Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wstawił i nie naprawia

Wioletta Mordasiewicz
Pani Hanna z os. Zachód domaga się od wykonawcy naprawienia usterek w oknie i zrobienia parapetu. Słyszy tylko obietnice. A z balkonu jak się lało, tak leje dalej.
Pani Hanna z os. Zachód domaga się od wykonawcy naprawienia usterek w oknie i zrobienia parapetu. Słyszy tylko obietnice. A z balkonu jak się lało, tak leje dalej. Wiloetta Mordasiewicz
Mieszkanka Stargardu od dwóch lat walczy z firmą, która wymieniała w jej mieszkaniu okna. Przedsiębiorca unika kontaktu z klientką.

Na stargardzką firmę zajmującą się wstawianiem okien i drzwi poskarżyła się "Głosowi" kolejna osoba. Kilka spraw przeciwko przedsiębiorcy trafiło do rzecznika konsumentów. Pani Hanna także poszła do niego po pomoc. Z bezradności rozkłada ręce. Bo załoga firmy Veto ją lekceważy. I nie chce poprawić tego, co zostało zepsute. Dwa lata temu w maju zdecydowała się na wymianę okien w całym mieszkaniu. Zapłaciła za usługę gotówką, ponad 5 tysięcy zł. Kilka tygodni później blok A13, w którym kobieta mieszka został docieplony. Wtedy zaczęły się kłopoty z oknem balkonowym, które trwają do dziś.

- Gdy padało, na ścianie i podłodze robiły się zacieki - opowiada pani Hanna. - Wykonawca docieplenia zrobił jakieś poprawki. Ale to nie pomogło. Wtedy okazało się, że nie zawinił on tylko pan, który sprzedał mi i zamontował okna. Bo jedno z nich było z fabryczną wadą. Takie trafia się jedno na tysiąc. Dlaczego akurat mnie?

Nieudana naprawa

Wadą okna balkonowego było to, że od zewnątrz nie miało otworów odpływowych. Producent okien, jak się później okazało, przyjąłby reklamację stargardzianki. Ale firma, która wstawiała felerne okno postanowiła je zrobić na własną rękę. I zamiast je zabrać i wymienić na właściwe, popsuła.

- On wywiercił w ramie otwory zwykłą wiertarką - denerwuje się kobieta. - Po kolejnych deszczach spuchł mi cały parapet, bo tak tryskała woda. Z mężem na zmianę ją zbieraliśmy. Bo po tej fuszerce fachowca woda zaczęła się zbierać w środku ramy, a potem wypływała do mieszkania. Wykładzina na podłodze jest zniszczona. Poszłam do tej firmy. Powiedziano mi, że zgłosili reklamację okien do fabryki. Właściciel stargardzkiej firmy prosił, żeby nic nie mówić serwisantowi, że to on nawiercał te otwory w ramie.

Nie przyjęto reklamacji

Producent przyznał się do błędu. Ale reklamacji nie uwzględnił. Bo wyszło na jaw, że ktoś samodzielnie wywiercił otwory odpływowe.

- Wykonawca nawet nie raczył mnie o tym poinformować - skarży się mieszkanka os. Zachód. - Znowu musiałam iść do niego. Po mojej interwencji przyszedł do mojego mieszkania i przyznał się, że to jego wina. I że swój błąd naprawi.

Zapewnił w piśmie, że jak tylko otrzyma od producenta nową ramę, to się u swojej klientki pojawi, wstawi ramę i zamontuje nowy parapet. Słowa nie dotrzymał. Stargardzianka zniecierpliwiona sytuacją skontaktowała się z producentem okien. Od jednego z pracowników fabryki dowiedziała się, że rama już na początku czerwca została stargardzkiej firmie wysłana. Po raz kolejny pani Hanna pojawiła się siedzibie firmy. Poradzono jej, by uzbroiła się w cierpliwość.

- Walczę o swoje już dwa lata! - mówi rozgoryczona stargardzianka. - Ile to jeszcze potrwa? Nie rozumiem jak można w ten sposób traktować ludzi. Zapłaciłam temu panu gotówką. I w końcu chciałabym tę sprawę zakończyć. Ale szef tej firmy unika odpowiedzialności. Nie odbiera telefonów, ciężko go zastać w firmie. Mam dość!

Szefa nigdy nie ma

Sprawa naprawy usterek w mieszkaniu pani Hanny trafiła do rzecznika konsumentów.

- To nie jest pierwsza skarga na tę firmę - mówi Edyta Domińczak, powiatowy rzecznik konsumentów. - Prowadzę już kilka spraw przeciwko jej właścicielowi. W tej jest ewidentna niezgodność towaru z podpisaną umową. Problem w tym, że firma ta nie odbiera korespondencji. Każdy przedsiębiorca jest zobowiązany odpowiadać rzecznikowi na pytania. Dlatego nie jest wykluczone, że złożę wniosek do sądu o jego ukaranie.

Usiłowaliśmy skontaktować się z właścicielem firmy Veto. Jednak nie zastaliśmy go w biurze. Pracownica nie chciała dać nam jakiegokolwiek kontaktu do szefa. Zapewniała jednak, że oddzwoni i przedstawi nam swoje stanowisko. Nie oddzwonił. Nie odpowiadał też na telefony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński