Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Została z synem na mrozie. Mieszkają w namiocie

Emilia Chanczewska
Z panią Janiną negocjował wczoraj m.in. mł. asp. Łukasz Famulski z Komendy Powiatowej Policji w Stargardzie. Rozmowa nie przyniosła rezultatu. Kobieta nie chce stąd odejść.
Z panią Janiną negocjował wczoraj m.in. mł. asp. Łukasz Famulski z Komendy Powiatowej Policji w Stargardzie. Rozmowa nie przyniosła rezultatu. Kobieta nie chce stąd odejść. Emilia Chanczewska
W polu, w prowizorycznym namiocie, mieszka 62-letnia kobieta i jej 32-letni syn. Mieszkanie stracili za długi. Nie przyjmują pomocy.

Eksmitowani za długi z mieszkania przy ul. Mieszka I w Stargardzie trafili do hotelu w Strachocinie, a gdy minął czas, w którym mogli tam przebywać, rozpoczęła się ich tułaczka. Pomieszkiwali pod wioską Święte. Tam weszli w konflikt z jednym z okolicznych mieszkańców i przenieśli się na całkowite odludzie.

Z dwóch płacht złożyli prowizoryczny namiot, ukryty za kępą krzaków przy polach leżących przy końcu ulicy Nowowiejskiej w Stargardzie. 62-letnia pani Janina i jej 32-letni syn tak mieszkają już od września. Stargardzka policja, opieka społeczna, streetworkerzy współpracujący z Caritasem, regularnie odwiedzają rodzinę. W poniedziałek policjanci wydziału prewencji Komendy Powiatowej Policji w Stargardzie byli tam, już po raz czwarty tej zimy, z opiekunkami socjalnymi z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Stargardzie.

Towarzyszyliśmy tej niezapowiedzianej wizycie.

Trudno znaleźć miejsce, w którym ukryła się matka z synem, jeszcze trudniej tam dotrzeć. W śniegu zakopują się osobowe auta, z przejazdem miała kłopot także wezwana przez policję karetka pogotowia ratunkowego. Wczoraj przed południem w namiocie była tylko pani Janina, jej syn poszedł w tym czasie do miasta po leki. Kobieta bardzo zdenerwowała się najściem.

- Na czas mrozów poszukamy miejsca, gdzie będzie można spokojnie mieszkać, wykąpać się, zjeść ciepły posiłek - mówiły opiekunki socjalne. - Będzie tam pani razem z synem.

Kobieta krzyczała, że nigdzie się stamtąd nie ruszy, że musi pilnować dobytku, czyli rowerów, wózka, butli gazowej.

- Byliśmy jeden dzień w Caritasie, oszukali nas tam, chcieli zabrać moją emeryturę i syna rentę! - mówi pani Janina.

- Nie może być tak, ze osoby mające dochody przebywają w noclegowniach nieodpłatnie, na koszt podatników - tłumaczy mł. asp. Łukasz Famulski z KPP Stargard. - Są tam wyliczone stawki, które należy zapłacić. Dla większości bezdomnych problemem nie są jednak opłaty, tylko wymóg niespożywania alkoholu obowiązujący w takich ośrodkach.

Pani Janina straciła wczoraj panowanie nad sobą.

- Won stąd, k...wa wasza mać! - krzyczała. - Następna szuja nas wyrzuca. Nie wyniesiemy się stąd, lalalala! Jestem z Radia Maryja, a was trzeba zamknąć do czubków!

Kobieta najwidoczniej ma skołatane nerwy.

- We wtorek zapewnimy jej konsultacje z lekarzem psychiatrą - mówi Łukasz Famulski. - Nie można jednak zmusić jej do leczenia.

Z Nowowiejskiej ekipa z policji i ośrodka pomocy przeniosła się jeszcze na inne obrzeża Stargardu, w kierunku Żarowa.

- Tam, w starym wagonie, mieszka dwóch bezdomnych mężczyzn - mówi rzecznik policji. - Oni dali się namówić przynajmniej na przyjście na ciepły posiłek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński