- Patrzę, a tu z wieżyczek na kamienicy złodzieje wydrapują blachę miedzianą - opowiada pani Maria. - I nikt nie reaguje. Zadzwoniłam na 997, ale powiedziano mi, że to nie ich sprawa.
Kradną blachę od lat
Kamienica, o której mówi pani Maria, znajduje się na skrzyżowaniu ulic Bolesława Krzywoustego i al. Wojska Polskiego. To znany, ładny narożny budynek przy pl. Zwycięstwa, na parterze którego znajduje się EMPiK.
Posiada odrestaurowany w latach siedemdziesiątych dach z dwoma ozdobnymi wieżami. Obie pokryte były blachą miedzianą. Około półtora roku temu złodzieje zaczęli ją zrywać.
- Wówczas zginęło sporo blachy - mówi Jan Zboiński, prezes firmy "Zarządca" zarządzającej wspólnotą. - To są wieżyczki historyczne, podlegają konserwatorowi, koszty ponownego pokrycia są duże. By miedź nie nęciła złodziei, ubytki pokryliśmy blachą cynkową.
To już plaga
Moim zdaniem
Marek Rudnicki
- Natężenie kradzieży odzwierciedla poziom życia. W żadnej mierze nie usprawiedliwia to jednak samych kradzieży, których liczba rośnie. Łupem złodziejaszków stają się już nie tylko dachy i piwnice, ale również altany działkowe, starsi ludzie i małoletni na ulicach. Najbardziej oburzające jest jednak to, że policja nie reaguje na sygnały o kradzieżach.
Obecnie złodzieje zdołali zerwać blachę nie tylko z części wieżyczki, ale również pod okienkami dachowymi.
- To jest już plaga - przyznaje Mieczysław Bychowiec, administrator "Zarządcy". - Strychy są połączone, złodzieje przechodzą z jednego do drugiego, niszczą, demolują, kradną suszące się rzeczy, wybijają szyby.
- Pół roku temu pościel mi skradli ze strychu i teraz już boję się tam cokolwiek wieszać - przyznaje pani Anna, lokatorka jednego z mieszkań. - Nawet boję się chodzić na strych sama, bo jak tam będą złodzieje, to gotowi zrobić krzywdę. Z bandziorami nigdy nie wiadomo. Chodzimy więc razem z sąsiadką.
Ginie nie tylko blacha
Ostatnio łupem złodziei padają też transformatory w piwnicach, które obsługują oświetlenie administracyjne, czyli te na strychach, w piwnicach i w bramach. Każdy z nich kosztuje ponad 200 zł. Są cennym łupem dla złodziei, bo zawierają około 15 kg drutu miedzianego.
Giną też narożniki aluminiowe montowane przy schodach. To kolejne koszty ponoszone przez wspólnoty. Co prawda całe budynki są ubezpieczenie, ale towarzystwa ubezpieczeniowe na kradzieże patrzą niechętnym okiem. "Zarządca" nie wie więc, czy uda mu się dostać odszkodowanie za skradzioną blachę i transformatory, a jest to koszt kilku tysięcy złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?