Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Płock pewnie wygrała z Pogonią Szczecin

(paz)
Michal Bruna nie dokończył meczu z powodu urazu.
Michal Bruna nie dokończył meczu z powodu urazu. Andrzej Szkocki
Trzeci mecz u siebie w tym sezonie i trzecia porażka Sandra Spa Pogoni Szczecin. Jednak za każdym razem Portowcy grali z medalistą poprzedniego sezonu. We wtorek przegrali z wicemistrzem z Płocka 22:33.

Sandra Spa Pogoń Szczecin - Orlen Wisła Płock 22:33 (10:17)
Pogoń: Tatar, Matkowski - Krupa 8, Konitz 4, Zydroń 4, Fedeńczak 2, Bruna 2, Jedziniak 1, Kniazeu 1, Grzegorek, Wąsowski, Karnacewicz.
Wisła: Corrales, Morawski – T. Gębala 6, Tarabochia 5, Ghionea 5, Mihić 3, M. Gębala 3, Duarte 3, Żytnikow 3, Rocha 3, Ivić 1, Toledo 1, Kisiel, Kwiatkowski, Daszek.

Dysponując wąską kadrą w starciu z silnym rywalem, Pogoń mogła jedynie starać się grać długie akcje do pewnego rzutu i szybko wracać do obrony. Łatwo powiedzieć, ale z realizacją tych założeń był problem. Doskonale obrazuje to sytuacja z ostatniej minuty przed przerwą, gdy Michal Bruna zamiast wyczekać z rzutem, wdał się w pojedynek, stracił piłkę, a Pogoń bramkę na 10:17. Pogoni z rzutami też nie szło najlepiej. Gospodarze mieli tylko 52 proc. skuteczności.

Wisła prowadziła od początku do końca, choć jeszcze do 18. minuty utrzymywała tylko dwie bramki przewagi. Scenariusz jednak można było łatwo przewidzieć: z każdą minutą dysponujący szerszym i mocniejszym składem goście odskakiwali Portowcom. Do przerwy wicemistrzowie Polski prowadzili siedmioma bramkami, na kwadrans przed końcem dziesięcioma, a skończyło się na jedenastu.

Pogoń miała niezłe momenty gry, po raz kolejny z dobrej strony pokazał się Paweł Krupa (8 bramek), coraz odważniej poczynają sobie młodzi: skrzydłowy Dawid Fedeńczak i obrotowy Adam Wąsowski, cztery bramki zdobył wracający do siebie po kontuzji Bartosz Konitz. Na Wiśle to nie robiło wrażenia, ale daje nadzieję, że z rywalami w swoim zasięgu Portowcy powalczą o punkty.

Trenerów obu zespołów cieszy zbliżająca się przerwa na mecze reprezentacji. Sytuacja kadrowa Pogoni, już tradycyjnie, jest fatalna, a i Wiśle przyda się czas na lizanie ran. W składzie Nafciarzy zabrakło kontuzjowanych Marcina Wicharego, Adama Wiśniewskiego, Dana Racotei oraz Mateusza Piechowskiego. Szansę gry na skrzydle dostał 18-letni Karol Kisiel, syn Krzysztofa drugiego trenera i żywej legendy Wisły.

Pogoń zagrała bez Dawida Krysiaka (powołany do kadry juniorów), Mateusza Zaremby (wrócił do treningów po kontuzji, ale jest oszczędzany), Arkadiusza Bosego (jest po artroskopii kolana, wróci w lutym). W trakcie środowego meczu urazu doznał grający trener Michal Bruna. Na dodatek z gry zrezygnował Tomasz Garbacewicz. 29-letni prawy rozgrywający latem wrócił do treningów po trzech latach przerwy związanej z kontuzją kolana. Okazało się jednak, że wyzwania, jakie stawia Superliga, są dla niego zbyt duże. Wobec braku leworęcznego gracza na prawej stronie rozegrania w meczu z Wisłą grał głównie Kirył Kniazeu.

Pogoń miała do dyspozycji tylko dziesięciu graczy z pola, a po urazie Bruny ledwie dziewięciu. W starciu z takim rywalem, jak wicemistrz Polski, to o wiele za mało, żeby nawiązać na dłużej równorzędną walkę.

Pogoń na pewno pozostanie na szóstym miejscu w grupie granatowej. Dokończenie dziewiątej kolejki w środę i czwartek, potem Superligę czeka dwa tygodnie przerwy. 11 listopada Portowcy zagrają na wyjeździe z zespołem Meble Wójcik Elbląg, który nie zdobył dotąd jeszcze choćby punktu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński