Anatol Weczer zmarł 11 lipca 1983 r. Był dziennikarzem, fotoreporterem i fotografikiem. Warszawiak, który po wojnie osiedlił się w Szczecinie i pokochał to miasto. Przez wiele lat był fotoreporterem "Głosu Szczecińskiego". Jednocześnie też przedstawicielem na województwo tygodnika "Panorama Północy". W 1967 r. został laureatem prestiżowego konkursu World Press Photo.
- Nie depczcie przeszłości ołtarzy; Choć macie sami doskonalsze wznieść - tym przesłaniem Adama Asnyka "Do młodych" Jan Stopyra, najdłużej urzędujący prezydent Szczecina okrasił wydanie albumu "Szczecin w obiektywie Anatola Weczera".
Wodowanie książki odbyło się w samo południe w tawernie Porto Grande. Matką chrzesną była Krystyna Pohl, dziennikarka Głosu Szczecińskiego.
- Płyń książko do Szczecina, sław imię niezwykłego fotoreportera i jego zdjęć - mówiła chrzcząc książkę wodą i czerwoną różą, a na twarzach obserwujących tę scenę syna fotoreportera, Romana Weczera i wnuczki Joanny Weczer-Łysakowskiej widać był mocne wzruszenie.
Książkę wydało najbardziej prężne szczecińskie Wydawnictwo Walkowska, którego szef, Szymon Jeż przyznał:
- Wydaliśmy album zdjęć Maxa Webera, ale ten ze zdjęciami Anatola Weczera jest dużo ciekawszy, pokazujący Szczecin powojenny z chwil, gdy był odbudowywany i miejsc, które już nie istnieją.
Album liczy 202 strony. Paweł Knap, autor opisów przyznaje, że bardzo trudno było mu wybrać te do publikacji z wielkiej spuścizny po fotoreporterze.
- Przeglądnąłem kilka tysięcy zdjęć i zdecydowałem się na te, które opowiadają historię miasta - mówi.
Szymon Jeż dodaje też, że wydawnictwo szykuje już drugi album, w którym pokaże autora zdjęć i jego życie.
De facto - w tym obecnie wydanym na stronie 61 na tle ruin Zamku Książąt Pomorskich widać bawiące się dziecko. To wówczas kilkunastoletni syn fotoreportera, Roman, dziś mężczyzna w kwiecie wieku, którego ojciec czasami zabierał na swoje wyprawy z aparatem.
O ginącej historii, obowiązku przypominania przeszłości, która stworzyła dzień obecny i ostrożności co do krytyki wszystkiego, co było mówił Jan Stopyra, dziś przewodniczący Rady Miasta. Przypomniał przewrotną zwrotkę zapomnianego wiersza Ryszarda Liskowackiego (wieloletniego szefa telewizji szczecińskiej i redaktora naczelnego tygodnika "Morza i Ziemi") z roku 1956: - Z przyzwyczajenia, jak kibice, wyszli pokrzyczeć sobie na ulice, i myślą tępi durnie, że Polska leży na Saturnie.
- Wszyscy szczecinianie powinni być wdzięczni Anatolowi Weczerowi za te zdjęcia, które utrwaliły nasze miasto i jego zmiany na kliszy - dodał o albumie i o samym autorze: - Pamiętam go jako człowieka, który zawsze był serdeczny i życzliwy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?