Eksmitowani za długi z mieszkania przy ul. Mieszka I w Stargardzie trafili do hotelu w Strachocinie, a gdy minął czas, w którym mogli tam przebywać, rozpoczęła się ich tułaczka. Pomieszkiwali pod wioską Święte. Tam weszli w konflikt z jednym z okolicznych mieszkańców i przenieśli się na całkowite odludzie.
Z dwóch płacht złożyli prowizoryczny namiot, ukryty za kępą krzaków przy polach leżących przy końcu ulicy Nowowiejskiej w Stargardzie. 62-letnia pani Janina i jej 32-letni syn tak mieszkają już od września. Stargardzka policja, opieka społeczna, streetworkerzy współpracujący z Caritasem, regularnie odwiedzają rodzinę. W poniedziałek policjanci wydziału prewencji Komendy Powiatowej Policji w Stargardzie byli tam, już po raz czwarty tej zimy, z opiekunkami socjalnymi z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Stargardzie.
Towarzyszyliśmy tej niezapowiedzianej wizycie.
Trudno znaleźć miejsce, w którym ukryła się matka z synem, jeszcze trudniej tam dotrzeć. W śniegu zakopują się osobowe auta, z przejazdem miała kłopot także wezwana przez policję karetka pogotowia ratunkowego. Wczoraj przed południem w namiocie była tylko pani Janina, jej syn poszedł w tym czasie do miasta po leki. Kobieta bardzo zdenerwowała się najściem.
- Na czas mrozów poszukamy miejsca, gdzie będzie można spokojnie mieszkać, wykąpać się, zjeść ciepły posiłek - mówiły opiekunki socjalne. - Będzie tam pani razem z synem.
Kobieta krzyczała, że nigdzie się stamtąd nie ruszy, że musi pilnować dobytku, czyli rowerów, wózka, butli gazowej.
- Byliśmy jeden dzień w Caritasie, oszukali nas tam, chcieli zabrać moją emeryturę i syna rentę! - mówi pani Janina.
- Nie może być tak, ze osoby mające dochody przebywają w noclegowniach nieodpłatnie, na koszt podatników - tłumaczy mł. asp. Łukasz Famulski z KPP Stargard. - Są tam wyliczone stawki, które należy zapłacić. Dla większości bezdomnych problemem nie są jednak opłaty, tylko wymóg niespożywania alkoholu obowiązujący w takich ośrodkach.
Pani Janina straciła wczoraj panowanie nad sobą.
- Won stąd, k...wa wasza mać! - krzyczała. - Następna szuja nas wyrzuca. Nie wyniesiemy się stąd, lalalala! Jestem z Radia Maryja, a was trzeba zamknąć do czubków!
Kobieta najwidoczniej ma skołatane nerwy.
- We wtorek zapewnimy jej konsultacje z lekarzem psychiatrą - mówi Łukasz Famulski. - Nie można jednak zmusić jej do leczenia.
Z Nowowiejskiej ekipa z policji i ośrodka pomocy przeniosła się jeszcze na inne obrzeża Stargardu, w kierunku Żarowa.
- Tam, w starym wagonie, mieszka dwóch bezdomnych mężczyzn - mówi rzecznik policji. - Oni dali się namówić przynajmniej na przyjście na ciepły posiłek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?