Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiktoria z Choszczna zgarnęła dwie nagrody w litewskim Music Talent League

Oskar Masternak
Jeszcze kilka tygodni była znana tylko w swoim rodzinnym mieście. Teraz została dostrzeżona w europejskim show biznesie. Pochodząca z Choszczna Wiktoria Pałasz zgarnęła dwie nagrody w prestiżowym konkursie Music Talent League. Teraz zapraszana jest na kolejne festiwale. „Przyszedł czas, by zacząć nagrywać stworzoną przez siebie muzykę” – mówi wokalistka

O grand prix Music Talent League na Litwie bili się uznani wokaliści z całej Europy, w tym uczestnicy Eurowizji. Spośród trzech przewidzianych nagród, aż dwie wywalczyła mieszkająca w Choszcznie Wiktoria Pałasz. Siedemnastoletnia wokalistka tryumfowała w kategorii Muzyki Pop oraz w Musicalu. Organizatorzy nie mieli wątpliwości i zgodnie twierdzili, że uczestniczka z Polski zdobyła serca publiczności i ma ogromny potencjał. Już teraz, jak przyznaje Wiktoria Pałasz, przychodzi mnóstwo propozycji wyjazdów na renomowane festiwale. Udało się nam porozmawiać z młodą wokalistką.

Sukces na Litwie zmienił coś w Twoim życiu?
- To wszystko dzieje się tak szybko… trudno jeszcze ocenić, ale niewątpliwie zauważam zainteresowanie moją osobą. Otrzymuję kolejne zaproszenia na festiwale, tym razem na Ukrainę i do Macedonii.

Budynek Filharmonii na rogu ul. Matejki i Małopolskiej

Tu toczyło się życie muzyczne i rozrywkowe starego Szczecina...

Skorzystasz z tych propozycji?
- Tego jeszcze nie wiem, każdy taki wyjazd to niemały koszt. Tak naprawdę to nie wiem nawet, czy mój wyjazd na Music Talent League na Litwę byłby możliwy, gdyby mieszkańcy mojego rodzinnego miasteczka mi nie pomogli i nie uzbierali pieniędzy na tę wyprawę. Wszystkim Wam za to dziękuję.

Jak zaczęła się Twoja przygoda ze śpiewem?
- Pewnego dnia, będąc w I klasie szkoły podstawowej, mój brat Filip chciał nauczyć się grać na gitarze. Wybraliśmy się razem do pana Jerzego Januszewskiego do Choszczeńskiego Domu Kultury. Będąc tam, pan Jurek zapytał się, czy umiem na czymś grać albo śpiewać. Zaśpiewałam mu jakąś melodię ze szkoły i tak zaczęła się moja przygoda ze śpiewem.

Pamiętasz te zaśpiewane piosenki?
- Tak, doskonale. To była „Laleczka z saskiej porcelany” i „Drzwi do kariery”. Dodam też, że ta przygoda z muzyką to nie tylko śpiew, ale również fortepian, saksofon, perkusja i flet poprzeczny, na których gram.

Ale wszyscy Cię znają głównie z koncertów wokalnych.
- To prawda. Na scenie zazwyczaj śpiewam.

Czujesz swoją pierwszą presję? Mnóstwo ludzi w Ciebie wierzy, porównują Ciebie do Margaret, która uczyła się w choszczeńskiej szkole muzycznej i zrobiła karierę jako wokalistka. Są tacy, którzy nawet twierdzą, że Ty masz większy potencjał.
- Jadąc na Litwę po raz pierwszy przyszła trema i poczułam tę presję. Bardzo się denerwowałam, ale było to niezwykle motywujące. Dzięki temu poczułam chęć walki ponieważ wiedziałam, że komuś zależy, że są osoby, które we mnie wierzą i chcą mojego szczęścia. A czy porównanie do jakiegokolwiek innego artysty jest dobre… tego nie wiem. Ale jeśli będę miała kiedyś okazję zaśpiewać z Margaret na jednej scenie, na pewno skorzystam.

Jak to się stało, że trafiłaś do litewskiego programu z talentami muzycznymi a nie polskiego?
- W Polsce bardzo trudno jest się przebić w takich programach. Mówi się o talentach i promocji talentów, ale prawda jest taka, że jeśli się nie ma nazwiska i pieniędzy. To trudno o sukces. Postanowiłam więc wysłać swoje nagrania do litewskiego Music Talent League i tam się udało. Kiedy tylko dotarłam do tego programu i zaczęłam rozmawiać z ludźmi z branży muzycznej na Litwie, cały czas słyszałam, że mam wyjątkowy i rzadko spotykany głos.

Myślisz, że mogłabyś funkcjonować na litewskim rynku muzycznym?

- Sądzę, że tak. Ludzie tam są bardzo mili i przyjaźnie nastawieni.

Ale kiedy wchodzisz do show biznesu, trudno liczyć na sympatie. Wówczas muzyka staje się biznesem i każdy chce zarobić jak najwięcej.
- Niestety. Zdaję sobie sprawę z tego, że w show biznesie nie ma się przyjaciół. Liczą się pieniądze. Wydaje mi się, że można w tym wszystkim znaleźć złoty środek. Tego sobie życzę.

Pojawiły się już propozycje współpracy od managerów lub wytwórni?

- Była już pierwsza taka rozmowa, ale jest za wcześnie, by o tym mówić.

W jakim gatunku muzyki czujesz się najlepiej?
- Najlepiej czuję się w rytmicznych, dynamicznych utworach.

Zespół Pieśni i Tańca "Szczecinianie" z szansą na występ w C...

W Music Talent League śpiewałaś covery.
- Tak, ale to nie oznacza, że nie mam swoich utworów. Piszę własne teksy, komponuję. Mam pierwsze autorskie materiały, chciałabym je wydać. Jak na razie nie było okazji, by wejść z nimi do profesjonalnego studio muzycznego. Być może się to uda w przyszłości. Czas pokaże. Póki co wiem, że na nagranie własnej płyty mnie nie stać. Już wcześniej w naszej rozmowie mówiliśmy o tym, że w pewnym momencie śpiew staje się biznesem. Nikt nie nagra mnie w studio tylko dlatego, że mam muzyczny potencjał. Za to zawsze ktoś musi zapłacić.

O czym są Twoje teksty?
- O życiu, miłości i codzienności. Świat, który mnie otacza, dostarcza wystarczająco dużo bodźców. Można być prawdziwym i niczego nie udawać. Można tworzyć mądrze, z przesłaniem i dużą nutą artyzmu.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński