Prokurator Rejonowy Szczecin-Prawobrzeże zakończył śledztwo w sprawie skandalicznego incydentu z 27 stycznia. Kierowca dostawczego auta jechał po torowisku, a potem porzucił je przed jadącym pociągiem.
Tylko przytomności pracowników kolei i maszynisty zawdzięczamy uniknięcie tragedii. W normalnych warunkach pociąg przejechałby tą trasa z prędkością ponad 100 km/h.
ZOBACZ TEŻ:
Z ustaleń śledztwa wynika, iż pociągiem relacji Piła Główna – Szczecin jechało dziesięć osób. Pociąg poruszał się z prędkością 68 km/h z uwagi na roboty kolejowe (normalnie w tym miejscu dopuszczalna prędkość wynosi 130 km/h).
- Kierowca fiata ducato umyślnie sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowo-kolejowym poprzez poruszanie się pojazdem dostawczym po torowisku, a potem pozostawienie pojazdu na torze przed nadjeżdżającym pociągiem osobowym. Pociąg zatrzymał się dzięki interwencji funkcjonariuszy Straży Ochrony Kolei, nadających latarkami w kierunku pociągu sygnał „stój” - wyjaśnia prokurator Ewa Obarek z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Policjanci szybko dotarli do kierowcy. Trafił do aresztu. Był w przeszłości karany. Przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia.