Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wracali na własny koszt

Paweł Słomkowski, 4 listopada 2006 r.
- Czuję się oszukana. Kiedy wpłacałam pieniądze pracownicy firmy byli bardzo grzeczni. Ale potem traktowano mnie jak powietrze - żali się pani Halina.
- Czuję się oszukana. Kiedy wpłacałam pieniądze pracownicy firmy byli bardzo grzeczni. Ale potem traktowano mnie jak powietrze - żali się pani Halina. Marcin Bielecki
Państwo Paśnikowscy czują się oszukani przez firmę Atlas Transfer, która zawiozła ich na lotnisko w Berlinie, ale po powrocie nie przywiozła z powrotem do Szczecina. Klienci zapłacili z góry za transport w obie strony. Po naszej interwencji firma zwróci im pieniądze.

Państwo Paśnikowscy w połowie września wybrali się w odwiedziny do syna, który mieszka w Stanach Zjednoczonych. 16 września mieli samolot z lotniska Tegel w Berlinie. Powrót zaplanowali na 8 października na to samo lotnisko.

Podróż w tę i z powrotem między Szczecinem a Berlinem załatwili sobie w szczecińskiej firmie Atlas Transfer, która wozi ludzi na lotniska. Zapłacili z góry 300 zł za transport w obie strony.

Zostali sami

Do Berlina podróż przebiegła bez zakłóceń.

- W drodze zapytałam kierowcy, jak będzie wyglądał nasz powrót - opowiada pani Halina Paśnikowska. - Usłyszałam: "Proszę się nie martwić, jak wyjdziecie z samolotu będzie czekał ktoś z tablicą Atlas". Jak wróciliśmy rzeczywiście stali z tablicami różni panowie, tego jednak akurat nie było.

Państwo Paśnikowscy zostali pozostawieni sami sobie. Pani Halina została z bagażami, a jej mąż szukał po całym lotnisku samochodu ich firmy transportowej.

- Nie mam telefonu komórkowego, nie mogliśmy nawet skontaktować się z firmą - mówi pani Halina.

Jakiś mężczyzna zaproponował, że on ich odwiezie, bo ma jeszcze wolne miejsca. Odmówili, bo nie mieli przy sobie złotówek ani euro. Po godzinie oczekiwania spotkali tego samego mężczyznę jeszcze raz.

- Jak ja się wtedy ucieszyłam - mówi pani Halina. - Złapaliśmy się go jak ostatniej deski ratunku.

Za podróż trzeba było jednak zapłacić 160 złotych. Państwo Paśnikowscy nie mieli przy sobie złotówek, więc zapłacili dopiero po powrocie do domu.

Reklamacja będzie uwzględniona

Na drugi dzień pani Halina poszła do firmy Atlas Transfer, by wyjaśnić sytuację. Przez pracowników została zbyta. Kilka dni później napisała reklamację.

- Nie chodzi już o pieniądze - mówi pani Halina. - Ale przynajmniej niech ktoś z nami porozmawia. Trzy razy już tam byłam i nawet nie wiem jak wygląda kierowniczka. Pracownica powiedziała tylko, że kierowca na nas czekał. Ja nie wiem gdzie on czekał. Tam jest piętnaście wyjść.

Kierowca w Berlinie był na pewno. Do państwa Paśnikowskich zatelefonował z USA syn, który powiedział, że pracownik firmy dzwonił do niego z Berlina i pytał dlaczego rodzice nie przylecieli. Być może doszło zatem do jakiejś pomyłki.

Firmę Atlas Transfer poprosiliśmy o wyjaśnienia.

- Próbowaliśmy się z pasażerami skontaktować, ale numery telefonów, które nam zostawili nie odpowiadały. Reklamacja zostanie rozpatrzona pozytywnie. Być może jeszcze dziś zwrócimy im pieniądze - usłyszeliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński