W Świnoujściu piesi mają dość szalejących gokartów

- To problem, z którym mamy do czynienia od lat - zapewnia Robert Karelus, rzecznik prezydenta Świnoujścia. - Jako miasto musieliśmy postawić stałe zapory, które będą uniemożliwiały gokartom wjazd na place zabaw przy promenadzie i na samą promenadę.

Wszystko przez to, że sezonowi gokartowcy szczególnie upodobali sobie plac zabaw przy promenadzie. W miejscu, gdzie co roku odbywa się Karuzela Cooltury. Barierki przy promenadzie postawione będą od tego sezonu, jednak nie da ustawić się ich wszędzie, zatem na kierowców przygotowano inne sposoby.

- Straż miejska będzie karała osoby, które poruszają się w niedozwolonych miejscach. Nawet, jeśli będą to dzieci. Wtedy do odpowiedzialności finansowej będą pociągani rodzice - ostrzega rzecznik prezydenta. Problem w dużej mierze polega na tym, że sami kierowcy nie wiedzą, gdzie powinni jeździć.

- To jest jak rower, więc chyba po ścieżce rowerowej - domyśla się nastoletni fan jazdy na gokartach.

Jak się okazuje, ani ścieżka dla rowerów, ani chodnik nie są odpowiednimi miejscami do jazdy.

- Właściwie takie gokarty powinny poruszać się wyłącznie po jezdni - wyjaśnia Dorota Małysa z policji w Świnoujściu. - Ścieżki odpadają, bo są przeznaczone dla jednośladów, a gokarty do takich nie należą. Chodnik jest dla pieszych, więc odpada, a jazda po nim może kosztować 50 zł.

Zostają jeszcze miejsca specjalnie do tego wyznaczone. Jednak takich jest niewiele i nic nie wskazuje na to, by ich liczba się zwiększała.

Urząd miasta nie wydaje zgody na to, by wynajmować miejsca na tego typu działalność. Co zresztą powinno ucieszyć mieszkańców, którzy co roku muszą się borykać z problemem jeżdżących wszędzie gokartów.

Z drugiej strony, dla turystów, to sposób na rodzinne zwiedzanie miasta. Niestety kosztem bezpieczeństwa i komfortu pozostałych użytkowników ruchu.