Za nami pierwszy dzień ćwiczenia. Po wykonaniu procedur obowiązujących przy wyjeździe, pozostali żołnierze pododdziałów zgrupowania bojowego rozpoczęli wykonywanie swoich rutynowych czynności. Ochrona na posterunkach, kontrola pojazdów i osób, a także rozbudowa infrastruktury logistycznej bazy to tylko niektóre zadania realizowane przez żołnierzy. Jedynie w centrum dowodzenia panował nieustanny zgiełk.
- Obsada TOC-u(Centrum Operacji Taktycznych- przyp.aut.) na bieżąco monitoruje sytuację w rejonie odpowiedzialności - wyjaśnia kapitan Tomasz Kłonowski, dowódca jednej z baz.
Wartownicy na wieżach czujnie lustrują swoje sektory obserwacji. Do bramy głównej zbliża się pojazd wojskowy. Żołnierze zatrzymują samochód do kontroli. Nagle, jak spod ziemi pojawia się przewodnik psa, sierżant Mirosław Lis z 2 pułku saperów w Kazuniu, wraz ze swoim podopiecznym o imieniu Eko.
- Każdy samochód, co do którego są jakiekolwiek podejrzenia, jest sprawdzany również przez specjalnie wyszkolonego psa, który razem z nami pełni służbę na posterunku - twierdzi dowódca zmiany.
Wraz z upływającym czasem powoli zmienia się i sytuacja taktyczna. Z meldunków nadsyłanych przez patrole i informacji napływających z posterunków "afgańskiej policji i wojska" wynika, że coś ciężkiego wisi w powietrzu. Patrol ze zgrupowania bojowego składający się z kilku Rosomaków i pojazdu MRAP(w tej roli Honker) zbliża się do przepustu w okolicy jeziora Bucierz.
30 milimetrowe armaty "Rośków" cały czas lustrują okolicę. Patrol zatrzymał się.
Do przepustu zbliżają się żołnierze, którzy czujnie sprawdzają każdy centymetr terenu. W pewnym momencie następuje detonacja, po chwili kolejny wybuch i kłęby kolorowego dymu otaczają pierwsze pojazdy patrolu. W wyniku ataku IED (improwizowane urządzenie wybuchowe) dwóch żołnierzy zostaje rannych. Pomocy poszkodowanym udzielają koledzy wraz z ratownikiem medycznym. Gdy trwa akcja ratownicza, pozostali żołnierze patrolu z saperem, z sekcji rozminowania, rozpoznają bród. Niestety wykrywają kolejnego "ajdika". Sytuacja komplikuje się i ma znaczący wpływ na dalsze działanie patrolu.
- W momencie zniszczenia przepustu i braku alternatywnej drogi objazdu rozpoczyna się wyścig z czasem - wyjaśnia major Rafał Molis, który razem z innymi żołnierzami kierownictwa ćwiczenia "Żbik -12", obserwuje i ocenia działanie patrolu i przestrzeganie obowiązujących procedur.
Jedynym rozwiązaniem jest wezwanie śmigłowca ewakuacji medycznej i szybki wybór alternatywnej strefy jego lądowania. Po złożeniu przez dowódcę patrolu meldunku o ataku do Centrum Operacji Taktycznych zgrupowania bojowego w "bazie Ghazni", do akcji poderwane zostały śmigłowce. Patrol przemieszcza się do wyznaczonego przez dowódcę nowego rejonu. Po przybyciu na miejsce, śmigłowiec Mi-17, w osłonie latającego czołgu Mi-24, nadleciał w rejon "Mogadiszu".
"Siedemnastka" jako Medevac, sprawnie naprowadzona przez wyznaczonego żołnierza, bez problemu przyziemiła w wyznaczonym miejscu. Po chwili obydwaj ranni znaleźli się w środku śmigłowca. Już bez większych problemów patrol powrócił do bazy.
- Był to opis tylko jednego z wielu incydentów które miały miejsce podczas pierwszego dnia certyfikacji zgrupowania bojowego XII zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego organizowanego przez 12 Brygadę Zmechanizowaną - mówi kapitan Janusz Błaszczak, oficer prasowy 12 BZ. - Do 27 lipca na poligonie drawskim trwa ćwiczenie taktyczne z wojskami pod kryptonimem "Żbik-12". Tematem ćwiczenia jest: "Planowanie i prowadzenie działań szkoleniowo-stabilizacyjnych w ramach operacji ISAF w Islamskiej Republice Afganistanu", a jego celem: sprawdzenie stopnia przygotowania zgrupowania bojowego "Błękitnej Brygady" do wykonywania zadań w ramach misji szkoleniowo stabilizacyjnej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
