Cała sprawa wyszła na jaw na początku 2002 roku, tuż po wymianie licznika jednemu z pracowników. Okazało się, że stan licznika nie zgadza się z tym, co zapisane jest w komputerze Rejonu Energetycznego. W sumie oskarżonych zostało ponad 50 pracowników międzyzdrojskiego zakładu energetycznego.
Według prokuratury, podawali oni zaniżone stany swoich liczników. Proceder trwał przez 10 lat. Energetyka straciła na tym ponad 800 tys. złotych. Część oskarżonych przyznała się do winy i dobrowolnie (bez rozprawy sądowej) poddała karze. Wszyscy dostali wyroki w zawieszeniu, oprócz tego sąd nakazał im spłatę pieniędzy należnych energetyce.
Sprawa pozostałych 34 oskarżonych toczy się w świnoujskim Sądzie Rejonowym już od wielu miesięcy. Jednym z nich jest obecny burmistrz Międzyzdrojów, a wcześniej dyrektor Rejonu Energetycznego Henryk J.
Wczoraj przed sądem zeznawał ostatni świadek - dyrektor oddziału grupy energetycznej Enea w Szczecinie Dariusz Wieczorek. Jego zeznania niewiele jednak wniosły nowego do sprawy. Powiedział m.in., że po wykryciu afery w Międzyzdrojach, przeprowadzono kontrolę także w innych rejonach.
- Nigdzie jednak nie stwierdzono tak poważnych i mających zorganizowaną formę nadużyć - stwierdził Wieczorek. - Były jedynie pojedyncze przypadki w Goleniowie. Nie powiadomiliśmy o nich prokuratury, bo były to sytuacje incydentalne, wynikające z ludzkiego błędu.
Dodał również, że po wykryciu międzyzdrojskiej afery, energetyka wprowadziła kilka zmian, aby uchronić się przed podobnymi przypadkami w przyszłości.
- W tej chwili nasi pracownicy są traktowani tak, jak wszyscy pozostali klienci - zakończył.
Kolejna rozprawa ma odbyć się 10 lutego. Wtedy też prokuratura i obrońcy wygłoszą swoje mowy końcowe i być może zapadnie w końcu wyrok w tej bulwersującej sprawie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?