Błażej Kostra odebrał medal za ofiarność i odwagę, nadany mu przez prezydenta RP Andrzeja Dudę. Za próbę uratowania życia nastoletniej dziewczynie.
- To było w czerwcu tego roku, jeszcze przed wakacjami - opowiada nam Błażej Kostra. Jest ubrany w galowy mundur strażacki, obok niego stoi żona, dzieci, w klapie jest już wpięty medal, uroczystość jest podniosła, przed chwilą odśpiewano cztery zwrotki Mazurka Dąbrowskiego. - Szykowaliśmy się do Bożego Ciała - kontynuuje opowieść pan Błażej. - Nasza OSP pomagała przygotowywać te uroczystości. Nagle zawyła syrena alarmowa. Pomyślałem, że to może jakaś próba przed świętem albo przed ćwiczeniami, jakie miały się odbyć następnego dnia. Ale za chwilę dzwoni mój telefon i kolega informuje, że doszło do tragedii, że dziewczynka się topi na jeziorze niedaleko mojego domu. Nie namyślając się ani chwili, wskoczyłem do samochodu.
Kostra jest survivalowcem, ratownikiem wodnym, zajmuje się też szkoleniem wysokościowym. Strażakiem jest ochotniczo. Ponieważ szykował się do ćwiczeń wodnych, miał ze sobą sporo sprzętu do ratowania życia. Gdy dojechał do jeziora, od razu wskoczył do wody, by ratować dziewczynkę.
- Było tam sporo osób, szukali jej wędkarze, to oni wskazali mi miejsce, gdzie ostatni raz ją widzieli. Zanurkowałem, wyciągnąłem ją z głębokości około 4 metrów - relacjonuje strażak. Gdy był już na powierzchni, wędkarze podholowali go z dziewczynką do brzegu. Tam już czekali ratownicy medyczni. Po długiej akcji ratowania życia dziecka, dziewczynka została umieszczona w śmigłowcu i przetransportowana do szpitala w Koszalinie. - Czy czuję satysfakcję? Nie. W głowie mi siedzi to, że dziewczynka jednak nie przeżyła, że w szpitalu zmarła - kończy smutno pan Błażej.
- Nie każdy bohater nosi pelerynę - komentuje poseł Czesław Hoc, który gratulował Błażejowi Kostrze. - Oczywiście jest ból, że dziewczynka nie przeżyła, ale mimo wszystko postawa pana Błażeja jest wyjątkowa. A takich medali za ofiarność i odwagę nie nadaje się wielu ludziom.
Wśród odznaczonych medalami byli też m. in. Edward Motyczyński, który odebrał złoty krzyż zasługi za wieloletnie krwiodawstwo. Co ciekawe, order został mu nadany już 20 lat temu, gdy prezydentem był Aleksander Kwaśniewski. Motyczyński jest jednak marynarzem i dopiero teraz, po tylu latach, mógł wreszcie przybyć na uroczystość i odebrać odznaczenie. Przyznano też srebrne krzyże zasługi oraz pięć medali Pro Patria.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?