Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

80 rocznica zbrodni na Wołyniu. Czy zabliźnią się polskie rany? Ukraińcy przyznają, że to trudny temat, którym powinni zająć się historycy

Anna Szade
Anna Szade
Włodarze Malborka i Włodzimierza w braterskim uścisku po podpisaniu porozumienia o partnerstwie.
Włodarze Malborka i Włodzimierza w braterskim uścisku po podpisaniu porozumienia o partnerstwie. Anna Szade
W błysku fleszy politycy i samorządowcy z Polski i Ukrainy podają sobie dłonie w czułych gestach, które mają świadczyć o zażyłości. Ale za ich plecami wciąż jest bolesna przeszłość, jakże ważna w przededniu 80. rocznicy rzezi wołyńskiej.

Spis treści

Nierozliczona bolesna przeszłość

W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy staliśmy się dla Ukraińców uosobieniem dobrych przyjaciół.

Bardzo doceniamy to, co Polacy zrobili, otwierając dla nas swoje drzwi i serca - przyznaje Oleksandr Plodystyi, konsul Ukrainy w Gdańsku.

Nie są to tylko kurtuazyjne słowa dyplomaty.
- To jest widoczne w badaniach przeprowadzonych na Ukrainie. W ciągu ostatniego roku Polacy są na pierwszym miejscu według Ukraińców, którzy oceniali poziom udzielanej pomocy - zapewnia Oleksandr Plodystyi. - Wszyscy uważamy, że nasze relacje są obecnie na najwyższym poziomie. Moim celem jest, by na nim pozostawały. To dla mnie samego bardzo ważne, bo widząc to, co Polacy robią, jak się zachowują, nie unikam żadnej okazji, by podziękować za to, co dostajemy z Polski.

Rozmawiamy tuż po tym, jak Igor Palonka, burmistrz ukraińskiego Włodzimierza, serdecznie uścisnął Marka Charzewskiego, burmistrza Malborka. Włodarze podpisali umowę o współpracy partnerskiej między miastami w Letnim Refektarzu w pokrzyżackim zamku. Wieki temu to właśnie w tej pięknej sali wielki mistrz podejmował obce poselstwa i dostojnych gości. Po tej dopiętej na ostatni guzik, współczesnej uroczystości nie można uciec od historii.

Tym bardziej że malborczycy wielokrotnie dawali temu wyraz. To nie przypadek, bo 18 maja 1945 r. to tu dotarł pierwszy transport kolejowy przesiedleńców, głównie z Wołynia. Później były kolejne. Gdy zmęczeni wysiadali z bydlęcych wagonów z całym dobytkiem, który czasem mieścił się w jednej walizce, w oczach mieli pustkę i smutek, charakterystyczne dla ocalonych. Przeżyli zbrodnię wołyńską, w której ukraiński sąsiad podnosił rękę na polskiego sąsiada, widzieli, jak ginęli ich matki, ojcowie, bracia, siostry, dzieci.

Ta trauma przetrwała nie tylko w tych, którzy otarli się o śmierć. Została zapisała w DNA kolejnych pokoleń.
Dlatego nie wszyscy pochwalają współczesne polsko-ukraińskie, czy też malborsko-włodzimierskie, relacje. Część ocalonych uciekła właśnie z Włodzimierza i okolic. Tam również 80 lat temu ginęli Polacy.

Nie cieszę się z tego, gdy z tyłu głowy mam to, co mi moi rodzice opowiadali za życia, przez co tam przeszli. No cóż, historię się zamiata pod dywan - komentuje jeden z mieszkańców Malborka.

Ale zdaniem burmistrza Marka Charzewskiego, to raczej nowa karta wspólnych dziejów.
- Partnerstwo otwiera nowe możliwości, otwiera nowe drzwi na wspomaganie, które jest tak ważne w tym trudnym czasie. Ta prawdziwa europejska współpraca i integracja odbywa się na poziomie lokalnym. Zapraszamy Ukrainę do bycia w Europie, do integracji. Wiemy, że to proces trudny i długotrwały, ale taka umowa jest kolejnym krokiem, który zbliża nas do integracji Ukrainy z Europą - uważa Marek Charzewski.

11 lipca, w 80. rocznicę rzezi wołyńskiej, włodarz znów stanie przy tablicy umieszczonej w 2010 r. na budynku dworca PKP, która upamiętnia powojennych przybyszy. „W większości byli to przesiedleńcy z Wołynia, których z ziemi ojców wypędziła zła historia oraz rodząca zbrodnie nienawiść ukraińskiego nacjonalizmu” - głosi napis na tablicy.

Wielu malborczyków swoje korzenie ma na Wołyniu i pamięta to, o czym burmistrz chciałby zapomnieć, bo taka jest polityka na dziś - internauta krytycznie odnosi się do polsko-ukraińskiego bratania się.

Co mówi Igor Palonka, burmistrz Włodzimierza, gdy powtarzamy mu zarzut pojawiający się w lokalnych komentarzach, że Malbork brata się z potomkami morderców, bo do zbrodni dochodziło również w okolicach Włodzimierza?
- To trudny temat, dlatego trzeba obowiązkowo to wszystko zakończyć. Ale trzeba oddać badanie wydarzeń z przeszłości w ręce historyków - słyszymy od Igora Palonki.

Rzeź wołyńska w 1943 r. Temat „nie na czasie”?

Jednak, jako przedstawiciel wspólnoty Włodzimierza, nie uważa, że „tu i teraz”, to odpowiedni moment na rozliczenia.

U nas się mówi „nie na czasie”, bo teraz mamy wzajemne relacje na chyba najlepszym poziomie w historii. I to trzeba rozwijać - uważa Igor Palonka.

Czy jego zdaniem Polakom należą się przeprosiny?
- Są różne zdania i opracowania dotyczące historii - mówi wymijająco burmistrz Włodzimierza.
Podejrzewa nawet, że obecnie temat nie jest wywołany przez Polaków.
- To może być inspirowane przez siły trzecie. Zostawmy sprawę historykom, by ustalili, jak było konkretnie - uważa burmistrz Włodzimierza.

Sam po raz pierwszy od wybuchu wojny w Ukrainie opuścił swoje miasto, by udać się w zagraniczną podróż. Jak przyznał, troszeczkę przez tych kilka dni pobytu w Malborku odpoczął. Dotąd priorytetem było działanie na miejscu. Wszyscy są w stresie, dotarli mieszkańcy wschodnich terenów objętych wojną, trzeba wciąż pomagać i rozwiązywać problemy na bieżąco.

Jestem zaskoczony, w pozytywnym sensie, w jaki sposób jestem przyjmowany w Malborku przez mieszkańców, którzy znają naszą sytuację i wiedzą o wojnie w Ukrainie – mówi Igor Palonka.

Konsul z Gdańska był w Malborku po raz drugi. Za pierwszym razem spotkał się w marcu z ukraińską społecznością, która po wybuchu wojny znalazła tu schronienie.
- To piękne miasto i miałem teraz możliwość pospacerować po zamku, zobaczyć ludzi. To, co robicie dla Ukrainy jest na wagę złota – mówi nam konsul Oleksandr Plodystyi.

11 lipca. Ukraińscy dyplomaci w hołdzie się polskim ofiarom

Jak się okazuje, z tematami trudnymi dla obydwu narodów konsul też wcześniej się mierzył. Wyrazem tego był udział ukraińskich dyplomatów w obchodach Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu w 2022 r.

W ubiegłym roku 11 lipca po raz pierwszy ambasador Ukrainy w Warszawie, a ja w Gdańsku razem z wojewodą pomorskim, złożyliśmy kwiaty przy pomnikach poświęconych ofiarom Wołynia - przyznaje dyplomata. - Były tam starsze panie, nie pytałem, czy były świadkami wydarzeń na Wołyniu. Ale jedna podziękowała mi za to, co zrobiłem. Ukłoniłem się wtedy ofiarom upamiętnionym pomnikiem. Więc cały czas idziemy w dobrym kierunku. Chciałbym, by nasi przywódcy pojednali się, jak kiedyś kanclerz Niemiec i prezydent Francji. Wierzę, że wkrótce ten czas nastąpi.

Oleksandr Plodystyi przywołuje wydarzenia, które miały miejsce 18 lat po zakończeniu drugiej wojny światowej. 22 stycznia 1963 r. Konrad Adenauer, ówczesny kanclerz Niemiec, i Charles de Gaulle, francuski prezydent, podpisali w paryskim Pałacu Elizejskim traktat o niemiecko-francuskiej współpracy. Porozumienie przeszło do historii, ponieważ było symbolem pojednania i przyjaźni obu sąsiadów.

- U was to, co zdarzyło się 80 lat temu, nazywane jest rzezią wołyńską. My to nazywamy tragedią, ponieważ ofiary były po obu stronach. W żadnej chwili nie mówimy, że tej tragedii nie było. Niestety, ona była i stała się częścią naszej wspólnej, ukraińsko-polskiej, historii. Ale my podkreślamy, że w tej chwili muszą porozmawiać historycy, by ustalić liczbę ofiar po jednej i po drugiej stronie. Jesteśmy otwarci na ten dialog i nikt temu nie zaprzecza. Gesty, które zrobiliśmy w ubiegłym roku, świadczą o tym, że nie zamykamy się i nie mówimy: „Tego nie było”. Niestety, było. Dla nas to raczej tragedia niż rzeź, i to tragedia obydwu naszych narodów. Przyznajemy to i musimy sobie jakoś z tym poradzić i żyć dalej - mówi ukraiński dyplomata.

Gdy w Malborku świętowano partnerstwo z Włodzimierzem, do Polski dopiero zaczynały docierać kontrowersyjne słowa szefa ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej na temat zbrodni wołyńskiej. Anton Drobowycz w udzielonym wywiadzie postawił Polsce warunek w sprawie prowadzenia ekshumacji polskich ofiar na terenie Ukrainy. Zdaniem szefa ukraińskiego IPN, Polska powinna najpierw odrestaurować mogiłę UPA na Podkarpaciu.

Ta straszliwa zbrodnia na Wołyniu, ta polska pamięć, to straszliwa rana zadana polskiemu sercu. Natomiast ona może i przestała już krwawić, ale się nie zabliźniła. Bardzo łatwo, jednym słowem, jednym zdaniem, to rozerwać, pójdzie krew i nienawiść po obydwu stronach. Proszę, apeluję, bo tam jest wojna straszliwa, giną ludzie i to nie jest najlepszy moment na takie wypowiedzi. Może nasz prezydent powinien zadzwonić do prezydenta Zełenskiego i powiedzieć: „Weź, uspokój tego swojego szefa IPN, bo będziemy jeszcze mieli coś gorszego niż jest” - komentował na gorąco Tadeusz Cymański, poseł z Malborka, w jednej ze stacji telewizyjnej.

Na chłodno odniósł się do wypowiedzi Antona Drobowycza polski Instytut Pamięci Narodowej.
- Zbliżająca się 80 rocznica ludobójstwa na Wołyniu może się stać szansą dla Ukrainy, by raz na zawsze zamknąć sprawę rozliczenia się z bolesną, zarówno dla Ukraińców jak i Polaków, przeszłością. Wywiad Antona Drobowycza, nasycony nieprawdziwymi stwierdzeniami i wprowadzający w błąd opinię publiczną co do rzeczywistego stanu spraw, z pewnością temu celowi nie służy. Gesty i deklaracje czas zastąpić faktycznymi działaniami, w efekcie których możliwe będzie podjęcie przez polski IPN prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych, by godnie upamiętnić niewinne ofiary ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej - zbrodni ciążącej na naszych wzajemnych relacjach - napisał w oświadczeniu dr Rafał Leśkiewicz, rzecznik prasowy IPN.

W 2016 r. Sejm RP ustanowił 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP.
To rocznica zbrodni, kwalifikowanej przez pion śledczy IPN jako ludobójstwo, której dokonali nacjonaliści ukraińscy z OUN-B i UPA na ludności polskiej Wołynia, Galicji Wschodniej, a także części Lubelszczyzny, Podkarpacia i Polesia. Szacuje się, że w latach 1943-45 zamordowano ok. 100 tys. Polaków.

11 lipca 1943 r. oddziały UPA zaatakowały ok. 150 polskich miejscowości. Była to niedziela, więc ludzie gromadzili się w kościołach na mszach. Zbrodni na Polakach dokonano w 1865 miejscach na Wołyniu.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński