Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zniszczył bocianie gniazdo? Niecodzienny proces w Stargardzie

Emilia Chanczewska [email protected]
Z sądu rejonowego wychodzi obwiniony (z lewej) i świadek, który rozbierał komin i strącił przy tym bocianie gniazdo.
Z sądu rejonowego wychodzi obwiniony (z lewej) i świadek, który rozbierał komin i strącił przy tym bocianie gniazdo. Emilia Chanczewska
Prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Wapnicy doniósł na prezesa Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska w Suchaniu, że w okresie ochronnym pozbył się z komina bocianiego gniazda.

Wczoraj, w Sądzie Rejonowym w Stargardzie, ruszył proces w tej sprawie. O zniszczenie, w lutym 2013 roku, gniazda bociana białego w Wapnicy obwiniony jest 62- letni Eugeniusz G. ze Stargardu, który od lat szefuje GS Samopomoc Chłopska w Suchaniu. To naruszenie ustawy o ochronie przyrody, za co grozi kara aresztu lub grzywny.

- Nie czuję się winny - mówił przed sądem Eugeniusz G. - Jestem wielkim miłośnikiem zwierzątek i ptaków. Komin groził zawaleniem od 2008 r. W Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska dowiedziałem się telefonicznie, że ich zgoda na usunięcie gniazda jest potrzebna od 1 marca. Złożono na mnie donos, że to było w marcu, co jest wierutnym kłamstwem.

Zniszczenie bocianiego gniazda na kominie nieczynnej kotłowni w Wapnicy, którą w czerwcu ubiegłego roku nabył obwiniony, ujrzała światło dzienne przez prezesa OSP, której remiza z nią sąsiaduje. To on powiadomił RDOŚ w Szczecinie.

- Gniazdo usunięto 8-9 marca tego roku - twierdzi Adam W., prezes OSP Wapnica. - Pan G. kazał mi wycofać się z zeznań i groził, że będę płacił 10 tys. zł za składanie fałszywych zeznań. Jak zrzucali to gniazdo, nie było zamieszkane, ale w poprzednich latach, w 2012 roku, było. Są zdjęcia, nagrania. Według rejestru ochrony środowiska to jedyne gniazdo w Wapnicy. Gdy poszedłem na posterunek policji w Suchaniu młody, ogolony policjant powiedział: pan taki wiekowy, będzie się pan szarpał. Przyjął jednak zawiadomienie. W sprawę zaangażowana jest także burmistrz Suchania.

Obwiniony jest przekonany, że gniazdo usunięte było jeszcze w lutym i że nie składał propozycji wycofania zeznań.

- Pan kłamie! - mówił do Adama W. - Nie było takiej propozycji! Nie rozmawiałem z panem, bo nie miałem o czym.

Sąd upomniał Eugeniusza G. za utrudnianie możliwości protokołowania i nakazał komentarze zostawić dla siebie. Jako drugi świadek zeznawał Jerzy M., który na zlecenie właściciela budynku, rozbierał rozsypujący się komin.

- To było około połowy lutego - twierdzi Jerzy M. - Jeden ruch montówką i komin zawalił się. Część wpadła do środka razem z gniazdem, które mogło ważyć ok. 15-20 kg. To była kupa śmieci, patyki i łajno. Pan G. powiedział, że można je zwalić. Nie prosił mnie, bym je przeniósł ani odbudował w innym miejscu.

Sąd zwróci się do RDOŚ o wykaz gniazd i siedlisk w gminie Suchań i do starostwa o informację, czy w dokumentacji budynku byłej kotłowni podana jest data rozbiórki komina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński