Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie bez pieniędzy

Krystyna Pohl
Pracownicy twierdzą, że przy krótkich seriach i źle przygotowanej produkcji niemożliwa jest większa wydajność.
Pracownicy twierdzą, że przy krótkich seriach i źle przygotowanej produkcji niemożliwa jest większa wydajność. Marek Holiat
Kiedy gruchnęła wieść, że przyjechał kontrahent z pieniędzmi, kobiety porzuciły maszyny i zgromadziły się pod gabinetem prezesa. Liczyły, że dostaną chociaż część zaległych wypłat. A prezes wyszedł i powiedział, że pieniędzy nie ma. "Do roboty kobietki, do roboty" - uciął dyskusję.

-Piąty miesiąc pracujemy za darmo. Piąty miesiąc bez pieniędzy, rozumie to pani? - pyta z płaczem szwaczka Anna Nowak. Prosiła o zmianę nazwiska, bo mówi, że nie jest tak odważna jak koleżanki. Nie chciałaby tej pracy utracić, a na utrzymaniu ma dwójkę dzieci, jeszcze w podstawówce. W szczecińskich zakładach odzieżowych Odra SA pracuje od trzynastu lat. Gdy któregoś dnia zagadnęła prezesa żeby wypłacił chociaż zaliczkę, bo nawet na chleb nie ma, to usłyszała, że on też nie ma, współczuje jej problemom, ale droga jest wolna. Jak się komuś nie podoba, to przecież może się zwolnić.
Prezesa Henryka Walusia załoga nazywa Wielkim Bratem, a jego gabinet "pokojem zwierzeń".
Gdyby te ściany mogły płakać, to roztopiłyby się we łzach, po tych wszystkich dramatach z jakimi przychodzą kobiety. Przychodzą zrozpaczone samotne matki z małymi dziećmi i te starsze, schorowane. Wyciągają rachunki, recepty, ponaglenia, upomnienia.

Helena Barska: - Nie zawsze mam pieniądze aby kupić coś na kanapki do pracy.

Helenka Barska musi wykupić leki. Przyszła zapytać kiedy będą pieniądze, a może jakieś zapomogi. Chociaż parę groszy. Jest wdową. Sama musi mieszkanie utrzymać, świadczenia ma nie popłacone.
-Każda z nas jest w takiej sytuacji - mówi - ale każdej wydaje się, że jej przypadek jest wyjątkowy. Żyjemy w tak strasznym stresie, że nawet dla siebie stajemy się niedobre. Krzyczymy, do oczu sobie skaczemy. Nie jesteśmy w stanie zapanować nad nerwami. Ale jak trzeba to i śniadaniem się podzielimy. Teraz to aż głupio jeść, gdy wiadomo, że nie każdą stać na kanapki.
Pani Helenka usłyszała, że musi się uzbroić w cierpliwość, że w tym miesiącu powinny być już jakieś pieniądze. Dostała pismo z pieczątką, na firmowym papierze. Poradzono, aby pokazywała je tam, gdzie zalega z płatnościami. "Z powodu trudnej sytuacji zarząd Odry SA informuje, że wynagrodzenia pracowników są wypłacane z czteromiesięcznym opóźnieniem. Pomimo wypracowanego dochodu za październik, listopad, grudzień, styczeń, ostatnie wynagrodzenie zostało wypłacone w grudniu. Była to część pensji za wrzesień".
-W grudniu dostałyśmy pięćdziesiąt złotych i talony do supermarketu, drugie pięćdziesiąt złotych było w styczniu. To też część wypłaty za wrzesień - wylicza Halina Parczewska. -Również dostałam takie pismo. Byłam z nim w spółdzielni. Popatrzyli, westchnęli i powiedzieli, że współczują, rozumieją, ale takich pisemek mają mnóstwo i muszę chociaż część zapłacić, bo spółdzielnia też ma zobowiązania i musi mieć pieniądze od lokatorów.
Halina Parczewska jest maszyniarką. W Odrze pracuje trzydzieści lat. Mieszka na prawobrzeżu Szczecina. Bilet miesięczny kosztuje osiemdziesiąt cztery złote. Nie ma pieniędzy by go kupić. Przez jakiś czas jeździła na gapę, ale to tyle nerwów kosztuje. Tak jednak dojeżdża do pracy wiele pracownic Odry. Halina wstaje o czwartej bo wtedy może zabrać się z sąsiadem. Przyjeżdża więc godzinę wcześniej. Wraca okazją.
Ewa Krych wyprowadza się do domku na działce. -Nie stać mnie na utrzymanie mieszkania - mówi. W Odrze pracuje dwadzieścia siedem lat. Kiedyś grała w kobiecej drużynie piłkarskiej. Namówiono ją, by taką założyła w Odrze i tak znalazła się w przedsiębiorstwie. Dwanaście lat przepracowała jako prasowaczka aż nabawiła się pylicy płuc. Teraz jest szwaczką.
Szwaczce Krystynie Szypule pomagają siedemdziesięcioletni rodzice. Dają jej część swojej emerytury. Dzięki temu ma popłacone rachunki i co do garnka włożyć. Mąż Krystyny od dwóch lat jest bez pracy.
- Dwadzieścia osiem lat temu zaczęłam pracę w Odrze - wspomina. -Miałam siedemnaście lat, skończoną zawodówkę. Tylko dziesięć osób z klasy otrzymało skierowanie do pracy w Odrze. To była nagroda za dobrą naukę, czułyśmy się takie dumne, wyróżnione. W latach siedemdziesiątych liczyły się dwa zakłady odzieżowe Odra i Dana i każda z nas marzyła aby w nich pracować. Dziś oba mają kłopoty i wszyscy pytają dlaczego.
Prezes Henryk Waluś, od siedmiu lat kierujący Odrą, twierdzi, że przyczyn jest kilka. Spadły zamówienia na spodnie, bo Odra tylko spodnie szyje. Wycofali się niektórzy zagraniczni kontrahenci i jesienią ubiegłego roku zamówień było mniej nawet o sześćdziesiąt procent.
- Polska jest dla nich za droga. Wybrali szycie w tańszej Rumunii i Bułgarii. Ponadto jesteśmy eksporterem i odczuwamy skutki mocnej złotówki - wylicza prezes. -A do tego wszystkiego spadły ceny wyrobów i bardzo pogorszyła się wydajność.
O tej niskiej wydajności prezes mówi na każdym cotygodniowym spotkaniu z załogą.
-Załoga jest bardzo dobra, doświadczona - zapewnia Henryk Waluś. -Wykazuje też bardzo dużą cierpliwość, ale chciałbym aby uwierzyła, że jest w stanie zrobić więcej. Uważam, że powinniśmy wrócić do normy dwanaście par dziennie szytych przez jedną osobę.
Pracownicy twierdzą, że jest to możliwe tylko wtedy, gdy są długie serie. Teraz szyją serie bardzo krótkie, trzeba ciągle zmieniać tkaninę, nici i nie ma mowy o takich ilościach. - A w ogóle co tu mówić o wydajności, skoro nie ma zapłaty za płacę - denerwują się pracownice. -Stoczniowcom płace podzielili na dwie połowy, ale co miesiąc dostają, w PŻM mają opóźnienia, ale też co miesiąc są jakieś pieniądze, a my nic tylko obietnice słyszymy.
Specjalnością Odry zawsze były spodnie. Z bawełny, jeansu, w różnych wzorach i kolorach. Kiedyś trafiały na rynek krajowy i rosyjski. Od kilku lat głównymi odbiorcami są Niemcy. Na polskim rynku zarzuconym odzieżą turecką i z Dalekiego Wschodu nie znajdują wielu nabywców.
W listopadzie 1999 roku Zakłady Przemysłu Odzieżowego Odra sprywatyzowały się. Powstała Odra Spółka Akcyjna, który w leasing przejęła majątek przedsiębiorstwa państwowego. -Jedną połowę udziałów ma załoga, a drugą połowę Roman Janowski z Poznania - wyjaśnia prezes. -Jest to człowiek z branży odzieżowej, ma dobre rozeznania, wyszukuje nowych odbiorców.

Tą sytuacją jesteśmy zestresowane i zdeterminowane. Atmosfera w zakładzie jest przygnębiająca. Najgorsze jest uczucie niemocy, my pracownicy nic nie możemy zrobić, mimo że jesteśmy współwłaścicielami firmy. Od lewej siedzą: Krystyna Szypuła, Halina Parczewska, Ewa Krych.

Innego zdania jest załoga. -Obiecywał złote góry, Odra miała być znowu wielka i wspaniała, miała wrócić do czasów dawnej świetności - mówią z żalem pracownicy. - Nic z tego nie wyszło, a wręcz odwrotnie, wpadamy w coraz większe tarapaty. Nie ma nowych odbiorców. Nie dostajemy pensji, słyszymy że rośnie zadłużenie firmy, od dwóch lat nie są płacone składki na ZUS, nie wiemy co się stało z 300 tysiącami złotych wpłaconych przez Janowskiego na konto zakładu. Miały być poczynione inwestycje a tymczasem nie kupiono ani puszki farby.
Niestety, nie udało nam się skontaktować z Romanem Janowskim.
Dziś ratunkiem dla Odry ma być sprzedaż jej siedziby przy al. Niepodległości. -Całą produkcję przeniesiemy do dawnych magazynów Otex-u przy Gdańskiej - mówi prezes. -Umowę mamy podpisaną na trzy lata. Pomieszczenia są już przygotowane.
Sprzedaż budynku w centrum miasta miała nastąpić jeszcze w połowie ubiegłego roku. Zainteresowana kupnem jest niemiecka firma ECE, która zamierza kupić przyległy plac po byłej "Kaskadzie". -Jestem przekonany, że jeszcze w tym miesiącu podpiszemy umowę - twierdzi prezes Waluś. - Wpłynie jakaś zaliczka i będziemy mogli wypłacić ludziom zaległe pensje.
Krystyna Szypuła, przewodnicząca NSZZ Solidarność `80 przypomina, że w połowie stycznia tego roku zostało podpisane porozumienie między zarządem a związkami odnośnie regulacji zaległych wynagrodzeń. Wynika z niego, że do końca lutego zarząd zobowiązał się wypłacić zaległe pensje za wrzesień, październik i listopad. A do końca marca za grudzień i styczeń.
-Do wyznaczonego terminu pozostało niewiele dni - martwi się przewodnicząca. -Nie wiem co zrobimy, gdy pieniędzy nie będzie. Jesteśmy tak bardzo zdesperowane.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński