Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyzysk gońców

Monika Stefanek, 3 listopada 2005 r.
Nawet 9 godzin dziennie pracują gońcy zatrudnieni w ZUS-ie na pół etatu. Za swoją pracę otrzymują niewiele ponad 500 zł.

Codziennie ośmiu gońców zatrudnionych w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych w Szczecinie wyrusza w miasto, by roznieść korespondencję. Pracownicy skarżą się, że za cały dzień pracy otrzymują niegodziwe wynagrodzenie.

- Wszyscy zatrudnieni jesteśmy na pół etatu - mówi Adam Rzepka, jeden z gońców. - Obszar, na którym pracujemy jest ogromny. Cały Szczecin obsługuje tylko osiem osób. ZUS próbuje zaoszczędzić na poczcie, ale dzieje się to naszym kosztem.

Rozległy teren

Roznoszenie listów zajmuje gońcom często cały dzień. W godz. 11 do 15 muszą roznieść listy do instytucji. Po godz. 16 dostarczają listy do osób prywatnych.

- Nieraz zdarzyło się, że kończyłem pracę o godz. 20 czy 21 - żali się pan Adam. - W dodatku ostatnio dołożyli nam pracy.
Każdy z gońców ma wyznaczony rejon, w którym roznosi listy. Zwykle są to dwie dzielnice, często bardzo rozległe.

- Wcześniej było tak, że jednego dnia listy dostarczaliśmy w jednej dzielnicy, a następnego w drugiej - opowiada goniec. - Teraz każą nam roznosić listy tego samego dnia do mieszkańców obu dzielnic. Dziennie jest to kilkadziesiąt przesyłek.

Zarobki - tajemnicą

Wynagrodzenie gońców ze szczecińskiego ZUS-u składa się z dwóch części: pensji zasadniczej oraz prowizji za każdy doręczono list. - Za cały miesiąc pracy, chodzenia często od rana do wieczora, wypłacano mi niewiele ponad 500 zł - mówi Adam Rzepka. - W zimie musiałem chodzić z własną latarką.

W ZUS nie chciano nam powiedzieć, ile przeciętnie wynoszą zarobki gońców. Dowiedzieliśmy się tylko, że każdy z nich otrzymuje bilet sieciowy komunikacji miejskiej na wszystkie linie.

Wyzywają ich

Ale to nie jedyny problem gońców.

- Mało kto zdaje sobie sprawę - zapewnia Rzepka - jak niebezpieczna jest to praca. Jednemu z gońców chciano kiedyś ukraść rower, innemu grożono pobiciem. Wiadomo, jak ludzie reagują na hasło ZUS. Wyzywają od najgorszych, nie chcą otwierać drzwi. ZUS wyposażył nas jedynie w identyfikatory ze zdjęciem.
Tymczasem w ZUS w Szczecinie bagatelizują problem.

- Nasi gońcy spotykają się z reguły z życzliwym przyjęciem, ze strony odbiorców korespondencji - zapewnia Danuta Cejmer-Orzechowska, rzecznik prasowy szczecińskiego oddziału ZUS - Każdy z nich ma numer telefonu do przedstawiciela zakładu, który zawsze w sytuacjach wymagających interwencji służy pomocą.

Złe adresy

W ZUS powiedziano nam, że każdy goniec roznosi dziennie 20-30 listów. Gońcy twierdzą zaś, że jest ich znacznie więcej.

- Nigdy nie wiadomo - zapewniają - ile listów trzeba dostarczyć danego dnia. Większość z nich musi trafić do adresatów jeszcze tego samego dnia.

Do tego dochodzą kłopoty z adresami.

- Często listu nie można dostarczyć nie z naszej winy - mówi goniec. - Zdarzają się błędne lub nieaktualne adresy. Nowe musimy ustalać sami. A to zajmuje dodatkowo czas. Oczywiście nikt nam za to nie płaci. To czysty wyzysk.

O warunki pracy gońców w szczecińskim ZUS zapytaliśmy inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy. Przyznali, że choć wielokrotnie kontrolowali Zakład Ubezpieczeń Społecznych, nigdy nie zainteresowali się warunkami pracy gońców.

Imię i nazwisko gońca,
na jego prośbę, zmieniono.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński