Trener Mindaugas Budzinauskas od początku spotkania posłał w bój Andreja Desiatnikova i tym samym Darrell Harris po raz pierwszy w tym sezonie rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. Taki stan rzeczy nie trwał długo i Amerykanin szybko pojawił się na parkiecie. Turów zaczął od prowadzenia 5:0 i od początku było widać, że czwarta wygrana u siebie w tym sezonie będzie w ich zasięgu.
Wilki Morskie nie powtórzyły błędów z Dąbrowy Górniczej i blisko trzymały się rywala. Dobre wejście z ławki zaliczył Jimmy Gavin, który zdobył pięć oczek i rozdał dwie asysty do Harrisa. Niestety, rozgrywający do końca spotkania nie powiększył już swojego dorobku.
Po stronie gospodarzy trudny do zatrzymania był Bradley Waldow, który zakończył mecz z dorobkiem 25 punktów. King znów miał problemy z faulami, których łącznie popełnił aż 25. Do przerwy Turów wykonał 17 rzutów osobistych i prowadził 42:41.
Po zmianie stron wynik wciąż wahał się w obie strony. Goście uzyskali kilka oczek przewagi i wydawało się, że przejmą kontrolę nad spotkaniem. Tak się nie zdało, bo gospodarze na to nie pozwolili, popisując się celnymi rzutami z dystansu oraz skutecznymi akcjami w obronie.
Czwarta kwarta to znów poszukiwanie lidera w zespole Kinga. Na takiego kreował się Paweł Kikowski, ale to nie był jego dzień. Kapitan szczecińskiej drużyny tego dnia miał zaledwie 4/14 z gry. Ostatecznie King zszedł z parkietu pokonany i to po raz trzeci z rzędu.
Następny mecz Wilki zagrają już w środę (g. 18), a do Areny Szczecin zawitają Czarni Słupsk z trenerem Markiem Łukomskim na ławce.
Turów Zgorzelec - King Szczecin 89:82 (22:24, 20:17, 26:21, 21:20)
King: Jogela 17, Harris 14, Kikowski 14, Kowalczyk 11, Bartosz 6, Desiatnikov 6, Paliukenas 5, Gavin 5, Diduszko 4.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?