Spełnienie marzenia chorego Mateusza, który przez jeden dzień chciał być policjantem, przeżywali wszyscy: chłopiec, jego rodzina, funkcjonariusze, nasz fotoreporter. Ze zdjęć zrobionych tego dnia powstał przejmujący fotoreportaż o tym, że nawet w najtrudniejszych chwilach życia nie wolno rezygnować ze swoich marzeń.
Zdjęcia Marcina Bieleckiego poruszyły nie tylko Czytelników "Głosu Szczecińskiego", ale także komisję najbardziej prestiżowego konkursu fotograficznego w Polsce - Grand Press Foto 2007. Nasz fotoreporter otrzymał za nie drugą nagrodę w kategorii reportaż-ludzie.
Zaczynał od radzieckiej Smieny
Od redakcji
Jeszcze jeden nasz kolega - Tomasz Łój - odniósł sukces w tegorocznej edycji konkursu Grand Press Foto. Jego fotoreportaż nagrodzony w kategorii: zdjęcia sportowe, przypomnimy naszym Czytelnikom w Magazynie za tydzień.
To właśnie tematy społeczne inspirują Marcina najbardziej.
- Lubię kontakt z ludźmi i tematy, które poruszają, nad którymi można się zastanowić - przyznaje nasz fotoreporter. - Chętnie fotografuję też wydarzenia sportowe. To są zdjęcia, którym zawsze towarzyszą emocje.
Droga Marcina do zawodu fotoreportera wcale nie była łatwa. Jeszcze w podstawówce dostał od chrzestnego, który był marynarzem, radziecką Smienę 8M.
- Na tamte czasy to był full wypas - wspomina Marcin. Choć fotografował wówczas wszystko co się dało, to nie potrafił wywołać zdjęć. Udało się to dopiero w Technikum Mechanicznym, gdzie Marcin - z obowiązku - zapisał się do kółka fotograficznego.
- Takie to były czasy, że trzeba było na coś w szkole chodzić - opowiada. - Zapisałem się do kółka historycznego, ale koledzy szybko mi powiedzieli, że pan od fotografii wcale nie każe im przychodzić na zajęcia. No to się przepisałem.
Zajęcia z fotografii okazały się jednak ciekawe. Kolejne szlify, tym razem z fotografii studyjnej, Marcin zdobywał pod okiem Andrzeja Bińkowskiego, właściciela studia "Foto-Maria". Smienę zamienił wówczas na Prakticę, a potem na profesjonalnego Nikona.
Fotografuje dzięki dziewczynom
Po szkole średniej ochota na robienie zdjęć Marcinowi całkowicie odeszła. Przez 3 lata nie zrobił ani jednej fotografii. Do zdjęć wrócił dzięki... dziewczynom, które prosiły, by je sfotografował.
Z czasem trafił do nieistniejącego już "Tygodnika Szczecińskiego". Tu po raz pierwszy zetknął się z fotografią prasową. Fotoreporterem "Głosu Szczecińskiego" jest od dziewięciu lat. Ma to szczęście, że zawód, jaki wykonuje, jest jednocześnie uosobieniem jego pasji.
Wielokrotnie nagradzany w różnych ogólnopolskich konkursach (w tym także Grand Press Foto 2005) fotoreporter "Głosu" przyznaje, że zdjęcia życia jeszcze nie zrobił.
- Jestem zadowolony z paru fotografii, ale wierzę, że te najlepsze są ciągle przede mną - mówi. - Chciałbym zmierzyć się z pracą fotoreportera i sam ze sobą, podczas konfliktu zbrojnego.
Do najbardziej udanych zdjęć Marcin zalicza m.in. stoczniowców bijących prezesa "Odry" czy kilka zadym, które po meczu Pogoni na ulicach miasta wywołali rozwścieczeni kibice. W trudnej pracy fotoreportera, wymagającej nieustannego bycia "pod telefonem" zdarzają się też wesołe chwile.
- Śmieszy mnie, choć zarazem trochę irytuje, gdy ludzie, patrząc na mój aparat fotograficzny, mówią "Proszę mnie nie kamerować" albo pytają "To kiedy będę w telewizji?"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?