bardzo cenne trofeum.

- Pójdę krok dalej i zapytam, czy uważa pani, że puchar można odpuścić? Pojawiły się głosy, w których Impel Wrocław i Atom Trefl Sopot miały nie dawać z siebie wszystkiego, ponieważ splendor to dla nich zbyt mała gratyfikacja?

- Wydaje mi się, że nie. Odniosłam wrażenie, oglądając spotkania, że te drużyny zwyczajnie odpadły w warunkach sportowych. Po prostu ich przeciwniczki były tego dnia lepsze. Rozmawiałam również z siostrą (Bogumiłą Pyziołek grającą w Impelu dop.red.) i wiem, że siatkarki z Wrocławia nie położyły się bez walki. Decydowała dyspozycja dnia. Atom wygrał z Muszynianką w pierwszym meczu, ale w drugim przegrał jeszcze wyżej. Wątpię, aby to była kwestia odpuszczania.

- Ostatnio za wami sporo wyjazdów. Najpierw daleka podróż do Włoch, później do Ostrowca Świętokrzyskiego. Sponsor zagwarantował samolot, więc to na pewno ułatwienie, ale wciąż podróż niekrótka. Czy w takim wypadku nie lepiej byłoby zagrać spotkania sparingowe w Polsce?

- Bardzo dobrze zrobił nam wyjazd do Włoch. Świetnie spisała się Grupa Azoty, która zapewniła nam komfortowe warunki podróży. Zagraliśmy z solidnym przeciwnikiem, który preferuje zupełnie inną siatkówkę, szybszą. Dwa równe spotkania, dzień po dniu - tak samo jak w pucharze. Co do sparingów, to bardzo wątpię, aby udało się rozegrać je z jakąś drużyną z Orlen Ligi. To bez sensu w tym etapie rozgrywek.

- A gdyby Imoco Volley było w naszej lidze, to o co by walczyło?

- Na pewno o pierwsze trzy miejsca, jestem przekonana.

- W meczu finałowym zaczęłyście od stanu 11:0. To taki znak dla rywali, dla Legionovii, że mają się bać?

- Chciałabym! W spotkaniach pucharowych zaprezentowałyśmy naprawdę ciekawą siatkówkę. Nie możemy jednak lekceważyć rywalek. Legionovia zakończyła na ósmym miejscu, ale w mojej opinii powinna trochę wyżej. To bardzo waleczna, zadziorna drużyna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński