Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

50 lat legendy we Flocie Świnoujście

Waldemar Mroczek
Leszek Zakrzewski (z prawej) z czeskim trenerem Floty Petrem Nemecem, w trakcie sparingu Floty z Herthą Berlin w styczniu 2009 r. Niemcy wygrali 3:1.
Leszek Zakrzewski (z prawej) z czeskim trenerem Floty Petrem Nemecem, w trakcie sparingu Floty z Herthą Berlin w styczniu 2009 r. Niemcy wygrali 3:1. Andrzej Szkocki
Leszek Zakrzewski, kiedyś zawodnik, a od lat kierownik i członek zarządu Floty Świnoujście, obchodzi jubileusz 50 lat gry i pracy w klubie. Z tej okazji przypominamy najciekawsze wydarzenia związane z tą legendarną postacią.

Flota bez Leszka Zakrzewskiego istniała tylko siedem lat. To też liczba zawyżona, bo zanim Leszek został zawodnikiem przychodził na mecze z ojcem i obserwował z trybun. W 1964 roku zorganizowano w Świnoujściu piłkarski turniej dla szkół podstawowych, któremu bacznie przyglądał się trener Jan Kielar. Wpadł mu w oko jeden z bramkarzy, więc szybko pojawiła się propozycja gry w trampkarzach Floty. A który chłopiec nie marzył wówczas o piłkarskiej karierze?

W pierwszym zespole Floty zadebiutował mając zaledwie czternaście lat. - Było to 7 kwietnia 1966 roku w meczu ze Światowidem w Łobzie - wyjaśnia 62-letni dziś Zakrzewski. Grał wyłącznie na pozycji bramkarza. Niestety, z powodu choroby oczu karierę musiał zakończyć w wieku 21 lat. Potem pojawiał się już tylko w oldbojach.

Nie mógł żyć bez piłki

Jako kierownik drużyny także zadebiutował bardzo młodo w wieku zaledwie 24 lat. - Zostałem poproszony przez ówczesnego trenera rezerw Stanisława Gworka o pomoc w meczu wyjazdowym. Faktycznie oznaczało to wykonywanie czynności kierownika drużyny - wyjaśnia jubilat.

Dwa lata później był już kierownikiem pierwszego zespołu. Był to rok 1978, a trenerem był wtedy Ryszard Gaca. Dwa lata później Zakrzewski został członkiem zarządu Floty i również jest nim do dziś.

Bandyckie napady

Trudno znaleźć kogoś, kto o Leszku Zakrzewskim mówiłby bez szacunku i sympatii. Jednak i jemu przydarzył się nieprzyjemny incydent. Jedenaście lat temu trafił go w głowę solidnych rozmiarów kamień. Niezadowolony ze skandalicznego sędziowania kibic cisnął kawałkiem gruzu na oślep, prawdopodobnie sam nie wiedząc w jakim celu, trafiając w głowę kierownika drużyny, który jako członek zarządu próbował studzić emocje.

-To było straszne - mówi jego syn Jarosław. - Widziałem lecący w stronę mojego ojca kamień, ale mnie mogłem nic zrobić.

Leszek Zakrzewski pojechał na obserwację do szpitala, skąd po dwóch dniach wypisał się na własne żądanie, bo nie wyobrażał sobie, aby nie być na meczu z Unią Tczew.
Kilka lat później został napadnięty przez rabusia w klatce schodowej bloku w którym mieszka. Jak przystało na rasowego bramkarza, nie dał się zaskoczyć i atak odparł.

Grunt to rodzinka

Na rodzinę Leszek narzekać nie może. Mimo iż nigdy z klubu nie przyniósł do domu złotówki, żona Krystyna jest bardzo wyrozumiała. Nie utrudnia i nie obrzydza mu jego pasji, przeciwnie: troskliwie się opiekuje i czuwa nad wyposażeniem na mecze wyjazdowe w kanapki czy leki. Synowie Jarosław i Robert też byli piłkarzami Floty i też wcześnie zakończyli kariery. Nie stali jednak w bramce. 19-letnia wnuczka Patrycja chodzi na mecze i angażuje się w różny sposób, w ostatnim czasie np. w przerwach meczowych występuje jako cheerleaderka.

Benefis

Ile osób Zakrzewski poznał dzięki Flocie? Tego nikt nie potrafi zliczyć, ale nikt tez nie ma wątpliwości, że jest to liczba mierzona w tysiącach. W samej Flocie jakby zliczył wszystkich zawodników, działaczy i kibiców wyszłaby z tego pokaźna ilość. A gdzie inne kluby, przedstawiciele piłkarskich władz, sędziowie?

W najbliższą sobotę roku kierownik organizuje benefis z okazji swego 50-lecia związania z Flotą. Niestety, z racji braku odpowiednio dużej sali w Świnoujściu, nie Zakrzewski nie mógł zaprosić wszystkich, których by chciał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński