Tłum szczecinian stał wczoraj na nabrzeżach i na Trasie Zamkowej. Mieszkańcy definitywnie pożegnali żaglowce i jachty uczestniczące w finale regat The Tall Ships' Races 2007 w Szczecinie.
Smutne pożegnanie
Nasz komentarz
Krystyna Pohl
- Od paru dni z radością odmieniamy słowo sukces. Ma smak niebiański. Impreza udała się znakomicie. Mnie też jest żal, że już się skończyła. Ale będę bardziej niepocieszona, gdy okaże się że zmarnowaliśmy i to poczucie dumy i zdolności organizacyjne. Dopiero za sześć lat mamy szansę na kolejny taki zlot żaglowców. Ale przecież możemy wcześniej zapraszać do siebie żaglowce i jachty, możemy udoskonalać Dni Morza.
Mój niepoprawny optymizm każe mi wierzyć, że finał regat przybliży zagospodarowanie Łasztowni, budowę mariny na Wyspie Grodzkiej, że zmieni myślenie o morskim Szczecinie i zachęci do podejmowania nawet trudnych decyzji. Mam na myśli zamienienie ul. Jana z Kolna w nadodrzański bulwar oczywiście bez samochodów. Wiem, że naraziłam się kierowcom, ale zaryzykowałam.
- Szkoda, że to już koniec tak wspaniałej imprezy - mówi stojący na nabrzeżu z synem Adam Jarecki, przedsiębiorca. - Trudno teraz będzie przyzwyczaić się do pustych nabrzeży przy Wałach Chrobrego.
Te najmniejsze jednostki opuszczały port bardzo wcześnie rano, jeszcze przed szóstą. O 9.30 było oficjalne zakończenie finału regat w Szczecinie i zaczęły wypływać większe żaglowce. Jednym z pierwszych był malezyjski "Tunas Samudera".
- I chyba nieszybko będziemy mieli ponownie w Szczecinie taką ucztę żeglarską - dorzuca jedna z kobiet. - Nie przypuszczałam, że to żegnanie żaglowców będzie takie smutne.
Żegnali nas armatami
Specjalne pożegnanie żaglowców przygotowała Stacja Pilotów i Biuro Organizacji Regat.
- Każdą nawet najmniejszą jednostkę żegnaliśmy indywidualnie - mówi Zofia Sadłowska z Biura Organizacji Regat. - Była syrena, salut banderą i odgrywany hymn kraju, z którego pochodzi. W kilku językach wypowiadaliśmy słowa pożegnania: "Dziękujemy i zapraszamy do Szczecina". Bardzo ucieszyła się załoga żaglowca "Tunas Samudera", gdy usłyszała pożegnania w ojczystym języku.
Salwą armatnią pożegnał gościnny Szczecin rosyjski żaglowiec "Shtandart" będący repliką okrętu cara Piotra I. Ale jak zwykle wszystkich przebił meksykański "Cuauhtemoc". Meksykanie żegnali szczecinian i Szczecin salutem armatnim i paradą załóg na rejach. I zapewniali, że na pewno do Szczecina powrócą.
Jako ostatni opuścił Szczecin rosyjski piękny żaglowiec "Kruzensztern".
Świnoujście też żegnało
W Świnoujściu tłumy ludzi wyszły wczoraj na falochrony, plaże i nabrzeża, żeby zobaczyć wychodzące z portu żaglowce i paradę pod żaglami na redzie.
Ludzie machali żeglarzom, robili zdjęcia. Wiele szczęścia mieli pasażerowie promu "Bielik", którzy przeprawiali się przed godz. 18. Przez dłuższą chwilę prom płynął tuż przy jednym z wielkich żaglowców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?