Prawomocny wyrok zapadł dziś w południe w Sądzie Apelacyjnym w Szczecinie. Sędzia Haczkiewicz nie zostawił na 36-letnim Adamie Z. suchej nitki.
- Karygodne, nikczemne, haniebne zachowanie. Zabił z błahego powodu. A potem pozorował poszukiwania. Nie da się tego porównać z czymkolwiek. Trudno nam zrozumieć jak może nadal twierdzić, że kocha żonę - grzmiał przewodniczący składu sędziowskiego.
W październiku po raz pierwszy sąd okręgowy skazał Adama Z. na 25 lat więzienia. Dzisiaj obrońca chciał uchylenia wyroku i ponownego procesu. Twierdził, że konieczna jest nowa opinia psychiatryczna, bo oskarżony mógł zabijać w stanie ograniczonej poczytalności. Sąd apelacyjny uznał jednak, że skazany chciał zabić żonę i zrobił to w pełni świadomie.
Sprawa śmierci 34-letniej Maryli Z. wstrząsnęła opinią publiczną. Kobieta zginęła w połowie maja 2007 r. Z mężem i dziećmi mieszkała na działkach na obrzeżach Szczecina. Według znajomych byli normalną rodziną, bez oznak patologii. Jedynie w zeznaniach kilku świadków przewijał się wątek chorobliwej zazdrości o żonę.
Feralnego wieczoru pokłócili się się o jej pracę w Netto. Gdy rzuciła w niego drewnianą deseczką, on uderzył ją w głowę metalową rurką. Co najmniej dwa razy. W tym czasie dwoje ich dzieci spały w drugim pokoju. Aby nie zostawić krwawych śladów, pod głowę żony podłożył worek foliowy. Ciało zaniósł do samochodu. Potem zostawił w krzakach niedaleko domu. Rurkę, zakrwawiony tapczan i torebkę żony wyrzucił. Szczoteczką do zębów wyprał plamę krwi z tapicerki samochodowej.
- Zastanawiałem się jak ukryć to zabójstwo. Wpadłem na pomysł, żeby upozorować zaginięcie - mówił na jednej z rozpraw.
Dwa tygodnie pozorował poszukiwania. Był nawet u jasnowidza. W tym czasie kobiety szukała policja i rodzina. Znajomi rozwieszali komunikaty na przystankach i autobusach. Zdjęcia zaginionej publikowała prasa. Gdy Adam dowiedział się, że żona była ubezpieczona na wypadek śmierci próbował starać się o te pieniądze. Chciał też dostać się do jej konta (mieli rozdzielność majątkową).
Pod koniec maja postanowił zakończyć sprawę. Z budki telefonicznej zadzwonił do szwagra i szwagierki. Zmienionym głosem poinformował, gdzie leży ciało. Ale szwagier rozpoznał jego głos.
Według psychiatrów oskarżony jest zdrowy, choć ma nieprawidłową osobowość. Na rozprawach oskarżał żonę, że się źle prowadziła i nie dbała o rodzinę. Do stworzenia alibi wykorzystał nawet dzieci.
- Nie wiesz co mogło się stać z mamusią - pytał po zabójstwie 11-letni córki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?