Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wystarczyło trochę życzliwości

Mariusz Parkitny, 30 czerwca 2006 r.
- Dostałam od nich informację, że czekają na mnie z gotową umową. Zastanawiam się tylko czy trzeba było takiego zamieszania, aby po ludzku dojść do porozumienia - mówi nasza Czytelniczka. - A dług ma uregulować mój były maż.
- Dostałam od nich informację, że czekają na mnie z gotową umową. Zastanawiam się tylko czy trzeba było takiego zamieszania, aby po ludzku dojść do porozumienia - mówi nasza Czytelniczka. - A dług ma uregulować mój były maż. Marian Klasik
Na ponad tydzień mieszkance Kamienia wyłączono w domu gaz. A wystarczyło trochę dobrej woli ze strony gazowni i problemu by nie było.

- Naprawdę nie sądziłam, że tak banalna w gruncie rzeczy sprawa wywoła taki problem. Gdyby gazownia wykazała trochę kompromisu, oszczędziliby problemów sobie i mnie - mówi Beata Górecka.

Od sześciu lat mieszka z dziećmi w kamienicy w centrum Kamienia. Do tej pory umowa na dostarczanie gazu do domu była podpisana na jej byłego już męża. W maju byli małżonkowie zdecydowali, że nową umowę podpisze na siebie pani Beata. Wtedy powstał problem zadłużenia z poprzedniej umowy.

- Mój były mąż jest winien gazowni ok. 1300 zł. zaległego rachunku. Umówiliśmy się, że go spłaci. A ja miałam podpisać umowę na siebie - opowiada nasza Czytelniczka.

Do gazowni napisała z prośbą o zawarcie nowej umowy. W odpowiedzi otrzymała pismo, że najpierw musi uregulować zadłużenie, bo wyłączą jej gaz.

- Dłużnikiem jest mój były mąż, nie ja. Poprosiłam gazownię, aby nie odłączali mi gazu - mówi. - Mam dwoje dzieci, a bez gazu ciężko je wykąpać czy nakarmić.
Gazownia okazała się nieugięta. 21 czerwca gaz wyłączono. Nie było go jeszcze w środę (28 czerwca), kiedy oddawaliśmy ten numer gazety do druku.

- Nie rozumiem takiego postępowania. Owszem, zakład gazowniczy ma prawo tak postąpić. Ale ja chcę regularnie płacić, a dług nie jest mój. Przecież odcięcie gazu to nie tylko strata dla mnie, ale i dla gazowni - mówi pani Beata.

Zadzwoniliśmy do spółki "Gaz, technologia i energia", która zajmuje się sprawą naszej Czytelniczki.

- Znamy sprawę pani Góreckiej, ale nie ma obecnie nikogo, kto mógłby rozmawiać z prasą - usłyszeliśmy od sekretarki. - Jeśli ktoś będzie mógł rozmawiać, skontaktujemy się z państwem.

Do czasu oddania tego numeru "Głosu Kamieńskiego" nikt ze spółki do nas nie zadzwonił.

Dowiedzieliśmy się jednak, że decyzja w sprawie pani Góreckiej została zmieniona. Może podpisać umowę na dostarczanie gazu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński